[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest kosztownie ubrana zauważyła pani Oliver. Poślijmy po majora Desparda zaproponował Battle.ROZDZIAA VIICzwarty morderca?Despard wszedł do pokoju szybkim, sprężystym krokiem, który coś Poirotowi przy-pominał. Przepraszam, że kazałem panu czekać tak długo zaczął Battle. Chciałemjednak, aby panie mogły odejść tak szybko, jak to możliwe. Niech pan nie przeprasza.Rozumiem to.Usiadł i spojrzał pytająco na nadinspektora. Jak dobrze znał pan pana Shaitanę? Spotkałem go dwa razy odparł Despard szorstko. Tylko dwa? Tak. Przy jakich okazjach? Mniej więcej miesiąc temu jedliśmy obiad w tym samym domu.Wtedy zaprosiłmnie na cocktail party. Tutaj? Tak. Gdzie się odbywało przyjęcie? W tym pokoju czy w salonie? We wszystkich pokojach. Widział pan gdzieś ten drobiazg?Battle jeszcze raz zaprezentował sztylet.Major Despard skrzywił się lekko. Nie powiedział. Nie wypatrzyłem tego wówczas z zamiarem użycia w przy-szłości. Nie ma konieczności uprzedzać tego, co mówię, majorze Despard.35 Proszę wybaczyć.Wniosek był oczywisty.Nastąpiła chwilowa przerwa, po czym Battle kontynuował przesłuchanie. Miał pan jakiś motyw, aby nie lubić pana Shaitany? Niejeden. Co? Aby go nie lubić, nie aby go zabić odparł Despard. Nie miałem najmniejszejchęci zabijać Shaitany, ale z radością dałbym mu kopniaka.Szkoda.Teraz jest za póz-no. Dlaczego chciałby go pan kopnąć, majorze Despard? Ponieważ to był jeden z tych ulizanych południowców, którzy pilnie potrzebująkopniaka.W jego obecności swędział mnie czubek buta. Wiedział pan o nim coś& mam na myśli coś, co go dyskredytuje? Był za dobrze ubrany, nosił za długie włosy i pachniał perfumami. A jednak przyjął pan jego zaproszenie na obiad zauważył Battle. Gdybym jadał obiady wyłącznie w domach, których gospodarza w pełni aprobu-ję, obawiam się, że nie jadałbym zbyt często odparł sucho Despard. Lubi pan towarzystwo, ale go nie aprobuje? podsunął nadinspektor. Lubię je na krótko.Wrócić z dziczy do oświetlonych pokoi, pięknie ubranych ko-biet, do tańca, dobrego jedzenia i śmiechu tak, lubię to, ale tylko na krótko.A potemnieszczerość tego wszystkiego przyprawia mnie o mdłości i chcę znowu wyjechać. Musi się pan narażać na wiele niebezpieczeństw, wędrując po dzikich okolicach.Despard wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Pan Shaitana nie prowadził niebezpiecznego życia, ale to on jest martwy, a nieja. Może prowadził bardziej niebezpieczne życie, niż się panu wydaje rzucił Battleznacząco. Co pan ma na myśli? Zmarły pan Shaitana był człowiekiem cokolwiek wścibskim.Major pochylił się ku niemu. Pan chce powiedzieć, że wścibiał nos w życie innych ludzi? Chcę powiedzieć, że był to ktoś, kto węszy& ee& wśród kobiet.Major Despard odchylił się na krześle i roześmiał wesoło. Nie sądzę, żeby kobiety mogły brać poważnie takiego hochsztaplera. Według pana teorii, kto go zabił? Cóż, wiem, że nie ja.Mała panna Meredith też nie.Nie potrafię sobie wyobra-zić pani Lorrimer w tej roli.Przypomina mi jedną z moich bogobojnych ciotek.Zostajemedyk. Mógłby pan opisać, co pan i inni robili dziś wieczór?36 Ja wstawałem dwa razy.Raz po popielniczkę, a przy tym poprawiłem ogień, i razpo drinka& O której to było? Nie potrafię powiedzieć.Pierwszy raz mogło być około pół do jedenastej, drugiraz o jedenastej, ale nie jestem pewien.Pani Lorrimer podeszła do ognia raz i powie-działa coś do Shaitany.Nie słyszałem jego odpowiedzi, ale nie zwracałem uwagi.Niemógłbym przysiąc, że nic nie mówił.Panna Meredith przeszła się po pokoju, ale wyda-je mi się, że nie zbliżała się do kominka.Roberts wstawał przynajmniej trzy lub czte-ry razy. Zadam panu pytanie pana Poirota powiedział Battle z uśmiechem. Co pansądzi o nich jako o brydżystach? Panna Meredith gra całkiem dobrze.Roberts haniebnie przelicytowuje.Powinienleżeć znacznie więcej razy, niż to się zdarzyło.Pani Lorrimer jest niesamowicie bystra. Coś jeszcze? zwrócił się Battle do Poirota.Detektyw potrząsnął głową.Despard podał swój adres w Albany, życzył im dobrej nocy i opuścił pokój.Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Poirot poruszył się niespokojnie. O co chodzi? zapytał Battle. O nic odparł Poirot. Przyszło mi na myśl, że on chodzi jak tygrys, tak gib-ko, spokojnie, jak wielki kot. Hm mruknął Battle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]