[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Klarowny płyn zapiekł w gardło, kopnął z mocą jętrznia przy wodnym młynie i rozjaśnił jej myśli.Kenneh nic nie kłamał.Nigdy dotąd nie piła niczego podobnego.Jeszcze jeden łyk.Kopnięcie równie mocne jak poprzednio i powoli, delikatnie rozlewające się w całym ciele uczucie błogości.Oddała mu butelkę.Też sobie nie żałował.Westchnął ciężko i wytarł dokładnie usta.— Dwadzieścia! Dwadzieścia od sta! — powiedział głośno.Roześmiała się.Usiadła na kocu.Podobał jej się.Kiedy usiadł obok, chwyciła go za ramiona i przewróciła na siebie, śmiejąc się cały czas.Przykryła ich oboje dokładnie, potem zaczęła rozpinać jego kurtkę.Była tak strasznie ciekawa jego ciała.O trzydzieści kroków dalej, w zaimprowizowanym obozie, Chorzy Ludzie wstawali zza juków, za którymi dotąd się ukrywali.— Kurde, ludzie — Najgrubszy z nich, z długą, rudą brodą, wytrzeszczał oczy jak mógł, by dostrzec jakieś szczegóły w świetle wbitej w ziemię pochodni.— Czy wy widzicie to co ja?— Nie wiem, co ty widzisz — jęknął niski blondyn z długolufym karabinem w garści.— Ale po mojemu to szef.szlag.chędoży właśnie potwora.— O, żesz ty! O, żesz ty! Ale jaja!— No.A ty, Garrakh, chciałeś szefa nożem dziabnąć.Że niby młodziak i gołowąs.Ty, kurwa, idź teraz i mu coś zrób!— Pierdol się! — Garrakh szarpnął rudą brodę.— Nikt mi nigdy w żadnej karczmie nie uwierzy!— No! Młodziak, szczyl, szaleniec.Poprowadził nas na zgubę, pół Strasznego Lasu żeśmy przeszli, potwory nam wszystkie muły wybiły, a on.Kurde, żesz.złapał potwora i wychędożył! Normalnie wychędożył!Wszystkie te szumowiny, wynajęci dezerterzy i bandyci kręcili głowami w podziwie.— To jest wódz! To jest wojownik — powtarzał Garrakh, nie mogąc dojść do siebie.— Tylko, kurwa, nikt nam nie uwierzy!ROZDZIAŁ 15Polowy sztab na pustyni stanowiło kilka połączonych ze sobą ogromnych namiotów, dodatkowo przykrytych monstrualnymi płachtami płótna rozpiętymi na ukośnych palach.Zaplecze sztabu stanowiło całe miasteczko namiotów, ziemianek i zbitych z desek baraków.W specjalnych miejscach między wydmami stały poustawiane oś w oś setki wozów, a obok, osłonięte parawanami rozciągniętymi na palikach, znajdowały się zagrody dla tysięcy zwierząt.Jeszcze dalej stały osobne miasteczka namiotowe dla czeladzi, żołnierzy ochrony sztabu, kurierów i gońców, służb logistycznych, koniuszych, pomocników, kowali, rachmistrzów, kucharzy, woziwodów, medyków, kapłanów i całej reszty ludzi, którzy nie wiadomo czym się zajmowali i komu podlegali służbowo.Osobne, lepsze kwatery zajmowały rzesze wynajętych filozofów, ponieważ po sukcesie przewrotu w stolicy doceniono ich pracę i wcielono do wojska, by ogłupiali, to znaczy nauczali żołnierzy i dbali o ich morale.I nie da się ukryć, że codzienne pogadanki tych niezwykle wymownych ludzi zaczęły przynosić wymierne efekty.Zaana jednak nie obchodziły ani pogadanki, ani nawet to, że znajdują się żołnierze tak głupi, by wierzyć, że podejmują ten straszliwy wysiłek dla własnego dobra i chwały Królestwa Troy.Nikogo ze zgromadzonych w głównym namiocie nie obchodziło ich dobro, ani tym bardziej chwała królestwa.Tu się robiło konkretne interesy.Bez filozoficznej gadki.— Operacja „Dobra Wiadomość” zakończyła się pełnym sukcesem — raportował strateg Milte.— Jeśli w ogóle w przypadku tej operacji można mówić o sukcesie.— Słucham? — przerwał mu Orion.— Zdobyliśmy dwie drogi prowadzące przez pustynię.Właściwie znikąd donikąd.Wszystko dla naszych oddziałów trzeba dowozić wozami.Każdy kubek wody, każde ziarnko owsa.Nawet nici do sandałów, nawet pochodnie do oświetlenia obozu.To jest naprawdę „dobra wiadomość”.dla wrogiego sztabu.— Milte, przyjacielu.— Wielki Książę westchnął tylko.— Nie mieszaj się do polityki.Bądź dobrym żołnierzem, to ci pomniki wystawią.Będą o tobie legendy krążyć.Już moi kronikarze się o to postarają.— A jakie straty u przeciwnika? — wtrącił się Zaan.— Właśnie szacujemy.Sama operacja to znaczny sukces pod względem militarnym.O mało nie wzięliśmy do niewoli samego cesarza.— Coooooo???Milte wyprostował się odruchowo.— Ci wszyscy filozofowie bez przerwy mówią, że żołnierz musi być odpowiedzialny, wykazywać się inicjatywą.No to jeden się wykazał.Pewien oficer kawalerii wziął trzy setki lekkiej jazdy i ruszył dezorganizować linie zaopatrzeniowe.A ponieważ sam cesarz właśnie wizytował swoje wojska ze świtą, to na nich wpadli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •