[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądało na to, że ma rozległe plany.Tak, Aremu z pewnością się powiedzie.On wie, czego chce, i zawsze doprowadza do końca to, co rozpoczął.Dag zatęsknił nagle za domem.Zebrał listy i poczuł, że nie może doczekać się powrotu do Grastensholm.Ale nie uda mu się pojechać na ślub, to przecież w środku semestru.A Sol? Nie jej nie zmusi do powrotu, zanim naprawdę nie posmakuje życia! Jednak spróbuje, chyba właśnie mniej więcej w tym czasie miała wrócić do domu.Dag podzielał obawy Silje.Sol nie była osobą, nad którą chętnie podejmowano się opieki.W sobotę miał zabrać ją na zabawę i przedstawić swoim kolegom ze studiów.Bał się jednak, co może z tego wyniknąć.Tu, w domu, z pewnością zrobiła wyjątkowe wrażenie!Laurents Berenius.Ciekawe, co to za wstrętny przemądrzalec?Sol błyszczącymi oczami rozglądała się po oświetlonej gospodzie, w której urządzili zabawę przyjaciele Daga.Wokół długiego stołu, nieco już nadgryzionego zębem czasu, siedzieli młodzi intelektualiści ze swymi siostrami lub kuzynkami.Przyprowadzenie kogoś spoza rodziny było zabronione.Taki postępek uznano by za nieprzyzwoity; stawiałby kobietę w bardzo złym świetle.Blask świec odbijał się w perłach i w oczach dam.Na stole stały pełne puchary i olbrzymie półmiski z wszelakim jadłem.Sol wiedziała, że wzbudza zainteresowanie.Hrabina Strahlenhelm podarowała jej jedną ze swych nie używanych sukien, którą Sol uznała za cudo.Nigdy dotąd nie czuła się piękniejsza niż tego wieczora, a spojrzenia młodych mężczyzn mówiły jej, że się nie myli.Jednak młodzieńcy jej nie interesowali.Może tylko jeden, ale ze szczególnego powodu.- Dagu - szepnęła do brata.- Co oni mówili o chłopcu, którego nazywali Prebenem?- Zapomnij o tym - powiedział Dag, sięgając po udko kurczęcia.- Kiedy ja muszę wiedzieć! Wspomnieli coś o czarnej magii.- Sol - powiedział zrezygnowany, odwracając się w jej stronę.- Czy ty naprawdę musisz żyć niebezpiecznie?- Dla mnie to naturalne.Dobrze, sama mogę się dowiedzieć.- Nie, dziękuję.Nie będziesz chodzić i o to rozpytywać.No cóż, skoro tego chcesz.On jest członkiem jakiegoś ezoterycznego związku tu, w Kopenhadze.Ezoteryczny związek! Tajemnica - tylko dla wtajemniczonych!- Ale ty masz się trzymać od tego z daleka, zrozumiałaś?- Tak, braciszku - odpowiedziała Sol potulnie, ale jej oczy natychmiast poszukały wzroku Prebena.Nie wyróżniał się wyglądem, miał przeciętną twarz, którą zapomina się w chwili, gdy przestanie się na nią patrzeć.Ale i on odkrył już Sol, być może zauważył jej zainteresowanie.Później, kiedy spojrzenia ich zetknęły się już kilkakrotnie, podszedł do niej.Dag był wtedy gdzie indziej.O ile Sol się nie myliła, flirtował właśnie z jakąś panną.- Słyszałem, że jesteś przyrodnią siostrą Daga - zagadnął Preben.- Tak, mniej więcej.Wyrastaliśmy w tym samym domu.- Zauważyłem twoje zainteresowanie moją skromną osobą.Jeśli mogę zapytać, czym zasłużyłem sobie na ten zaszczyt?Sol musiała się uśmiechnąć.- Hm, nie mogę powiedzieć, że to z powodu twoich złocistych loków, ponieważ ich nie masz.Nie potrafisz zgadnąć dlaczego?- Tak.Twoje oczy.Coś mi mówi, że mamy wspólne zainteresowania.Skinęła głową.- Zabierz mnie na spotkanie!- Boimy się szpiegów i donosicieli.- Czy wyglądam na kogoś takiego?- Nie.Wydaje się, że pociąga cię mistycyzm.- Tak, w każdym razie to, co ty nazywasz mistycyzmem.Dla mnie to sprawy naturalne.Ale bardzo jestem spragniona kontaktu z podobnymi do mnie osobami.Przez całe życie mieszkałam w Norwegii, odizolowana.Muszę z kimś porozmawiać, nauczyć się czegoś więcej!Przybrał groźną minę i pokiwał głową.- Z pewnością czegoś się nauczysz! Tam się dzieją niezwykłe i przerażające rzeczy!- Ja się tego nie boję - zaśmiała się cicho Sol.- Jak chcesz.Przedstawię twoją prośbę na spotkaniu i jeśli się zgodzą, następnym razem pójdziesz ze mną.Ale ostrzegam cię, to, czym oni się zajmują, to nie są błahostki.Czy masz jakieś rekomendacje?- Tylko swoje własne.To powinno właściwie wystarczyć.Mógłbyś zapytać Daga, ale nie sądzę, by to był najlepszy pomysł.On nie powinien wiedzieć o wszystkim, czym zajmuję się w Kopenhadze.- Dobrze, to brzmi rozsądnie.* * *Ślub Liv i Laurentsa odbył się tak, jak planowano, ale ani Sol, ani Dag nie mogli wziąć w nim udziału.To było po prostu niemożliwe, bowiem statki między Kopenhagą a Norwegią kursowały rzadko i dość przypadkowo.W tym czasie nie odpływał żaden.Liv była najdelikatniejszym dzieckiem z czworga wychowanków Tengela i Silje.Podobna do matki jak dwie krople wody, ale chyba bardziej od niej wrażliwa.Było więc tak, jak pisała Dagowi Charlotta: Liv to wyśniona żona i synowa.Umie się znaleźć w każdej sytuacji i jak nikt inny - dzięki swej łagodności i skromności - wychodzi naprzeciw oczekiwaniom otaczających ją ludzi.Jest czuła i wszechstronnie uzdolniona.Jak wszechstronnie, tego Laurents Berenius nawet nie brał pod uwagę.Sama Liv żyła w pewnego rodzaju uśpieniu.Przysłuchiwała się rozmowom innych, sama niewiele mówiąc.Wszystko będzie dobrze, powtarzała sobie.Laurents jest taki miły.I taki przystojny.Myślę, że mam wyjątkowe szczęście.Dag ożeni się z panną Trolle i wszyscy w domu będą się radować naszą przyszłością.Tak, naprawdę mam szczęście, myślała.Jeśli chodzi o wesele, to Charlotta przeszła samą siebie.Silje chciała, by odbyło się w Lipowej Alei i oczywiście zgodzono się na to.Ale Charlotta przysłała wielkie wozy z jadłem i zorganizowała cały orszak strojnych powozów do kościoła i z powrotem.Ostatniego dnia koniecznie chciała wydać ucztę na Grastensholm [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •