[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemałe też zdumienie wszystkich ogarnęło, gdy pobłogosławiwszy na zakończenie zebranych, padre Agustin pozostał przy ołtarzu, po czym cicho, lecz w sposób szczególnie mocny i przejmujący powiedział:- A teraz, bracia, zmówmy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maria” za czystą i niewinną duszę naszego młodszego brata Pabla.Śmiertelna cisza zapanowała po tych słowach.Nie poruszył się ani brat Diego, stojący samotnie z boku ołtarza, ani pan de Castro, który w swej złotej zbroi wyprzedzał o krok zwarty zastęp familiantów.Taka przecież od tych obu ludzi biła siła, iż nikt z braci nie odważył się klęknąć.Padre Agustin patrzył chwilę na tłum nieruchomy w półmroku kościoła, coraz większa bladość pokrywała jego pooraną cierpieniem twarz, przymknął oczy, aż wreszcie odwrócił się i klęknąwszy u stóp ołtarza, samotnie począł się modlić.Wówczas fray Diego oraz pan de Castro,przeżegnawszy się wprzódy, równocześnie skierowali się ku drzwiom zakrystii.Za nimi poczęli wychodzić familianci czcigodnego ojca i kościół wypełnił się ciężkim szczękiem pancerzy.Potem, już w ciszy, jeden za drugim, z pochylonymi głowami i wzajemnie unikając spojrzeń, opuszczali kościół bracia.Niebawem ojciec Agustin pozostał sam.Długo się modlił, jakby zapomniał o świecie.Świt ciepłym poblaskiem słonecznym rozjaśniał na witrażach sylwetki aniołów i świętych.Dopalały się w lichtarzach świece.Z klasztornego dziedzińca dochodziły odgłosy zmieniających się wart.W pewnej chwili padre Agustin podniósł głowę i odnalazłszy wysoko w górze ogromny krzyż, zawołał głosem pełnym rozpaczy:- Panie, jak długo ciemności mają panować nad nieszczęsną ziemią?Oślepiony łzami nie mógł zrazu dojrzeć, kto nagle przypadł mu do kolan i wstrząsany szlochem żarliwie przycisnął gorące usta do jego dłoni.Sam na klęczkach, poszukał po omacku głowy klęczącego i kiedy poczuł pod palcami gęste, miękko się wijące włosy - rozpoznał małego służkę klasztornego imieniem Francisco.Objął wówczas to drobne, jeszcze dziecięce ciało i gładząc małego po włosach wyszeptał łamiącym się ze wzruszenia głosem:- Moje dziecko, moje biedne dziecko, nie trzeba tracić nadziei.Trzeba mieć nadzieję.Zawsze nadzieję.Była to ostatnia msza, jaką stary przeor odprawił w Santa Maria.Najbliższej nocy opuścił z polecenia przełożonych klasztor i miasto, udając się do odległej pustelni San Inigo w górach Estremadury, aby tam, poświęciwszy się przyrodzonej sobie potrzebie modlitwy, spokojnie mógł dokończyć pobożnego życia.Nazajutrz zaś sam ojciec Wielki Inkwizytor, zakończywszy dwudniowe rekolekcje, odprawił w Santa Maria poranną mszę.Fray Diego wygłosił do zebranych braci krótkie kazanie na temat słów Pana Jezusa według Ewangelii świętego Mateusza: „Nie przyszedłem puszczać pokoju, ale miecz.”Tymczasem, jak się to zazwyczaj zdarza w dziejach, iż nie samymi zwycięstwami umacniana bywa droga prawdy - różne wieści nie budzące wesela nadchodziły do stolicy u schyłku roku tysiąc czterysta osiemdziesiątego piątego.I tak, stało się pewnego dnia wiadomym, iż wojska królewskie pod dowództwem pana hrabiego d’Arcos poniosły przy obleganiu pogańskiej Malagi ciężkie straty, natomiast z Aragonii donosili gubernatorzy o zamieszkach, wciąż od czasu wiadomych wypadków w Saragossie wnoszących niepokój i zamęt do wielu miast, wszędzie zaś powodowanych tą samą ręką żydowskiego wroga, uciekającego się do jak najnikczemniejszych środków, byle tylko podstępnie działać na szkodę Królestwa.W Walencji na przykład, nie licząc pomniejszych tumultów, obałamucone przez ukrytych prowokatorów pospólstwo podpaliło pałac Talavera, stanowiący siedzibę Świętego Trybunału, w Teruelu zaś tłum, w podobny sposób podżegany, kamieniami i cegłami obrzucił przy wieży San Martin orszak ojca Inkwizytora, gdy ten w pierwszą niedzielę grudnia zdążał na nabożeństwo do katedry.W obu miastach były ofiary i tylko dzięki natychmiastowemu wyprowadzeniu na ulice żołnierzy Świętej Hermandady uniknięto rozszerzenia się zamieszek oraz ofiar jeszcze liczniejszych.Również w Barcelonie zdławiono bunt w samym zarodku, rozpędzając przy pomocy miejskich pachołków gawiedź, która poczęła się gromadzić w okolicach więzienia Świętego Officium, zatrzymując przy tej sposobności i pod sąd oddając wielu podejrzanych osobników.Król Ferdynand, powiadomiony o tych wydarzeniach, natychmiast przez specjalnych kurierów zarządził stosowanie bezwzględnie surowych restrykcji wobec wszelkich przejawów heretyckich prowokacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •