X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy z nich ćpał, ile wlezie, ale nie potrafił docenić zalet wy-śmienitego trunku. Z przyjemnością. Uśmiech na twarzy Bena wyraznie rozszerzył. Wy-piję.Nawet dwa lub trzy.Zmiech Billa zahuczał we wnętrzu domu. W takim razie równy gość z pana.Chodzmy.W wyrazie twarzy dwóch kobiet zaszła wyrazna zmiana.Czoło Ann Nortonzmarszczyło się, podczas gdy Susan wygładziło, zupełnie jaka niepokój i roz-drażnienie przeszły z jednej na drugą za pomocą jakiegoś nowego telepatycznegosposobu.Ben podążył za Billem na werandę.W rogu na niskim stoliku stało metalowewiadro z lodem, wypełnione po brzegi puszkami Pabsta.Bill wyjął jedną i rzuciłBenowi, który złapał ją delikatnie, żeby zbytnio wstrząsnąć. Bardzo tu miło  powiedział, spoglądając na wzniesiony z równych, czer-wonych cegieł murek, porośnięty zielonymi pnączami.Nad jego rozgrzaną po-wierzchnią leciutko drżało powietrze. Sam go zbudowałem  poinformował gościa Bili  więc musi być w po-rządku.Ben pociągnął spory łyk piwa i beknął, zyskując kolejny plus. Susie bardzo pana polubiła. To miła dziewczyna. Miła i rozsądna  dodał Norton z zamyśleniem i również beknął. Mówi,że napisał pan trzy książki i że je panu wydali. Zgadza się. Dobrze poszły?71  Pierwsza tak  odparł Ben i umilkł.Bili Norton skinął lekki głową, wyra-żając tym samym aprobatę dla mężczyzny, który ma dosyć oleju w głowie, żebynie rozpowiadać wszem i wobec o swoich dochodach. Pomoże pan przy żarciu? Jasne. Będzie pan nacinał parówki.Potrafi pan? Tak. Wykonał w powietrzu poprzeczny ruch wskazującym palcem.Po-nacinane parówki podgrzewały się bardziej równomiernie i nie przypiekały siętak łatwo. Racja, przecież pan też z tych stron  przypomniał sobie Bill Norton.Niech pan wezmie te bułki, a ja przyniosę parówki.Tylko proszę nie zapomniećpiwa. Nie ma obawy.Zanim weszli do domu.Bill zawahał się przez chwilę i spojrzał na Bena uno-sząc jedną brew. Czy jest pan rozsądnym facetem?  zapytał.Ben uśmiechnął się z odrobiną melancholii. Raczej tak. To dobrze. Bill skinął głową i wszedł do środka.Przeczucie BabsGriffen, że będzie padał deszcz, okazało się całkowicie mylne, dzięki czemu kola-cja na świeżym powietrzu była bardzo udana.Zerwał się lekki wiatr, rozciągającnad żywopłotem delikatną zasłonę dymu z orzechowego drewna, co rozwiązałoproblem komarów.Panie sprzątnęły papierowe talerze i resztki jedzenia, po czymwróciły na patio, aby napić się piwa i pośmiać z tego, jak Bill, wprawny gracz,wykorzystując nagłe, zdradliwe podmuchy wiatru, pokonał Bena w meczu bad-mintona 21:6.Ben z żalem odmówił rewanżu, wskazując na zegarek. Przykro mi, ale siedzę nad książką i dzisiaj muszę jeszcze napisać co naj-mniej sześć stron.Jeśli się upiję, jutro rano nie będę nawet w stanie przeczytaćtego, co nasmaruję.Przyszedł na piechotę, więc Susan odprowadziła go do furtki.Bill pokiwałgłową i zajął się gaszeniem ognia.Ben powiedział, że jest rozsądnym facetemi on, ojciec Susan, gotów był mu uwierzyć.Trzeba przyznać, że ktoś, kto pracujenawet po kolacji, ma spore szansę zostać Kimś, i to nawet z dużej litery.Mimo to Ann Norton do końca wieczoru zachowała rezerwę.1719.00.Floyd Tibbits wjechał na żwirowy parking przed knajpą Della mniej więcejdziesięć minut po tym, jak Delbert Markey, właściciel i barman w jednej osobie,72 włączył nowy różowy neon składający się z liter trzystopowej wysokości tworzą-cych napis DELL S, w którym apostrofem była szklaneczka whisky.Miejsce jasnego, słonecznego blasku