[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Publiczne kwestionowanie rozkazów nowe­go dowódcy byłoby rażącą nielojalnością.Któregoś dnia poruszy sprawę na osobności, w nadziei że Nnanji posłucha rozsądku.- Nawet bogate miasto może nie zebrać takiej sumy od razu - zauważył.Młody suzeren najwyraźniej poczuł ulgę, że protest nie jest zbyt ostry.- Oczywiście możesz dać im czas na uiszczenie opłaty, wasalu.Lordzie Jansilui, Wo i Tau leżące w górze Rzeki są mniejsze, więc po dwa tysiące od każdego na razie wystarczy.Zaprzysięgnij tamtej­szych szermierzy.Obawiam się, że nie wystarczy ci czasu na Shan.Jansilui zasalutował, uśmiechając się na myśl o akcji.Wreszcie Nnanji skierował wzrok na Tivanixiego.Kasztelan już miał rozradowaną minę.- Quo, suzerenie?Siódmy skinął głową.Walliemu zrobiło się niedobrze.Jego strzemię po raz pierwszy miało sprawdzić się w działaniu.ale nie przeciwko czarnoksięż­nikom.Kawaleria wyprawiała się do przyjaznego miasta, żeby je złupić w imieniu prawa.- Jak duże jest Quo? - zapytał Nnanji.- Mniejsza o to.Sam zadecyduj, ile od nich wziąć.Wallie zdusił w sobie kolejny protest.Carte blanche! Tivanixi był uczciwym człowiekiem, ale nie należało oczekiwać, że jaki­kolwiek szermierz okaże cywilom litość.Z nadgorliwości i chęci wykazania się mógł zniewolić i ograbić nieszczęsne miasto.Wy­bacz mi, Bogini!Tivanixi zasalutował.Wreszcie przyszła kolej na Walliegou Odsunął od siebie Jję i przybrał bardziej żołnierską postawę, że­by dowiedzieć się o swoim losie.- Katapulty spełniły zadanie, bracie - stwierdził Nnanji.- Na tyle wystraszyły czarnoksiężników, że zgodzili się na traktat.Mówił tonem łagodniejszym niż przed chwilą do wasali, a roz­kazy miały charakter próśb, lecz musiały być spełnione.Prawdo­podobnie w taki sam sposób zwracał się do niego Wallie jako mentor.Budowanie katapult, łucznictwo, rzucanie nożem, wszy­stkie te nowości trzeba odrzucić, powiedział suzeren.Od tej pory zjazd potrzebuje tylko sutr i sztuki szermierczej.Nauki i trenin­gów nie wolno powierzyć niekompetentnym średnim rangom.należy ujednolicić istniejące wersje sutr.ten, kto po przybyciu do Casr nawet nie spróbował zdobyć promocji, musi się wytłu­maczyć.każdy szermierz, który przed powrotem dowódcy z Vul przeskoczy dwie rangi, będzie mógł zostać jego osobistym prote­gowanym.należy zmieniać tymczasowe kwatery w stałe.przez cały czas utrzymać ścisłą dyscyplinę.Kiedy Nnanji skończył, Wallie uderzył pięścią w pierś tak jak wasale.Suzeren był łaskaw lekko się zarumienić.Potem uśmiechnął się szeroko i z młodzieńczą naiwnością, która de­cydowała o jego uroku, zapytał:- Jak sobie radzę, Shonsu?- Wygrywasz bez straty punktu, bracie - odparł Wallie, ukry­wając czarne myśli.Już? odezwało się sumienie.Już zaczynasz pochlebstwa? Dla­czego mu nie powiesz, że bogowie są z niego zadowoleni?Trzeba będzie poczekać z rozwiązaniem problemów, pomyślał Wallie.Ale nie za długo.Król Ki San nie ukradł niewolnicy, tyl­ko zapłacił za nią sto sztuk złota.Co mają zrobić nowe garnizo­ny, gdy dostaną rozkaz egzekwowania niesprawiedliwych praw? A podatki? Kto będzie określał wielkość haraczu? Kto będzie go ściągał? Rozliczał się z pieniędzy? Dzielił je?W prostej wizji doskonałego Świata Nnanjiego nie było miej­sca na żadne z tych pytań.Zresztą Wallie nie znał odpowiedzi.- Dobrze! - powiedział suzeren.- Musimy zdążyć na sta­tek, żono.Zrobił dwa kroki i potknął się o sfałdowany dywan.Łypnął na srebrne pelikany i brązowe rzeczne konie.Powiódł spojrzeniem po gobelinach, zasłonach, lśniących meblach.Żaden tyran nie potrafiłby zrobić takiej miny jak teraz Nnanji.Wallie aż się cofnął pod jego wzrokiem.- Już nie potrzebujesz tych śmieci, prawda, Shonsu? Gdy tyl­ko ich się pozbędziesz, wydaj proklamację: Od tej pory przyję­cie łapówki przez szermierza uznajemy za naruszenie kodek­su.Bez wyjątków!To nie była prośba.Nnanji wyszedł z pokoju, obejmując ramieniem Thanę.Na wi­dok znikającego chioxina Walliemu oczy zaszły mgłą.Na koniec zwrócisz miecz.Na koniec? Wypełnił misję powie­rzoną mu przez Boginię albo po prostu zrezygnował z funkcji Jej orędownika, nie dokończywszy zadania.Tak czy inaczej, przygo­da dobiegła końca.Odgłos kroków ucichł.W komnacie została tylko Jja.Trzyma­ła dłoń na jego ramieniu i przyglądała mu się zatroskana.Wyczu­wała nastrój, który zdołał ukryć przed innymi.Przynajmniej taką miał nadzieję.Wziął niewolnicę w ramiona i przytulił ją bez słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •