[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem teraz bardziej samotnyniż kiedykolwiek wcześniej.Ciekawe, co stałoby się z Algernonem,gdyby włożono go teraz do wielkiej klatki z innymi, zwykłymi mysza-mi.Czy one też obróciłyby się przeciw niemu?25 maja - Wiem już, jak człowiek zaczyna gardzić samymsobą - kiedy wie, że robi zle, a nie potrafi przestać.Wbrew wła-snej woli poszedłem do Alice.Zaskoczyłem ją, ale pozwoliła mi wejść.- Przemokłeś do suchej nitki - powiedziała.- Woda spływa cipo twarzy. - Deszcz pada.Kwiaty są szczęśliwe.- Wchodz.Przyniosę ci ręcznik.Lada chwila złapiesz zapaleniepłuc.- Tylko z tobą mogę jeszcze rozmawiać - powiedziałem.- Po-zwól mi zostać.- Właśnie zaparzyłam kawę.Wysusz się, a potem porozmawia-my.Kiedy poszła po kawę, rozejrzałem się.Byłem tu po raz pierw-szy.Mieszkanie wyglądało przyjemnie, ale było w nim także coś nie-pokojącego.Wydawało się niesłychanie schludne.Porcelanowe figurki stałyna parapecie okna w prostej linii i wszystkie spoglądały w tę samąstronę.Poduszki na kanapie nie zostały na nią po prostu rzucone,leżały w geometrycznym porządku na plastykowej płachcie chronią-cej pokrycie przed wytarciem.Na dwóch stojących obok stoliczkachmagazyny ułożono w równe stosy tak, by ich tytuły były wyraznie wi-doczne.Na jednym leżał  The Reporter",  The Saturday Review", The New Yorker", na drugim  Mademoiselle",  House Beautiful"i  Readers Digest".Na przeciwległej ścianie wisiała w ozdobnej ramie reprodukcja Matki i dziecka" Picassa, nad kanapą natomiast obraz, przedstawia-jący zuchwałego renesansowego dworaka z szablą w dłoni, broniące-go ukrytej za nim przerażonej, zarumienionej dziewicy.Wszystkorazem po prostu do siebie nie pasowało, jakby Alice nie potrafiła sięzdecydować, kim jest i w którym z tych dwóch światów chciałaby żyć.- Od kilku dni nie pojawiasz się w laboratorium - krzyknęłaz kuchni.- Profesor Nemur bardzo się o ciebie martwi.- Nie umiałbym spojrzeć mu w oczy - odparłem.- Wiem, że niemam się czego wstydzić, ale kiedy nie chodzisz codziennie do pracy,czujesz pustkę - brak ci piekarni, pieców, ludzi.To uczucie niemal niedo zniesienia.Przez dwie ostatnie noce śniło mi się, że tonę.Alice postawiła tacę pośrodku stolika do kawy - serwetki zwi-nięte w trójkąciki, ciasteczka ułożone w spirale, jak na wystawie.- Nie przejmuj się aż tak, Charlie.Przecież nie zrobiłeś nic złego.- Powtarzam sobie te słowa, ale niewiele mi pomagają.Ci lu-dzie przez długie lata byli moją rodziną.Czuję się tak, jakby wyrzu-cono mnie z domu.- W tym właśnie rzecz - stwierdziła Alice.- Wyrzucenie z pra-cy stało się dla ciebie symbolicznym powtórzeniem doświadczeniaz dzieciństwa.Rodzice cię odsunęli.wyrzucili poza. - Chryste, przecież nie w tym rzecz, żeby wszystko sobie ładnienazwać! - przerwałem jej.- Chodzi o to, że, nim wplątałem się wten eksperyment, miałem przyjaciół, ludzi, którym na mnie zależa-ło.Teraz boję się.- Nadal masz przyjaciół.- To nie to samo.- Strach jest reakcją najzupełniej normalną.- Chodzi o coś więcej.Przecież przedtem też się bałem.Bałemsię, że dostanę w skórę, bo nie podporządkowałem się Normie.Ba-łem się przechodzić przez Howells Street, bo tam gromadzili sięchłopcy, którzy kpili ze mnie i popychali mnie.Bałem się nauczy-cielki, pani Libby, która wiązała mi ręce, żebym nie bawił się leżący-mi na ławce ołówkami i gumkami.Ale.to wszystko było prawdzi-we, miałem się czego bać.Strach przed wyrzuceniem z piekarni wy-daje mi się nieokreślony.Nie rozumiem go.- Pozbierasz się.- Ty nie czujesz tego strachu.- Charlie, podobnych reakcji należało się spodziewać.Jesteś jakktoś, kto dopiero nauczył się pływać, a teraz skacze z trampoliny i boisię, kiedy nie czuje pod stopami deski.Pan Donner rzeczywiście byłdla ciebie dobry i przez te wszystkie lata chronił cię przed światem.A teraz wyrzucił cię z piekarni.tego nie mogłeś się spodziewać.- Intelektualnie zdaję sobie z tego sprawę, ale niewiele mi topomaga.Nie potrafię siedzieć sam w tym moim pokoiku.Wycho-dzę na spacer o najdziwniejszych porach dnia i nocy, choć właści-wie nie wiem, czego szukam.spaceruję, póki nie zgubię się na uli-cach.i w końcu zawsze trafiam przed piekarnię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •