[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tommy, powiedz jeszcze, co się stało z Osceolą?Został wzięty przez Amerykanów do niewoli.W roku tysiąc osiemset trzydziestym ósmym zmarł na anginę w Forcie Moultrie [13] jako jeniec wojenny.Ciekawe rzeczy opowiadasz nam, Tommy - odezwała się pani Allan.- Twoi rodacy potrafią więc współżyć z krajowcami amerykańskimi.Nie ma co mówić, smutna jest dola ujarzmionych ludów!Szeryf Allan wzruszył ramionami i powiedział:- Problem Indian nie był ani nie jest łatwy do rozwiązania.Gdybyśmy nawet nie zamknęli czerwonoskórych w rezerwatach, to koloniści by ich wyrżnęli co do jednego.Wystarczy przypomnieć masakrę w Camp Grant.Opowiedz pan o tym, jeśli łaska.Chętnie posłuchamy – zagadnął bosman.Smutna to raczej historia - odparł szeryf.- Kiedy nie udało się silą osadzić Apaczów w rezerwacie, bo wojska było mało, a rozległe tereny i klimat dawały czerwonoskórym przewagę, prezydent Grant zmienił taktykę wobec Indian.Wtedy to właśnie banda głodujących ArivaipaApaczów przybyła do posterunku wojskowego w Camp Grant.Porucznik Whitman, dowódca posterunku, nakarmił ich oraz nakłonił do sprowadzenia rodzin i przyjaciół.Zgłosiło się wielu Indian z rodzinami.Whitman założył dla nich mały nieoficjalny rezerwat.Zbyt wielka jednak była nienawiść białych i meksykańskich osadników do Apaczów za stałe ich napady - gdy zwiedzieli się o założeniu rezerwatu, postanowili zniszczyć go, nie zważając, że znajdowali się w nim pokojowo nastawieni Indianie.Trzydziestego kwietnia tysiąc osiemset siedemdziesiątego pierwszego roku o świcie osadnicy i Meksykanie napadli na obóz.Zamordowali śpiących Indian, nie oszczędzając kobiet ani dzieci.Ciała czerwono skorych zostały okropnie okaleczone.Zaledwie kilku Indianom udało się zbiec w góry, podczas gdy napastnicy pospiesznie wycofali się do Tucson '[14] zabierając wiele indiańskich dzieci jako jeńców.Osadnicy chwalili się głośno, iż ani jeden z nich nie został ranny podczas napadu.Wielu obywateli Arizony uważało ten mord za usprawiedliwiony, ponieważ Apacze stale napadali na osady, a ślady band wiodły wprost do Indian obozujących blisko Camp Grant, pozostającego pod oficjalną opieką wojska.Potępiono tylko zabicie kobiet i dzieci.Prezydent Grant kazał aresztować wszystkich uczestników napadu.Zagroził, że cała Arizona zostanie poddana prawu wojennemu.Przywódcy napadu zostali wprawdzie aresztowani, lecz sąd ich uniewinnił.Indianie uzyskali jedynie to, że w ich życie w rezerwatach nie mogą się wtrącać biali i że korzystają z materialnej oraz moralnej pomocy rządu.- Nasz szeryf ma dużo racji, szanowna pani - pojednawczo odezwał się bosman.- Dla pań to wprawdzie widok przykry, ale ja i Tomek pójdziemy rzucić okiem na tego gagatka.Oczywiście, jeżeli pan szeryf zezwoli i nie ma nic przeciw temu.- Bardzo proszę.Może będzie to dla was pewną rozrywką na tym pustkowiu - zgodził się szeryf.- Macie dość czasu, ponieważ jeńca muszę zatrzymać tutaj aż do przybycia kapitana Mortona z oddziałem kawalerii, który przetransportuje go do Fortu Apache.Przybędzie on nie prędzej jak jutro po południu.Chętnie się przyjrzę Czarnej Błyskawicy - naraz odezwał się Tomek tak lekkim tonem, że pani Allan i Sally spojrzały na niego z wyrzutem.- Jeżeli policjanci będą go dobrze pilnowali, to nie mamy się czym kłopotać.Czy jednak można im dowierzać pod każdym względem? Kto ma kluczyk do oków?Brawo, brawo, kawalerze! Cenię roztropność i rozsądek - pochwalił szeryf, pewny, że zdołał przekonać młodego Polaka o słuszności swego postępowania.- Możecie się niczego nie obawiać, kluczyk od kajdanek wisi sobie spokojnie na łańcuszku mego zegarka.Mówiąc to pokazał mały, płaski klucz przymocowany do łańcuszka.Sally przybladła z wrażenia przyglądając się kluczykowi.- Och, jak to się dobrze składa! - zawołała, lecz zaraz dodała pospiesznie: - Jak to się dobrze składa, że stryj jest tak ostrożny.Czy mogę pójść z Tommym i panem bosmanem popatrzeć na tego okropnego człowieka?Idź wiercipięto, tylko uważaj, żeby ci się w nocy nie przyśnił - śmiał się szeryf.Sally, kochanie, nie bądź zbyt długo wieczorem na dworzeprzykazała matka, - Głowa mnie rozbolała: idę do łóżka.Dobrze, mamusiu! Chodźmy, Tommy!Pani Allan pierwsza opuściła jadalnię.Szeryf zatrzymał bosmana na strzemiennego przed snem, więc Tomek i Sally wyszli na werandę.Sally chwyciła Tomka za ramię.- Tommy, omal się nie zdradziłam! Na szczęście w porę ugryzłam się w język.Czy wiesz, że taki sam kluczyk znajduje się w szufladzie biurka w gabinecie? - szepnęła.- Czyżby? Co ty pleciesz?!- Nie udawaj, że nie wiesz, co mam na myśli - oburzyła się Sally.- Dzisiaj rano nudziło mi się trochę, więc zajrzałam do szuflady biurka w gabinecie.W szufladzie leżą stalowe kajdanki z takim samym kluczykiem, jak ten u stryjka na łańcuszku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]