[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boże uchowaj w inychstronach pijanego uzrzeć: to wnet kijem podeszwy odbiją, albo tam schowają, gdziepewnie ledwe drugiego dnia słońce ogląda.A w drugich krajoch ty marnotraty a swawol-ne pijanice z okien wywieszają, aby się im drudzy dziwowali a imi się karali.Scypio Afrykański, on zacny hetman rzymski, gdy miasta, które zwano Kartago, barzomocnego dobywał, panię jedno rzymskie, tamże leżąc pod miastem, prosił towarzyszówna wieczerzą i dał tam uczynić z opłatków albo z marcepanów miasto na podobieństwomiasta onego kartagińskiego.Tamże potym, gdy je nawet przyniesiono, nożmi do niegoszturmowali i z łaski bożej że go i dobyli.Hetman, dowiedziawszy się o onych zbytkach,kazał mu co naprzedniejszego konia wziąć, powiadając, iż nie należało tobie pirwej doszturmu przypuszczać i miasta dobyć niżli hetmanowi.A tak poczciwy człowiek, uważywszy sobie ty wstydliwe zbytki, co z takiego wszetecz-nego obżarstwa snadnie przypaść mogą, wziąwszy rozum, cnotę a bojazń bożą przed się,może to w sobie snadnie zahamować, obaczywszy, co za szkodliwe przypadki z tego za-wżdy przypadać muszą, obaczywszy też, jakie rozkoszy z poczciwego, z pomiernego a zpobożnego żywota także snadnie przypadają.Bo sława dobra spełna, zdrowie spełna imieszek nie tak rychło sklęśnie, jako u wójta nazajutrz po świętym Marcinie, kiedy zdwora idzie.Boć i mieszek jest dobry towarzysz, szkoda go leda o co gniewać.15.TRZECIA A SAUSZNA PRZYCZYNA DO AAKOMSTWA I DO ZAEGO%7łYWOTA - NIEPOMIERNE PIJACSTWOOpilcy, co czyniąA tu patrzaj, jako to nadobnym sekwensem idzie.Bo z pychy przypada zbytek a obżar-stwo, a z obżarstwa zasię co napiękniejszy klenotek, opilstwo sprośne a ożralstwo.Abo-wiem, gdy już sobie tych tortów napieką, nasmażą, albo też mniejszy stanowie kreplów,aleć i pieczenia, z cebulą po prostu, wierz mi, iż też to niezła pomocnica do tego; to jużklękają, a czasem i krzyżem padają, a po ziemi się jako bydło walają, lejąc sobie w gar-dło.A będzie drugi trzykroć z onym gardłem za węgłem, a jeszcze sobie dobrze gęby nieutrze, a już woła: Nalej drugą! Owa tylko blują, aby pili, a piją zasię, aby znowu blwa-li, a to iście jest osobny przysmak do dobrej biesiady.I powiadają, iż z tego zachowanieroście.A wszak widamy to zachowanie.Jako pachołki panowie pojąBo więc już tam, co miał jeden przeciwko drugiemu od roku, a iż po trzezwiu sobie tegoza nic nie miał, to się tam wnet wszytko wspomienie i wnet się krzywdą uczyni, tak iż zonego wielkiego zalecania, a z onego braterstwa wielkiego wnet pan brat drugiego bratapod ławą maca.Więc i sługam, choćby też czasem drugi nierad nieborak tedy mu dzba-nem gwałtem będzie lał w gardło: Spełniż mi, bo to za zdrowie twego pana łaskawego!- chociaj do niego nikt pić nie będzie.A barzo to panu pomogło, bo pan też gdzieś dawnoza płotem albo pod ławą dyszy.Toteż nieborak on dzbanarz leda gdzie we błocie się powali, tamże i uśnie, suknią poma-że, czapkę straci, ostrogi mu odbiorą, z mieszka wszytko wydłubią, a on nieborak mnima,by w łazni był, a iżby go barwierz golił, ano mu psi gębę liżą.Obudziwszy się, więc siętu oskuba, sukmanę ubłoconą za rękaw za sobą wlecze, nogi mu chodzą po kolędzie, aprzedsię na drugiego woła: O, Janie, zamieszkałeś czystej biesiady; tociechmy tu byliweseli! Ba, i panowieć się podobno popili, boć ich nie widać. Aleć wesół, ano we łbie i36w mieszku nic niemasz; szczka, zatacza się, łeb się najeżył, a snadz daleko weselszy by-wają wilcy w lesie i lepszych krotofil używają niż ten ślachetny naród a to uczciwe bożestworzenie, który się już wda w ten wszeteczny a prawie bydlęcy nałóg a zwyczaj.Plugastwo opiłegoA jakież tu zdrowie ma być, mój miły bracie, jaki rozum, jakie baczenie? Ano się we łbiemiesza zawżdy, jako w browarze.Ano jeden zgore od gorącości, drugi zgnije od drożdży,dolewając zawżdy tej skórzanej beczki, w której ustawicznie kiśnie a drożdże się marnew żołądku ustawają.Bo patrz, po chwili, alić mu leją syropy w gardło, alić mu trą brzuch,jako szkapie na rupie, alić na łbie rogi, guzy, jako u kozła, alić się twarz świeci, jakokarmazyn, a nos jako perełkami osadził, aliści chłopu chrapi w gardle, jako naręcznejszkapie, kiedy się ku górze zaciągnie, aliści w mieszku niemasz nic, na ścienie niemasznic, na grzbiecie niewiele, co się wszytko przelało.Przydzie potrzeba jaka: dopiro sięwiercić; ano więc trudno, kiedy się niemasz do czego rzucić.Bo zać tam będzie jakieochędóstwo u takiego pana?Kofel brudny, garnek o jednym uchu, w oknie wiechcie, stół czamletowy, bo wszędywzory po nim, kędy się piwo lało, kachel gliną zalepiony, na ławie by mógł rzepy nasiać,pościel brudna, izba zimna, a nie umieciona, jastrząb ściany popryskał, owa aż się więcnie chce z onych rozkoszy od takiego pana.A on chodzi, jako by go teraz zdun z glinyulepił, a nie wie, co ma rzec z sobą, chyba potrawy toć już tam rozliczne będą.16.JAKO PIJANICE NOC ZE DNIA SOBIE CZYNIZdrowie opiłegoA drudzy czasem, już się im zda krótki dzień, więc opończami zabiwszy okna, to tak ażdo drugiego dnia piją.Kucharz też niewiele się upracuje, bo to kapustą albo jakim kawal-cem zimnej pieczonki odprawi.A jakoż tu poczciwym żywotem zwać, mój miły bracie,takie dziwne a wymyślne obżarstwa? A on chodząc chrapi, sapi, pod ławę wlezie, aniwie, jeśli jest albo jeśli był człowiekiem, aż mu się to z trefunku trefi, iż się wżdy kiedykęs oczy rozlepią.A są podobni ku tamtym ludziom, co pod ziemią mieszkają, a słońcamało widają, albo ku onym żydowskim gąsiorom, co je zaślepiwszy, gałki im z jęczmie-nia w gardło tkają, aby rychlej potyły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]