[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie dzisiaj!  krzyknął ktoś głośno w czystym shin a in spomiędzy ruin zaplecami Zmory Sokołów.Elspeth skupiła resztkę swej mocy na wypadek, gdybytylko się przesłyszała.Na skałach za adeptem zobaczyła ludzi; wychylali się spomiędzy ruin, maleń-ka armia.Wszyscy odziani w czerń niektórzy zawoalowani, z tym samym zimnymspojrzeniem w stalowoniebieskich oczach.I wszyscy mieli łuki,  z których ce-lowali prosto w serce Zmory Sokołów. Ani dziś, ani żadnego innego dnia  wychrypiał Mroczny Wiatr, dzwigającsię na nogi.Elspeth pomogła mu utrzymać równowagę; nie wyglądał na kogoś,kto tak buńczuczne słowa jest w stanie wprowadzić w czyn.Jednak te wszystkiewycelowane strzały oznaczały, że go w końcu dostali, prawda? Prawda?!Kiedy minęło pierwsze zaskoczenie, adept roześmiał się. Myślicie, że jestem tak słabym graczem  zapytał  że nie mam jużżadnych atutów?Nawet nie miała czasu, by się zastanowić, o co mu chodzi.Nagle prosto z nie-ba opadło wielkie, czarne stworzenie o skrzydłach nietoperza, które mogło zajednym zamachem połknąć Gwenę razem z Elspeth.Zbiło ją z nóg jednym ude-rzeniem i odrzuciło na skały; padając uderzyła się w głowę i zobaczyła wszystkiegwiazdy.Na mgnienie straciła przytomność; kiedy ją odzyskała, usłyszała śmiechZmory Sokołów.Drugi potwór złapał Hydonę i przygwozdził ją do ziemi, gotów rozerwać jejgardło, gdyby się ruszyła.Gdy Elspeth rozejrzała się za tym, który ją powalił,234 zobaczyła, że.dopadł on Gwenę.Tuż obok niej leżał bez ruchuMroczny Wiatr, zaś Treyvan wpatrywał się w napastnika z nastroszonymi pió-rami, powstrzymując się od zaatakowania go.Jego napięte mięśnie drżały z wy-siłku.Gwena.Nie! Nie ruszaj się, nie złość go!  Jej myślgłos nieomal zamarł, kiedy bestiawzmocniła chwyt; białą sierść splamiła krew. Nic nie rób.Proszę. Sytuacja patowa, prawda?  stwierdził Mornelithe.Strzały Shin a in po-zostały na cięciwach. Wobec tego wezmę to, po co przyszedłem.Hydona szarpnęła się bezradnie; oczy Treyvana zapłonęły furią.To nie twoje, Zmiennolicy  odezwał się jeden z Shin a in niskim głosem,brzmiącym, jakby dochodził ze studni. Nie stworzyłeś tego, nie słucha cię; tonie twoje.Zmora Sokołów uniósł brew i wypuścił z dłoni błyskawicę krwawoczerwone-go światła, kierując ją prosto w gryfiątka. Nie!!!  wrzasnęła Elspeth.Jedyną osobą, która miała swobodę ruchów, była Nyara.Skoczyła na równenogi z Potrzebą w ręce; błyskawica uderzyła w ostrze z ogłuszającym trzaskiem.I zmieniła się.Czerwień zapłonęła złoto, a Elspeth usłyszała, jak Mroczny Wiatrmruczy coś o  transmutacji i kończy potokiem przekleństw Tayledras.Potrzebarozdzieliła światło, otaczając gryfiątka złocistą sferą, a Zmora Sokołów wrzasnąłwściekle, nie mogąc w żaden sposób jej powstrzymać.Zwiatło wypalało powolicień z młodych gryfów, uwalniając je od skażenia.Błysk i krzyk zdezorientowały dwie bestie; Mroczny Wiatr poruszył się.Szyb-ciej niż atakujący wąż wyszarpnął z pochwy na plecach kij i wbił jego zakończonyhakiem koniec prosto w gardło potwora.Gwena uwolniła się i rzuciła wściekle nanapastnika, tratując go i kopiąc, a potem stanęła, zachwiała się i runęła u stópElspeth, krwawiąc z tuzina ran.Potwór przestał się nią interesować, skupiony nawalce z Mrocznym Wiatrem.Elspeth przypadła do Towarzysza, który drżał jak liść, ale jego rany już sięzamykały, więc skoczyła na pomoc Mrocznemu Wiatrowi.Nareszcie miała okazjęzobaczyć, jak używa tej przedziwnej broni, z którą się nigdy nie rozstawał.Twarz zwiadowcy ściągnęły gniew i wysiłek; zmusił potwora do wycofania sięi wbił mu koniec kija w oko.Potwór upadł, oślepiony, a Mroczny Wiatr wydobyłsztylet i rozpłatał mu brzuch, potem poprawił chwyt, wyszarpnął kij i przebił pysk.Stwór próbował pełznąć, krwawiąc z oka i pyska; Mroczny Wiatr rozerwał muskrzydła, a potem wyczekiwał dogodnego momentu i uderzał w każde możliwemiejsce; żadna z zadanych ran nie była śmiertelna, ale na pewno wszystkie byłybardzo bolesne.Z przeciwnej strony usłyszała zwierzęcy wrzask bólu i obróciłasię.Hydona, zakrwawiona, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •