[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze jedna ciekawostka! Do niedawna sfera, przez którą weszliśmy z Perchorska, była niemal zupełnie zakopana na dnie krateru.Widoczny zaledwie jej niewielki skrawek świecił w niebo jak strumień silnego reflektora.- Ale dwa lata temu.- odezwał się Simmons.- Wtedy wydarzył się “incydent perchorski”! Właśnie wtedy, podczas tutejszego dnia - czyli w czasie, gdy wampiry nie oddalają się zbytnio od swych zamczysk - kula niespodziewanie uniosła się i zajęła swoja obecną pozycję!- Jakieś wyjaśnienie?- Nie znam żadnego.Ale wampiry potraktowały to jako omen.Podobne znaczenie miało kiedyś w naszym świecie zaobserwowanie komety - rozumiesz? Wierzą w przepowiednię, że każda zmiana związana z kulą lub jej najbliższym otoczeniem jest wstępem do jakiegoś naprawdę poważnego wydarzenia.- Co masz na myśli?- No cóż.już od dłuższego czasu wspominają między sobą o połączeniu swych sił i wypowiedzeniu regularnej wojny Rezydentowi.Pewnie by to już zrobili, gdyby potrafili załagodzić swe wewnętrzne waśnie.A poza tym, my sami nie pozostajemy bez wpływu na panującą obecnie sytuację.Odkąd Khuw zaczął wysyłać tu więźniów politycznych, a w końcu i nas zmusił do wejścia w Bramę, wampiry otrzymały dowód na to, że mityczny do tej pory, piekielny ląd - istnieje naprawdę! To nie poprawiło ich samopoczucia.- Coś mi się tu nie zgadza - stwierdził Jazz po długiej chwili namysłu.- Jeśli ostatni “incydent perchorski”, poza przemieszczeniem się ludzi, mógł wywołać również pojawienie się “białego słońca” przed kilkoma tysiącami lat - dlaczego i my nie wylądowaliśmy tutaj wcześniej? Kolejny paradoks tego czasoprzestrzennego fenomenu? To pozostaje dla mnie niejasne, ale zostawmy to na razie.Powiedz mi, odkąd wampiry używają Bramy do karania swych nieposłusznych podwładnych? Kiedy po raz pierwszy ktoś przeszedł przez nią z tej strony, żeby tu już nigdy nie wrócić?- A dlaczego pytasz? - Zek spojrzała na niego podejrzliwie.- Coś ważnego przyszło mi do głowy.- O ile się orientuję, jest to zwyczaj tak stary, jak daleko w przeszłość sięga ich historia.Karzą w ten sposób od dobrych kilku wieków.- Domyślasz się już, o co mi chodzi? - Jazz był wyraźnie podekscytowany swoim odkryciem.- Do chwili, gdy opuściłem Perchorsk, pojawiło się w nim zaledwie pięciu przybyszów z tego świata.A tylko jeden z nich był człowiekiem, a raczej miał coś wspólnego z Lordami.- Nie tylko.To był prawdziwy Lord.Dziedzic Leska o Szczególnej Sławie, Klaus Desculu.Otrzymał od Leska wampirze jajo.Ale zamiast podziękować swemu opiekunowi za ten dar i zająć siłą jakąś sąsiednią siedzibę, podstępnie próbował zawładnąć zamczyskiem samego Leska.Nie wziął jednak pod uwagę, że ma do czynienia z wyjątkowo groźnym szaleńcem.Nawet inni Lordowie i Karen uznają go za niepoczytalnego.- W każdym razie, Lesk o Szczególnej Sławie uwięził Klausa, jak tylko odkrył jego zamiary, a to nie było trudne, wziąwszy pod uwagę ich telepatyczne zdolności i przez dziesięć długich lat poddawał go najbardziej wyszukanym torturom, by w końcu wrzucić do wnętrza kuli.To właśnie Klaus Desculu zginął w płomieniach na pomoście tuż po wyjściu z niej po stronie Projektu.Rzecz jasna pojmuję, co ciebie tak podnieciło.To nie jedyny przypadek tego typu, gdzie podziała się reszta podobnych skazańców? Nie w Perchorsku, bo nie był on wtedy tym, czym jest teraz.O to chodzi?- Idąc tym śladem, można dojść do bardzo interesujących wniosków - mruknął Jazz, już znacznie uspokojony.- Przechodząc Bramę od tej strony, z Perchorska, ląduje się zawsze w tym samym miejscu.Ale co z przeciwnym kierunkiem? Czyżby istniało więcej niż jedno wyjście z kuli przy przekraczaniu Bramy w drugą stronę?- Też się już nad tym zastanawiałam - odparła Zek.- Takie założenie wyjaśnia kilka innych spraw, na które nie znalazłam dotąd jednoznacznej odpowiedzi.- Na przykład?- Weźmy język Wędrowców.Jak to możliwe, że jest tak zbliżony do rumuńskiego? A sami Słoneczni? Przecież to Cyganie z krwi i kości! Co wiesz o pochodzeniu ziemskich języków.Jazz? Mogę ciebie chyba uważać za eksperta w tej dziedzinie?- Co o tym wiem? Tak się składa, że całkiem sporo, rzeczywiście.Co prawda wyspecjalizowałem się w języku rosyjskim, ale musiałem przy tym porządnie zgłębić rodzinę języków słowiańskich i romańskich.Tylko dlatego tak szybko zorientowałem się w tutejszym narzeczu.Dlaczego pytasz?- Mam pewną teorię, choć moje językoznawstwo opiera się na całkiem innych podstawach.Łatwo jest poznać język, kiedy można czytać w umyśle jego bezpośrednie tłumaczenie, jak napisy na obcych kopiach filmowych.Niemniej nawet bez tego szybko odkryłam związki tutejszej mowy z naszym ziemskim - rumuńskim, wampiry komunikują się w tym samym języku.Jazz zorientował się, do czego zmierza Zek i cicho gwizdnął przez zęby.- Wygnańcy wampiry przenieśli swój język do naszego świata! Sugerujesz taką kolej rzeczy, prawda? To genialne! Ale.-Tak?- To by znaczyło, że języki łacińskie powstały właśnie w tym, a nie naszym świecie!- Tak, to też należy do mojej teorii.- Języki romańskie miałyby swój początek brać z terenów Rosji - zwątpił Jazz.- Nie mieści mi się to w głowie.- Kto mówi o Rosji? - odpowiedziała natychmiast.- Jeśli z tej strony prowadzą z kuli co najmniej dwa wyjścia - dlaczego wszystkie mają znajdować się właśnie w tym kraju?- Rumunia?- To by się chyba zgadzało.Pomyśl: gdzie narodziły się u nas legendy o wampirach? Gdzie najczęściej rozgrywa się ich akcja?- W Rumunii, oczywiście.- A któremu narodowi udało się zachować swój język w postaci niemal nienaruszonej od stuleci - pomimo, że otaczają go nacje mówiące językami mającymi z ich własnym niewiele wspólnego?- Rozumiem - skinął głową.- Podejrzewasz, że nowi banici od czasu do czasu go po prostu “odkurzają”, zgadza się?- To prawdopodobne.Jazz zaczął się przekonywać do tego rewelacyjnego odkrycia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]