X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młody człowiek starł nogą olbrzymi rysunek.Tym razem jego los miałsię rozstrzygnąć.Jeśli Bractwo nie przyjmie go, nie będzie już miał żadnejszansy na urzeczywistnienie swoich marzeń.Nie bał się już, przeklinał tylkolos, który zdawał go na łaskę zgrai rzemieślników, w większości tępogłowych.Ich nieugiętość i nieludzkość nie przeszkadzały mu, czy jednak rzeczywiściepotrafią dostrzec jego pragnienie? Od chwili gdy wydostał się z pułapki, jakąbyła brygada pomocnicza, czuł, że znowu goreje w nim płomień, ten sam, którydoprowadził go pod bramę miasteczka.Tutaj i tylko tutaj będzie mógł sięrozwinąć.Jeżeli odbiorą mu przyszłość i nie pozwolą wejść w obręb murówukrywających tajemnice, które chce zgłębić, utraci wszelką nadzieję.Nie, nie trzeba omraczać sobie umysłu tak ponurą perspektywą.Liczyć siętrzeba tylko z rzeczywistością, a teraz ta rzeczywistość to czekanie.Ciągnąć siębędzie godzinami, może nawet potrwać kilka dni, ale nie powinno zachwiaćjego determinacji.Ognik był przeświadczony, że nawet na odległość potrafi narzucić Komisji swoją wolę.Byleby tylko nie osłabła, byleby nie złamała jejprzeżyta próba, a Komisja będzie musiała dostrzec jej siłę.g�Zapoczątkowana przez Kenhira debata trwała już dwie godziny.Kenhirdomagał się, żeby podjęta decyzja była ostateczna i żeby każdy, uzasadniającswoje zdanie, brał na siebie pełną i całkowitą odpowiedzialność.- Ten młody człowiek wcale nie budzi we mnie zaufania - oświadczył NebDoskonały.- Czyżbyś się lękał jego setowskiej mocy? - zapytał ironicznie PisarzGrobowca.- Ten, kto by się nie bał, dowiódłby, że jej nie zna.Jako kierownik robót niemam prawa godzić się na jakiekolwiek zagrożenie spokoju Bractwa.Podtrzymuję swoje stanowisko.Niech ten Ognik szuka szczęścia gdzie indziej.- Dobrze wiesz, że poza Miastem Prawdy nie ma miejsca, gdzie mógłby żyćzgodnie ze swym powołaniem.Czy ty, co nazywasz się Neb Doskonały, niepozwolisz doskonalić się człowiekowi, który usłyszał wezwanie?Kierownik robót jakby się przejął, ale wciąż nie ustępował.- A ty, co tak ostro traktujesz członków naszego Bractwa, dlaczego taktroszczysz się o Ognika?Kenhir zareagował ostro.- Niczego nie zrozumiałeś, Nebie.Nie chodzi mi ani o dbałość, ani oprzychylność, ale o najwyższy interes Miasta Prawdy.Jestem tylko PisarzemGrobowca i więc czy to moja sprawa nakłaniać was do przyjęcia człowiekaobdarzonego taką mocą? Czyżbyście nie byli w stanie przekształcić jej w siłętwórczą i włączyć jej posiadacza do naszego dzieła?Twarz kierownika robót ściągnęła się.- Za daleko posuwasz się, Kenhirze.Uznajemy twoją zwierzchność jakourzędnika, ale nie masz uprawnień do mieszania się w naszą pracę.- Wcale nie zamierzam, Nebie.Mój ojciec i nauczyciel, pisarz Ramose,pouczył mnie o charakterze i zakresie moich obowiązków.Masz bez wątpieniarację.posunąłem się za daleko.To ty i twoi koledzy z Bractwa podejmiecieostateczną decyzję.Jeśli będzie negatywna, też ją uznam.Ramose, Pisarz Bogini Maat, wypowiadał się spokojnie.- Kocham Bractwo, nie mogę więc wpływać na jego decyzje, powołując się nawiek i doświadczenie.Muszę jednak przypomnieć, że Jego Królewska Mośćpolecił nam sprawę Ognika rozpatrzyć bardzo wnikliwie.Niech więc każdyswobodnie się wypowie.Przystąpiono do głosowania.Mimo wielu zastrzeżeń wszyscy uznali, że należy Błędnemu Ognikowi daćszansę zostania rysownikiem, pod warunkiem że z całą ścisłością przestrzegać będzie reguł Bractwa i podporządkuje się wymaganiom okresu wstępnego.Pozostawało już tylko zapoznać się ze zdaniem Neba Doskonałego, któryuważnie przez cały czas przysłuchiwał się wypowiedziom podwładnych.- Zgromadzenie z namysłem rozpatrzyło całą sprawę - stwierdził.- Każdy znas otworzył serce, ale nie poddał się emocjom.Nie podoba mi się charakterOgnika i nie sądzę, żeby potrafił on dostrzec znaczenie naszej pracy.Powinniśmy jednak odpowiedzieć na jego wezwanie.34Naczelnik Sobek wypił trzy kubki świeżego mleka, potem spałaszowałdziesięć ciepłych jeszcze placuszków.Całą ostatnią noc zajął mu obchódwzgórz górujących nad Doliną Królów i teraz czuł się u kresu sił.Nie położy sięjednak spać, póki nie wysłucha raportów swoich ludzi.Przesuwali się przed nim kolejno i żaden nie meldował o niczympodejrzanym.Sobka jednak wciąż dręczył niepokój.Instynkt rzadko gozawodził, a od kilku już dni mówił o jakimś bliskim niebezpieczeństwie.Szefpolicji Miasta Prawdy podwoił więc liczbę patroli, nie zważając naniezadowolenie podwładnych, którzy nie lubili takiej dodatkowej roboty.Jego niepokój był tak silny, że Sobek prawie zapomniał o wielkimwydarzeniu w życiu Miasta Prawdy.Miano przyjąć nowego adepta, i to nie bylekogo! Dlaczego Komisja Przyjęć zgodziła się, by wpuścić do Bractwa tegoOgnika, człowieka, który z pewnością zaburzy życie miasteczka? Ten młokosma w sobie tyle niszczycielskiej siły, że może być tylko albo bandytą, albopolicjantem.Niedługo zagrzeje miejsce w miasteczku, nie podporządkuje siępoleceniom zwierzchników i będą musieli zesłać go do brygady pomocniczejalbo nawet na stałe wydalić z miasteczka.Zejdzie na złą drogę i czeka go albogwałtowna śmierć w bójce, albo długoletnie więzienie.Sobek szykował już sobie matę, by położyć się na niej i zażyć zasłużonegowypoczynku, gdy do pokoju wszedł policjant.- Jest listonosz, naczelniku, chce się z tobą widzieć osobiście.Listonosz na posterunek policji Miasta Prawdy przychodził codziennie.Przynosił korespondencję dla Bractwa, zabierał zaś listy od rzemieślników iich rodzin, które miały w ten sposób łatwy kontakt ze światem zewnętrznym, atakże skierowane do wezyra oficjalne sprawozdania Pisarza Grobowca.Wrazie potrzeby natychmiast wyprawiano umyślnego gońca.- A ty nie mógłbyś tego załatwić?- Listonosz chce się widzieć z tobą, naczelniku, i z nikim innym.- Dobrze.niech wejdzie.Listonosz Uputi, człowiek mniej więcej trzydziestoletni, barczysty, o długich,potężnie umięśnionych nogach, sięgnął do torby.Spośród starych papirusów,które wykorzystywano po raz drugi, pisząc na nich listy, dobył owiniętą w lniane płótno skorupę i położył ją na stole przed Sobkiem.- Zgodnie z tym czerwonym napisem na płótnie to jakieś pismo do ciebie,Sobku.- Przeczytałeś je?- Przecież świetnie wiesz, że mi nie wolno.Uputi był pracownikiem szanowanym i dobrze opłacanym.Posiadał laskęTota - symbol uczciwej i rzetelnej pracy listonosza, który ma obowiązekdostarczyć każdy list pod właściwy adres i w dobrym stanie, tak żeby z treściązapoznać się mógł jedynie odbiorca.Pracę miał ciężką, gdyż i pałac, ikancelaria wezyra wymagały jak najszybszego dostarczania poleceń.Zwiadombył ważności swojej pracy i czuł się zaszczycony zaufaniem, jakim darzyły gonajwyższe władze.- Czy mam czekać na odpowiedz?- Chwileczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.