[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Najprawdopodobniej nic to nie znaczy.Mówiłem ci, że u Maisie pojawiają się refleksy mięśniowe, skurcze.Patrzysz na to i wydaje ci się, że ruch zo-stał spowodowany jakimś słowem czy dotykiem, ale jest zupełnie inaczej.Nie zachodzi tu związek przyczyno-wo-skutkowy.Te rzeczy zdarzają się przypadkiem, bez związku z bodzcami zewnętrznymi - radziłbym ci otym nie zapominać.Wystrzegaj się wyobrazni i nadmiernej afektacji, Dan, bo one z pewnością nikomu nie po-magają.Zawsze miałem problemy z połączeniem przyczyny i skutku, więc nie zamierzam już do tego wracać.Poza tym, nie umiałem zaakceptować diagnozy Nicka, nie potrafiłem jej przyjąć, chociaż nic mu o tym nie po-wiedziałem.Nosiłem w sobie jakieś prymitywne, pierwotne  ja" (wtedy nazywałem to  cygańską duszą"), któ-re rozpaczliwie, ze wszystkich sił, trzymało się innego, głębokiego przekonania.Znałem Maisie od jej najwcze-śniejszego dzieciństwa.Przez dziesięć lat świadomie lub nieświadomie obserwowałem, jak przebiegają jejszczególne procesy myślowe i co potrafi zdziałać jej żelazna, nieugięta siła woli.Siedząc przy szpitalnym łóżkuMaisie, myślałem o jej wiernych towarzyszkach, niewidzialnych zakonnicach oraz o modlitwach i nabożeń-stwach, których przestrzegały w ciągu dnia.Przypominałem sobie, jak podzielony był ich dzień, jak odmawiałylaudesy, czyli modlitwę jutrzni, jak uczestniczyły w eucharystii, mszy świętej, jak modliły się nieszporami i takdalej.Myślałem też o porze dnia, którą Maisie wybrała na swój skok z okna, o znaczeniu komplety, i wciąż odnowa nabierałem pewności, że lekarze się mylą.Czułem, że Maisie może się odezwać, ale świadomie woli tegonie robić.Siłą wydarta Zmierci, złożyła śluby milczenia.Wcale nie chodziło tu o uszkodzenie jakiejś częścimózgu - Maisie zaczęła przestrzegać pewnej dyscypliny, ot co.Póznym wieczorem pewnego wrześniowego dnia zostałem z Maisie sam.Stella poszła napić się herba-ty, pielęgniarki były na drugim końcu korytarza.Ująłem małą dłoń Maisie i pochyliłem się nad łóżkiem.Pach-niała szpitalnym mydłem i spirytusem, którym ją nacierano, aby zapobiec tworzeniu się odleżyn.Była tak ble-dziutka i wychudzona, że serce ściskało mi się z żalu.- Maisie, wiem, że mnie słyszysz - powiedziałem cicho, lecz dobitnie.- Wiem, że chciałaś umrzeć,wiem.Ale nie umarłaś i twoje milczenie.Twoje milczenie jest straszne.Aamiesz serce Stelli i Dziadziusia,wiesz? Od dnia, kiedy skoczyłaś, twoja rodzina powoli przestaje istnieć.Wszyscy bardzo cię kochają, bardzo,ja także.Bardzo za tobą tęsknimy.Więc wróć z tego miejsca, gdzie się zamknęłaś, gdziekolwiek to jest, wróć iodezwij się.Proszę cię, Maisie.Odezwij się, na miłość boską, powiedz coś.Zamarłem w oczekiwaniu.Nie poruszyła się, nawet nie drgnęła.Jej otwarte oczy pozostały utkwione wjakimś punkcie w przestrzeni.Ta klęska zraniła mnie, napełniła smutkiem i gniewem.Zranieniu uległa też mojamarna próżność, moja straszliwa pycha.Przez chwilę wierzyłem, naprawdę wierzyłem, że to właśnie ja doko-nam cudu.Dziś sądzę, że Maisie mogła wyczuć duże zaangażowanie wspomnianej pychy i ego, mogła się zo-L RT rientować, że moja prośba wcale nie była tak czysta, jak chciałem myśleć.Biorąc pod uwagę jej obsesję napunkcie grzechu i jego rozmaitych stopni, wydaje mi się to jak najbardziej możliwe.Od tamtego wieczoru przestałem ją tak często odwiedzać.Miesiąc pózniej, na początku pazdziernika, dwa miesiące po upadku Maisie.Sytuacja w szpitalu bezzmian - brak jakiejkolwiek poprawy.Na zewnątrz mamy już pierwsze skutki upadku.Dziadek doznał pierw-szego z dwóch udarów; Finn opiekuje się nim w Opactwie, ponieważ chorego nie można w tym stanie nigdzieprzewozić, zaczął się już jednak pierwszy semestr studiów i Finn musi wrócić do Cambridge, do Girton Colle-ge [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •