[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze jej zrobi, gdy postoi tu przy nim i popatrzy, jak jej mąż zostajeukarany niczym pospolity przestępca.Może choć trochę pomoże to zmącić jegowizerunek bohatera.Rozpalone do czerwoności żelazo potrafiło wydusić błagalne,skamlące jęki nawet z najsilniejszych.Miał nadzieję, że więzień uniesie wzrok w górę i ujrzy swą żonę u jego boku -pomyśli wówczas na pewno, że przyszła tu dobrowolnie napawać się widokiem jegopublicznego poniżenia.Tak, może właśnie to pomoże złamać kark tego przeklętegoAnula & Polgara & ponaousladansc dumnego criolla!Marszcząc nieznacznie czoło, Devereaux przyznał w duchu, że nienawidziowych gachupines zwanych criollos, którzy szczycili się swym czysto europejskimpochodzeniem.Przeklęci Kreole uważali się za coś lepszego od wszystkich innychludzi w tym kraju, nawet od Francuzów, którzy pomagali im utrzymać niepewnytron obranego przez nich cesarza.Hardzi, pyszni i aroganccy, wciąż pielęgnującydumę swoich przodków - pierwszych konkwistadorów.Całe pokolenia opływającew bogactwo i władzę! W stosunku do swych obrońców okazywali przesadnąuprzejmość, pod którą kryła się wyższość i lekceważenie.Jak dobrze będzie móc zemścić się na jednym z nich po tych wszystkichupokorzeniach, które musiał znosić przez długi czas! Ciekawe, jak poczuje się ówcaballero, kiedy spotka go los pospolitego rzezimieszka, gorszy od losu chłopówpracujących w posiadłości jego dziadka! Tak, teraz wszyscy oni zobaczą, jak bardzoon, Devereaux, nimi gardzi.Zwłaszcza ci wielcy hacendados, którzy żyją jakkrólowie i wydaje się im, że mają nieograniczoną władzę.Ludzie tacy jak DonFrancisco Alvarado, którzy z powodzeniem mogliby używać tytułu markiza, gdybynie ich fałszywa skromność, płynąca z  demokratycznych" poglądów.Ludzie tacyjak Don Juan Sandoval i jego drwiący ze wszystkiego i wszystkich synalek.Wkońcu jego właśni teściowie - państwo Vega, którzy byli tak samomajętni i tak samo wyniośli i władczy.Czy naprawdę sądzili, że był tak ślepy igłupi, żeby nie zauważyć, iż ich śliczna córeczka nie jest już dziewicą, kiedy był znią po raz pierwszy? Albo że nie wiedział, jaki był jedyny powód, dla któregołaskawie zgodzili się oddać mu ją za żonę? Zmarnowane dobra, które można byłoszybko wcisnąć w ręce głupiemu Francuzowi, a on na dodatek powinien czuć sięzaszczycony, że poślubia jedną z Vegów! No cóż! Ktokolwiek był wcześniejkochankiem jego ślicznej Alicji, niczego nie nauczył jej o miłości.Okazała sięgłupim, przestraszonym dziewczątkiem, a nie zmysłową, namiętną syreną, choć jakotaką najczęściej lubił ją opisywać.Z początku pożądał jej, gdyż była młoda i ładna, ołagodnym usposobieniu i wytwornych manierach.Poza tym wniosła ze sobąogromny posag, który - jak sądził - wystarczy, by zrekompensować przedwczesnąAnula & Polgara & ponaousladansc utratę jej panieństwa.Wówczas, kiedy Francuzi odnosili zwycięstwo zazwycięstwem, myślał nawet, żeby osiąść tu na stałe, mieć własną hacjendę ichłopów, którzy wykonywaliby dla niego niewolniczą pracę.Nielicznameksykańska arystokracja przyjęłaby go z otwartymi ramionami, ponieważ poślubiłkogoś z nich.Tylko że wtedy właśnie wszystko zaczęło się psuć.Sprawy przyjęłynowy obrót.Poplecznicy Juareza okazali się niezwykle uparci.Z pomocąprzemycanej z Ameryki broni zaczynali odnosić zwycięstwa.Nawet Bazaine, tenstary lis, powoli zaczynał zdawać sobie z tego sprawę.Postanowił wycofać swewojska do centralnych prowincji, żeby, jak stwierdził,  skoncentrować" siły.Przecież to czyste szaleństwo, a w dodatku hańba! Devereaux musiał jednak słuchaćrozkazów, choćby nie wiem jak wydawały się mu niedorzeczne.Devereaux zmarszczył brwi na wspomnienie gońca, który cały zakurzony ibrudny przybył tuż przed rozpoczęciem popołudniowego widowiska.Mielinatychmiast opuścić Zacatecas i wyruszyć do Durango, by wzmocnić szeregiobronne. Wyruszyć jeszcze dziś w nocy.Nieregularne wojska cesarza oczyszcząteren pózniej" - tak z grubsza brzmiała treść rozkazu.Ten przeklęty criollo tam nadole też już o wszystkim wiedział. Przegraliście tę wojnę.To tylko kwestia czasu" -rzekł tym swoim szyderczym, powolnym tonem.Czy jego własne życie nie miałojuż dla niego żadnej wartości?Parszywy malkontent! Jak długo duma mogła pozwolić człowiekowi znosićból i tortury, wytrzymać widok wycelowanych w niego luf karabinów? Zobaczymy,pomyślał Devereaux, zobaczymy!Zauważył, że sierżant Malaval patrząc w jego stronę czeka na rozkazy.Niemal niedostrzegalnie dał znak dłonią, by zaczynali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •