[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja jednak uważam, że akurat jest najlepszy czas.Kiedy jeszcze? Wszakjesteśmy ludzmi prostymi: Jak w lesie żyję, to miód piję! Skoro żyję, skoroudało się to i nie będę o tym myślał aż do następnego razu.A opinie, chło-py, są różne, ale co do jednego jakby zgadzają się wszyscy: tam każdy powstaniewedług swojej wiary.Jednym słowem, jeśli ktoś myśli, że oto zgniło jego ciałoi nic już na Zwiecie nie zostało, prócz garstki pyłu, to właśnie tak z nim będzie.W innych wiarach są i gorsze rzeczy: będziesz na przykład do utraty tętna w po-staci cienia szwendać się po podziemnym królestwie! Ale jeśli ja mam tak żyć,to już rzeczywiście, w cholewę, lepiej zgnić wraz z cielesną powłoką.Niektórzyzamierzają do końca czasu leżeć na zielonej trawce i w cudownym sadzie pić bo-ski nektar i grać na lutni.Niezłe to, ale jak na mnie nudne trochę.Ale jest,chłopy, we Wschodnich krajach wspaniała wiara, o której opowiedział mi kilkadni temu pewien wędrowny kaznodzieja.To znaczy wiara sama w sobie jestfajna, serio mówię, ale tamtejszy raj.To jest właśnie coś dla mnie!Rozejrzał się niby słuchają i ciągnął: Niebiańskie komnaty, w nich uczta nie zrówna się z nią żaden królewskiślub! Wina jak ze skarbca, ale gwózdz programu chłopy, to hurysy! Dziewczyny,które zawsze mają osiemnaście lat, a uroda ich jest nie do opisania.O tymmoże się każdy przekonać dokładnie, ponieważ jedynym ich odzieniem jest złotabransoleta.No, a co do sztuki kochania, to na ziemi takich doskonałych kochaneknigdy nie było! Lecz jest jeden problem: droga do tych komnat rozkoszy stoiotworem tylko przed ludzmi, którzy przeżyli sprawiedliwe i bezgrzeszne życie.Mnie z wami rozłożył ręce nawet blisko nie puszczą.Przez szeregi przemknęło słabe, ale wyrazne drżenie, zrodził się i zmarł szmerniezadowolenia, ktoś splunął głośno tu też kant!Ale Eomer podniósł rękę i ponownie nastała cisza, zakłócana tylko cichymszelestem ubiegłorocznej trawy. Dokładnie rzecz ujmując, nie puściliby, ale jest pewna furtka dla takich jakmy, popaprańców.W tej wspaniałej religii każdemu, kto z honorem zginął w bi-twie o słuszną sprawę a kto ośmieli się stwierdzić, że nasza sprawa nie jest35słuszna? wszystkie grzechy zostają odpuszczone i automatycznie zostaje onprzypisany do grona ludzi cnotliwych.Tak więc, jeśli ktoś postanowił wejść dotego raju drogą przyszłego bezgrzesznego życia sztandar wam w ręce i wio,chłopy! Ja osobiście na takie coś nie mam nadziei, dlatego więc zamierzam do-konać znajomości z hurysami tu i teraz, jako ten, który zginął honorowo.Kiedyjeszcze pojawi się taka szansa? Tak więc zapraszam ze sobą każdego, kto możei chce, a pozostali zostańcie na zdrowie!Uniósł się w strzemionach i głosem grzmiącym jak grom zawołał gdzieś w gó-rę, przyłożywszy do ust nabijaną metalem rękawicę: Hej, dziewczyny!!! Otwierajcie wasz niebiański burdel, choć jest już pogodzinach! Przygotujcie się na przyjęcie trzech najlepszych pułków rohańskiejkawalerii.Stawiam swą głowę przeciwko złamanej strzale, że tych klientów niezapomnicie do starości.Czas nam do ataku, tak więc będziemy tam u was naniebiesiech