[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-A, tak.Widzisz, Ellie, myliliśmy się co do niej.Ukrywałakatolickiego księdza! Walsingham wszystko mi wyjaśnił.-1 chcesz tak po prostu ją zostawić? - Ellie szarpała swójmankiet, rwąc koronkę na strzępki.Gdyby nie to, dałaby ojcu w twarz przy wszystkich.-No, nie.- Sir Arthur pochylił się w stronę Willa, który - cobyło do przewidzenia - słuchał uważnie ich rozmowy.- Naszhrabia jest mądrym człowiekiem i ufam, że postąpisprawiedliwie.Nie do wiary! Tamtej strasznej nocy podziwiała ojca, żewreszcie potrafił się wznieść ponad własne sprawy, aby stanąć wobronie blizniego - lecz ten chwilowy poryw serca nie przetrwałnowego szaleństwa.Popatrzyła na Willa z niemym błaganiem.- Poczyniłem już stosowne kroki, lady Eleanor - powiedziałsztywno Lacey.- March dołączy do innych księży internowanychw Banbury.Co do damy Holton, to jeśli nie pojawią się nowezarzuty, zostanie zwolniona pod warunkiem, że całkowiciezerwie z dawną wiarą.- Bardzo.Madre decyzje, panie - wykrztusiła Ellie.-Częściowo były pomysłem Cecila - przyznał.- Niesądzisz chyba, że potrafiłbym sam wpaść na tak światłą myśl?- dodał ironicznie.- Och, nie doceniasz się, panie!- Istotnie, lady Ellie?Kiwnęła głową z nieśmiałym uśmiechem. - Najważniejsze, że ty mnie doceniasz, pani.- Jego głos byłniemal pieszczotą.Ellie poczuła, że się czerwieni.Nieostrożnie pozwolili, aby ichton zdradził zażyłość - i to przy obiedzie! Nagle zdała sobiesprawę, że wokół wszyscy zamilkli, z zaciekawieniem śledzącprzebieg rozmowy.- Nie tylko ja, hrabio.Wszyscy, którzy cię znają, wysokooceniają twoje zdolności.- Teraz też? - wtrącił głośno sir Henry Perceval.- A jakie toniby zdolności? I jakie doświadczenie ty sama masz z naszymgospodarzem, pani? Może podzielisz się z nami swoją wiedzą? -dopytywał się, nie kryjąc ironii.- Lady Eleanor z całą pewnością ma na myśli rozważnepostępowanie hrabiego w sprawie katolickich renegatów wyjaśnił szybko Cecil.- Byłem świadkiem, jak dziś ranownikliwie przesłuchiwał Marcha.To była dobra robota i nieomieszkam donieść o tym mojemu ojcu.Ellie dziękowała Bogu, że postawił na jej drodze Cecila.Znalazła w nim Madrego obrońcę, który nie chciał pozwolić, byPerceval zszargał jej dobre imię przed Jane i hrabiną.Nie miałaśmiałości unieść wzroku i spojrzeć na nie, więc drżącą rękąsięgnęła po łyżkę, licząc, że nikt więcej nie podejmie dyskusji.Niestety, oskarżenia sir Henry'ego nie były całkiem pozbawioneracji.Czy uczciwa, skromna dziewczyna całowałaby się z hrabią,wiedząc, że wkrótce ogłosi zaręczyny z inną?- Lady Jane, czy mogę panią prosić na słowo po obiedzie? -zapytał Will i całe towarzystwo przy stole znów zamilkło.Ellie odłożyła łyżkę.Apetyt zupełnie ją opuścił. -Oczywiście, panie mój.Jestem do twoich usług - odrzekłachłodno Jane.Hrabia zaprowadził Jane do oranżerii.Ta modna ogrodowanowość zrobiła na niej wrażenie już w chwili przybycia do LaceyHall.Widać było, że hrabia stara się iść z duchem czasu i nieskąpi pieniędzy na udoskonalenia w swoich włościach. Jakże stosownie postąpił, przyprowadzając tu swoją bogatąnarzeczoną - myślała ponuro.- Niech zobaczy, że z jej majątkiemzdziałałby jeszcze więcej".Zatrzymał się przy kępie kwitnących kwiatów i odwrócił sięku niej.-Pani, otrzymałem od królowej zgodę na ślub.Czy uczyniszmi zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?  Wypowiedział tesłowa w pośpiechu, jak pacjent, który musi przełknąć paskudnelekarstwo.Z trudem ukryła rozczarowanie.To było.takie beznamiętne!Gdyby miała lepszy charakter, odmówiłaby mu dla dobraprzyjaciółki - lecz Jane była zbyt życiowa; zbytnio dbała o własnąpozycję i dobro rodziny, by zdobyć się na ten szlachetny gest.Zwłaszcza że jeszcze większą korzyść odniesie on sam i jego ród.-Dzięki, panie mój, przyjmuję wasze oświadczyny.-W takim razie napiszę jeszcze dzisiaj do ojca pani,powiadamiając go, że doszliśmy do porozumienia.Jeślipragniesz dodać coś od siebie, dołączę twój list do przesyłki.Był rzeczowy do bólu! -Jesteś aż nadto uprzejmy, panie.Hrabia zamilkł na moment,jakby wyczuł jej kąśliwe nastawienie.-Nie, pani, tyś jest nadto uprzejma.- Ujął jej dłoń, jakbyprzypomniał sobie nagle o swojej powinności, i zdawkowoucałował czubki palców.Jane wiedziała, że Ellie całowałby zupełnie inaczej.Szybkocofnęła rękę, gdy tylko formalności stało się zadość.-A teraz wybacz mi, pani.Za twoim pozwoleniem chciałbymsię oddalić, gdyż pragnę jak najszybciej przekazać dobre wieścimojej rodzinie.Kiwnęła głową przyzwalająco i przez chwilę patrzyła, jakodchodzi szybkim krokiem.Ledwie pięć minut temu siedzielijeszcze razem przy obiedzie.Czy w ten sam sposób będziewypełniał swoje małżeńskie obowiązki? Jane z westchnieniemzacisnęła usta i zerwawszy piękną, rozkwitłą różę, jęła skubać jejpłatki, aż została goła łodyżka.Przeklęty!Wiedziała, że w Lacey Hall jest ktoś jeszcze bardziejnieszczęśliwy od niej, lecz trudno będzie go znalezć.Po długichposzukiwaniach odnalazła Ellie, schowaną w kącie za kotarą wbibliotece.- Zmieszczę się tu z tobą? - zapytała łagodnie.Ellie podciągnęła nogi, żeby zrobić jej miejsce.Nie miała podspódnicą rusztowania i mogła siedzieć z kolanami pod brodą.Jane pozazdrościła jej tego luksusu.Sama musiała siedziećsztywno jak lalka, z nogami wyprostowanymi na ziemi.- Mam wieści i chciałam, żebyś usłyszała je pierwsza zaczęła. Ellie spojrzała na nią wielkimi, ciemnymi oczami i Janepojęła, że już wie, co chce jej przekazać.- Zgodziłam się wyjść za Dorseta.- Miała poślubić tytuł, a niemężczyznę, bo ten należał do Ellie.- Gratulacje, pani.- Proszę, nie zapominaj, że dla ciebie jestem Jane.- Mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi. Elliezdołała wygłosić formułkę, zanim łzy polały się z jej oczu.Jane udała, że się rozgląda, nie chcąc pogłębiać tej udręki.-Obiecałaś, że pozostaniesz moją przyjaciółką - rzekła pochwili, splatając ręce na podołku.-T.tak.Daj mi tylko trochę czasu, proszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •