X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest mojababka, pani Wąsowska.Wokulski zawahał się, co ma zrobić w tejchwili.- O, niech się pan mną nie krępuje - rzekła, mocniej niż zwy-kle zaczerwieniona, panna Ewelina.- Zresztą zaraz nadejdzie baroni we troje dogonimy państwa.Wokulski pożegnał ich i poszedł. Piękne rzeczy! - myślał.- Panna Ewelina przez litość wychodzi zabarona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim.Rozumiemkobietę, która wychodzi za mąż dla pieniędzy, choć to głupi rodzajzarobku.Rozumiem nawet mężatkę, która po szczęśliwym pożyciunagle zakocha się i oszukuje męża.Nieraz zmusza ją do tego obawaskandalu, dzieci, tysiące pęt.Ale panna oszukująca narzeczonegojest zupełnie nowym zjawiskiem.- Panno Ewelino!.Panno Ewelino!.- wołał baron zbliżając sięw stronę Wokulskiego.Ten nagle skręcił i wpadł między gazony. Ciekawym - szepnął - co mu powiem, jeżeli mnie spotka?.Po diabła ja wlazłem w to błoto?.- Panno Ewelino!.Panno Ewelino!.- wołał baron już znacznie dalej.606 LALKA Słowik wabi samiczkę - myślał Wokulski.- Właściwie jednak,czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę?.Sama przyznajegłośno, że nie ma charakteru, a po cichu - że trzeba jej pieniędzy,których nie posiada i bez których, jak ryba bez wody, żyć nie potrafi.Więc cóż ma robić?.Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż.A żejednocześnie serce odzywa się w niej, wielbiciel namawia ją, ażebyszła za mąż, i oboje sądzą, że pieszczota starego męża nie zepsuje imsmaku, więc robią nowy wynalazek: zdradę przed ślubem, nie stara-jąc się nawet o patent.Wreszcie może są aż tak cnotliwi, że umówilisię, iż zdradzą go dopiero po ślubie.Bardzo ładne towarzystwo!.Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta.I pomyśleć, że,każdemu z nas może trafić się podobny specjał!.Doprawdy, na-leżałoby trochę mniej ufać poetom, kiedy zachwalają miłość jakonajwyższe szczęście.- Panno Ewelino!.Panno Ewelino!.- odzywał się jękliwie baron. Cóż to za podła rola - szepnął Wokulski.- Wolałbym w łeb so-bie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna.W bocznej alei, przy folwarku, spotkał panie, z którymi była pre-zesowa i jej pokojówka ze swym koszem.- A, jesteś - rzekła staruszka do Wokulskiego - to dobrze.Pocze-kajcież tutaj na Ewelinkę z baronem, który ją może nareszcie znaj-dzie - dodała lekko marszcząc brwi - a my z Kazią pójdziemy dokoni.- Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego ko-nia, który tak go dziś dobrze nosił - wtrąciła nieco zadąsana paniWąsowska.- Dajże mu spokój - przerwała prezesowa.- Mężczyzni lubią tyl-ko jezdzić, ale nie pieścić się.- Niewdzięcznicy! - szepnęła pani Wąsowska podając rękę preze-sowej.Odeszły i wkrótce znikły za furtką.Pani Wąsowska obejrzałasię, lecz spostrzegłszy, że Wokulski patrzył na nią, szybko odwróciłagłowę.607 Bolesław Prus- Czy szukamy narzeczonych? - spytała panna Izabela.- Jak pani każe - odparł Wokulski.- To może lepiej zostawić ich w spokoju.Podobno szczęśliwi nielubią świadków.- Pani nigdy nie była szczęśliwa?.- Ach, ja!.Owszem.Ale nie w ten sposób jak Ewelinka i ba-ron.Wokulski uważnie spojrzał na nią.Była zamyślona i spokojnajak posąg� greckich bogiń. ,No, już ta nie będzie oszukiwać - po-myślał Wokulski.Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronieparku.Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pa-łacu, połyskując czerwonymi blaskami zachodu.- Pan był pierwszy raz w Paryżu? - spytała panna Izabela.- Pierwszy.- Prawda, jakie to cudowne miasto?!.- zawołała nagle, patrzącmu w oczy.- Niech mówią, co chcą, ale Paryż, nawet zwyciężony, nieprzestał być stolicą świata.Czy i na panu zrobił takie wrażenie?.- Imponujące.Zdaje mi się, że po kilkutygodniowym pobycieprzybyło mi sił i odwagi.Naprawdę, tam dopiero nauczyłem się byćdumnym z tego, że pracuję.- Niech mi pan to objaśni.- Bardzo łatwo.U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty:jesteśmy ubodzy i zaniedbani.Ale tam praca jaśnieje jak słońce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •