[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy ma jakiś symbol, jakiś święty przedmiot, jakąś księgę.Na lewym ramieniu Gifforda przewieszona jest duża, biała, pięknie haftowana, lniana alba, z której zwiesza się jedwabny pas.Człowiek idący za nim niesie dalmatykę diakona.Trzeci z maszerujących ma piękny ornat, czwarty wspaniałą kapę.Reszta szat liturgicznych była niesiona tuż za nimi.Czapka, stuła, manipularz.Jakaś kobieta posunięta w latach, o lodowatych oczach wymachiwała pastorałem.Człowiek idący obok niej miał na głowie mitrę przekrzywioną pod zawadiackim kątem.Sutanny, komże, habity, pelerynki i inne elementy strojów.Właściwie wszystko z wyjątkiem papieskiej tiary.Ludzie niosą kielichy, krucyfiksy, kadzielnice, chrzcielnice.Trzech mężczyzn chwieje się pod fragmentem pięknie rzeźbionej ambony.Grupa uczestników marszu niesie przedmioty i szaty liturgiczne należące do Kościoła prawosławnego.Widać surowe szaty Kościoła prezbiteriańskiego przemieszane z jarmułkami, tałesami.Są też bardziej egzotyczne przedmioty, jak koła modlitewne, bożki chyba z pięćdziesięciu wyznań, przedmioty czczone przez konfucjonistów, szintoistów, parsów, buddystów Małego i Wielkiego Wozu, dżainów, sikhów, animistów i wielu innych.Ludzie niosą świeczniki, tacki komunijne, nawet tace do zbierania darów.Żaden element nie został zignorowany.Są też oczywiście święte księgi całego świata.Niezliczona ilość egzemplarzy Starego i Nowego Testamentu, Koran, Bhgawadgita, Upaniszady, Tao Te Ching, Wedy, Yedanta Sutra, Talmud, Księga Zmarłych i wiele, wiele innych.Gifford nie był przekonany, jeśli chwilowo chodziło o niszczenie książek, ponieważ miało to niesmaczne podteksty.Były to jednak czasy ekstremizmu i trzeba było stosowaać odpowiednie metody.Zgodził się więc nawet i na to.Większość przedmiotów niesionych przez uczestników marszu była dostarczana dobrowolnie przez rozczarowanych członków kongregacji, niektóre nawet przez niezadowolonych duchownych.Inne przedmioty pochodziły z kościołów i muzeów obrabowanych podczas rozruchów.Analitycy jednak nie zrabowali nic.Przyjmowali jedynie darowizny i zbierali przedmioty, które rabusie porzucili na ulicach.Gifford zastosował tu żelazną zasadę.Zdobywanie przedmiotów kultu siłą było zakazane.Dlatego szaty i emblematy nowych wyznań są nieliczne, ponieważ ani członkowie Kościoła Oczekiwania, ani Przebłagania, ani im podobni nie chcieli się przyczynić do festiwalu zniszczenia organizowanego przez Gifforda.Dotarli wreszcie do wysypiska.Jest to rozległy kawał płaskiego ugoru wyglądający zaskakująco aseptycznie.Duże połacie łąki, a jeszcze nie zregenerowane części wysypiska zostały starannie wyrównane i przykryte darnią.Uczestnicy marszu poodkładali niesione przedmioty, a główni Analitycy wystąpili naprzód, by wziąć szpadle i łopaty z ciężarówki, która przybyła za maszerującymi.Gifford patrzy w górę.Nad tłumem unoszą się helikoptery najeżone kamerami telewizyjnymi.To wydarzenie znajdzie szerokie odbicie w mediach.Odwraca się do uczestników marszu i rozpoczyna przemówienie.- Niechaj ta ceremonia oznacza koniec wszystkich ceremonii.Niechaj ten obrządek rozpocznie czasy bez żadnych obrządków.Niechaj od dzisiaj zacznie rządzić rozum.Gifford sam wykopał pierwszą grudę ziemi.Inni też zabierają się do pracy.Przygotowują wykop na trzy stopy głęboki i szeroki na dziesięć, dwanaście stóp.Wierzchnia warstwa ziemi schodzi łatwo, ale pod spodem ukazują się puszki, połamane zabawki, zepsute telewizory, opony samochodowe, połamane narzędzia.Zaczyna rosnąć góra śmieci w miarę, jak postępuje praca kopiących.Wkrótce pojawia się płytki wykop.Chociaż jest już późne popołudnie, upał się nie zmniejsza, a ci, którzy kopią, zalewają się potem.Często odpoczywają oddychając ciężko i opierając się na łopatach.Ci, którzy nie kopią, stoją spokojnie i trzymają przedmioty, które przynieśli.Zbliżał się zmrok, zanim Gifford zadecydował, że wykop był wystarczający.Znowu spojrzał w górę na helikoptery i znowu odwrócił się do tłumu.- Dokonujemy dzisiaj pogrzebu stu tysięcy lat przesądów.Odkładamy na spoczynek stare bożki, stare złudzenia, stare błędy i kłamstwa.Czasy wiary skończyły się nieodwracalnie.Rozpoczyna się era pewności.Nie potrzebujemy już teologów zastanawiających się nad właściwym sposobem uwielbiania Boga.Nie potrzebujemy już duchownych, aby pośredniczyli pomiędzy nami a Nim.Nie potrzebujemy już tekstów pisanych ręką ludzką, które usiłują wyjaśnić nam naturę Boga.Wszyscy odczuliśmy dotyk Jego dłoni i nadszedł czas, by zbliżyć się do Niego z jasnymi oczami i otwartym umysłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]