za jakieś dziesięć minut.Akurat macie czas się podmyć!I stal się cud.Ludzie zaczęli otrząsać się z nieruchawości! W szeregach dał sięsłyszeć śmiech i wyszukane przekleństwa; z prawej flanki ktoś zapytał czy możnaod hurysy złapać trypra, a jeśli tak, to czy długo go leczą w tym raju? Tymczasemdo Eomera zbliżył się dolamrodski książę Imrahil urodziwy młodzian z czar-nym wąsem, znany ze swych miłosnych wyczynów i rzucił do młodziutkiego,purpurowego ze wstydu kawalerzysty, zamykającego lewą flankę: Nie wstydz się, kornecie! Znający się na sprawie ludzie twierdzą, że w tejinstytucji można znalezć piękność dla każdego.Ciebie tam pewnie wypatruje ta-bun romantycznych panienek, które czekają tylko na wiersze przy księżycu!Młodzian, słysząc salwę śmiechu, poczerwieniał jeszcze bardziej i błysnąłoczami spod długich, dziewczęcych rzęs.Eomer tymczasem zawrócił wierzchow-ca tak energicznie, że spod kopyt trysnęły grudy ziemi i machnął ręką. Na koń, chłopy! Tamtejsza burdelmama już pewnie posłała po najlepszewino dla nowych klientów.Klnę się na rechot Tulkasa każdy dziś otrzyma tylenurneńskiego, że będzie mógł się w nim utopić, jedni w niebiesiech, a inni naziemi! Zabitych ugoszczą Valarowie, żywych król Rohanu.Za mną-ą-ą.!!!Z tymi słowy cisnął za plecy pogięty hełm i, nie oglądając się już więcej,skierował wierzchowca w kierunku, jaki wypatrzył jego bystry wzrok tam,gdzie w niepokonanej palisadzie pancernej piechoty trolli widać było malutkąplamkę innego koloru ciemne okrągłe tarcze wastackich włóczników.Wiatrświstał w uszach i tarmosił jego sklejone od potu włosy koloru słomy; obok niego,niemal strzemię w strzemię pędził Imrahil. Diabli by to wzięli, książę, nałóż hełm.Z prawej mamy łuczników! Dopiero po was, szlachetny panie! wyszczerzył zęby tamten i zakrę-ciwszy mieczem młynka nad głową, wykrzyczał zachrypniętym od wydawaniarozkazu głosem: Dol Amroth i Aabędz! Rohan i Biały Koń! odpowiedział Eomer, a za ich plecami już rozrósł36się we wspaniałe stacatto jednolity grzmot tysięcy kopyt: rohańscy i dolamrodscyjezdzcy ruszyli do ostatniego ataku po zwycięstwo lub śmierć.9Wiadomo powszechnie, że piechota Wastaków to nie trolle po uderzeniuEomera Wastakowie rozlecieli się niczym kręgle i połyskujący klin jazdy Zacho-du z chrzęstem przełamał pancerze mordorskiego obronnego szyku.Nieco pózniejw tyły Mordorczyków uderzył inny klin ostrze resztek szarej falangi Aragornazamknięte w oprawę z gondorskich pancernych.Około szóstej wieczorem kły tezamknęły się na ciele Armii Południe, blisko jej obozu.Na tym bitwa jako takazakończyła się, a zaczął się pogrom: olbrzymie ognisko powstałe w miejscu par-ku techniki oblężniczej, wychwytywało z gęstniejącego zmierzchu a to ugrzęzływ błocie orokueński wózek z rannymi, a to naszpikowanego strzałami mumaka,miotającego się po polu i gniotącego swoich oraz cudzych.Eomer, który w tym zwycięskim bałaganie natknął się na Aragorna, i przyakompaniamencie radosnych okrzyków ceremonialnie obejmował swego współ-towarzysza-dowódcę, zauważył pędzącego ku niemu jezdzca owego nieśmia-łego korneta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]