zajął fioletowy zmierzch.Wkrótce w za-głębieniach gruntu zaczną się tworzyć coraz gęściejsze kłaki mgły, a za jakąś go-dzinę w barze powinni się pojawić pierwsi bywalcy odwiedzający go co wieczór. Cześć, Floyd  powiedział Dell wyciągając z lodówki butelkę Micheloba. Jak minął dzień? Nie najgorzej  odparł Floyd. Ale to piwo wygląda znacznie lepiej.Był wysokim mężczyzną, nosił starannie przystrzyżoną jasną brodę.Miał nasobie szerokie spodnie i sportową marynarkę  strój, w którym zwykle stawiałsię do pracy.Pełnił dość odpowiedzialną funkcję w dziale kredytów banku Grantai lubił swoje zajęcie w ten szczególny sposób, który niemal z dnia na dzień możezamienić się w śmiertelną nudę.Miał poczucie, że coraz bardziej zbliża się dotej chwili, ale specjalnie się tym nie niepokoił.Była przecież Suze.Chyba jużniedługo powinno z te wyjść coś konkretnego i wtedy zastanowi się poważnie, coma ze sobą zrobić.Położył na ladzie dolara, napełnił szklankę piwem, opróżnił ją skwapliwiei nalał ponownie.Jedynym klientem oprócz niego był młody chłopak w kombine-zonie firmy telefonicznej, zdaje się syn Bryantów.Siedział przy stoliku pociągającpiwo i słuchając melodii nastrojowej romantycznej piosenki z szafy grającej. Co nowego w mieście?  zapytał Floyd, znając z góry odpowiedz na to py-tanie: nic.Co najwyżej jakiś szczeniak przyszedł zawiany szkoły, ale z pewnościąnic ponadto. Ktoś zabił psa twojego wuja.Floyd znieruchomiał ze szklanką w pół drogi do ust. Co takiego? Doca? Zgadza się. Przejechali go samochodem? Raczej nie.Znalazł go Mikę Ryerson.Pojechał na Wzgórze Spokoju, żebykosić trawę i znalazł Doca wiszącego na bramie cmentarza.Ktoś rozpruł psa odgóry do dołu. Sukinsyn!  powiedział ze zdumieniem Floyd.Dell skinął ponuro głową, zadowolony z wrażenia, jakie udało mu wywrzeć.Znał jeszcze jedną, najświeższą wiadomość  że widział dziewczynę Floydaw towarzystwie tego pisarza, który mieszkał w pensjonacie Evy.Ale o tym chło-pak musi sam się dowiedzieć. Ryerson przywiózł psa Parkinsowi  podjął  a ten wpadł na pomysł, żemoże pies zdechł sam z siebie, a dzieciaki powiesiły go tylko dla hecy. Gillespie nie potrafi odróżnić własnej dupy od dziury w ziemi. Może i nie potrafi, ale powiem ci, co j a myślę. Dell położył swojegrube ramiona na bufecie i nachylił się do Floyda. Też uważam, że to jakieś73 szczeniaki, ale założę się, że to coś poważniejszego niż zwykły kawał.Popatrz nato. Sięgnął pod ladę i wyjął rozłożoną na jednej ze środkowych stron gazetę.Floyd przysunął ją do siebie.Tytuł głosił: CZCICIELE SZATANA ZBEZ-CZEZCILI KOZCI�A NA FLORYDZIE.Szybko przebiegł wzrokiem artykuł.Grupa wyrostków włamała się w nocy do katolickiego kościoła w Clewistoni odprawiła tam jakieś ohydne obrzędy.Ołtarz został zdewastowany, na ścianachi konfesjonałach powypisywano wulgarne słowa, a na podłodze w bocznej nawieznaleziono ślady krwi.Analiza laboratoryjna wykazała, że część krwi była pocho-dzenia zwierzęcego, lecz większość to z całą pewnością krew ludzka.Miejscowyszeryf przyznał, że na razie policja nie wpadła na żaden konkretny ślad.Floyd odłożył gazetę. Czciciele szatana w Salem? Daj spokój, Dell.Tym razem chyba przesadzi-łeś. Mówię ci, gówniarzom zaczyna odbijać palma  powtórzył z uporem bar-man. Tylko patrzeć, jak na pastwisku Griffena zaczną składać ofiary z ludzi.Chcesz się założyć? Nie, dziękuję  odparł Floyd schodząc ze stołka. Chyba zajrzę do wuj-ka Wina.Był bardzo przywiązany do tego kundla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.