[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję za pouczenie, panie podporuczniku - rzekł Horn.- To zbyteczne.Proszę, panno Brucks.Barbara wystąpiła naprzód chwiejnym krokiem, jak gdyby wchodziła na lodowisko.Spojrzała na Ascha, który kiwnął w jej stronę głową.Po chwili oświadczyła: - W rozmowach między pułkownikiem Haukiem i porucznikiem Greif erem, które przy­padkowo miałam, okazję słyszeć.- Przypadkowo! - zawołał Greifer.- Ta dziwka podsłuchi­wała, podpatrywała przez dziurkę od klucza! Jest wściekła, że się ją spławiło, a spławiliśmy ją, bo to przecież dziwka.I ta parszy­wa kocica, którąśmy przepędzili na cztery wiatry, ma teraz oczerniać oficerów! To jest nie do pomyślenia w żadnym sądzie na świecie!- Stul pysk, ty świnio! - zawołał Asch z dziką furią.- Proszę nie prowadzić prywatnych rozmówek - powiedział Horn sarkastycznie.- Głos ma panna Barbara Brucks.- W rozmowach, które miałam okazją słyszeć - ciągnęła w szybkim tempie Barbara Brucks - padało wielokrotnie nazwisko Willrich oraz wymieniana była nazwa miejscowości, w której pani Willrich mieszkała.I to w bezpośrednim związku z płatni­kiem Brahmem i zdeponowanymi skrzyniami.- Zdeponowane skrzynie - określenie jest bardzo charakte­rystyczne - zauważył Horn.I widząc, że Greifer otwiera usta, przestrzegł go: - Proszę nie przerywać zeznania, w przeciwnym razie każę.pana wyprowadzić.Niech pani mówi dalej, panno Brucks.Wobec ociągania się Barbary odezwał się podporucznik Asch:- Wreszcie znaleźliśmy ten dom, a w nim trupa pani Willrich.- Może pan tego trupa sam spreparował?! - zawołał Grei­fer.- Sąsiedzi mogą zaświadczyć, że kilka godzin przed naszym zjawieniem się byli w tym domu Hauk i Greifer.- Czy sąsiedzi ci.są tu obecni? - zapytał Greifer.- Czy istnieje protokół ich zeznań podpisany przez osobę urzędową? Przyjmijmy jednak, że istotnie złożyliśmy tej pani Willrich wizytę.Kiedyśmy ją opuszczali, żyła jeszcze, a potem zjawił się podporucznik Asch z tą damą.- Przyszliśmy w kilka godzin później - powiedział Asch.- Zwłoki, któreśmy znaleźli, były zimne.Wezwany przez nas lekarz zbadał je.Wedle jego orzeczenia śmierć musiała nastąpić w cza­sie, kiedy Hauk i Greifer byli w mieszkaniu.- Same bzdury - zawołał Greifer.- Gdzie jest lekarz? Gdzie jest jego orzeczenie i dlaczego tak zwany sąd ma brać za dobrą monetę wszystko, co plecie jakiś tam podporucznik? Wno­szę o ustalenie, jaki stosunek łączy podporucznika z tą damą.Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że z góry ustalili swoje zezna­nia.Poza tym.Greifer przerwał nagle potok swej wymowy.Zaczął nasłuchi­wać.W ciszy, która zapadła, nasłuchiwali teraz wszyscy.Warkot silników stawał się coraz bliższy, rozległy się strzały z karabinów maszynowych, które zamilkły po chwili.Wydawało się, że łoskot staje się bardziej intensywny, że powoli, niepow­strzymanie przybliża się do obecnych.- Poza tym - to właśnie! - triumfował Greifer.Major Horn wypuścił z ręki kartkę i spojrzał badawczo na ge­nerała domagając się wzrokiem odpowiedzi.Luschke siedział z miną człowieka, który słucha hałaśliwego, mało interesującego koncertu radiowego.- Idźmy dalej - powiedział Horn.- Sprawa trzecia: płat­nik Brahm.- Płatnik Brahm - powiedział podporucznik Asch - został zamordowany dzisiejszej nocy.Jego zwłoki.- Zwłoki - zawołał Greifer - trafiają się na wojnie.To przeważnie bezpośredni rezultat akcji wroga.Ale istnieją jeszcze inne możliwości, zwłaszcza w czasach, kiedy laicy zabawiają się w sprawiedliwość, a żołnierze stali się zbójami.Może więc ktoś zginąć z wyroku.Może nastąpić na minę.Może zostać zabity przez żądnych łupu włóczących się po nocy żołnierzy.Może również popełnić samobójstwo.Proszę wybierać!- To było morderstwo - powiedział podporucznik Asch.- Bombardier Kowalski może zaświadczyć.- Zaświadczyć! - wykrzyknął Greifer.- Co chce zaświad­czyć? Swój własny czyn?- Ubiegłej nocy - powiedział bombardier Kowalski - wi­działem, jak trzech mężczyzn wyszło z domu przy ulicy Hindenburga trzynaście w kierunku lasku miejskiego.Wkrótce potem padły tam dwa strzały.Po jakimś czasie wróciło dwóch: Hauk i Greifer.Zwłoki płatnika Brahma pozostały w lesie.- W magazynku pistoletu porucznika Greifera - powiedział podporucznik Asch - brak dwóch nabojów.Pistolet został użyty.Kaliber zgadza się z kalibrem nabojów znalezionych w ciele Brahma.- Co pan powie na swoje usprawiedliwienie? - zapytał Grei­fera major Horn.- Gdybym się miał usprawiedliwiać, to przed Amerykanami - powiedział Greifer.- Są już tutaj.Nastawcie uszu, moi pa­nowie.Warkot silników zbliżył się jeszcze bardziej.Szyby w oknach dzwoniły cicho, gorączkowo, bez przerwy.Potem runęła gdzieś jakaś ściana z drzewa, żelaza i szkła.Wydawało się, że wszy­stko to odbywa się tuż pod oknami skąpo oświetlonego pokoju i że siedzący w nim ludzie wstrzymują z wrażenia oddech.- Tylko to - zawołał gorączkowo Greifer wskazując ręką na okna - ma teraz znaczenie.Jedynie ten argument gra decy­dującą rolę.I do niego winniśmy się zastosować.Generał spojrzał ostro na szefa sztabu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •