[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wydaje mi się, że jesteś tu w mniejszym stopniu niż Elayne - powiedziała na koniec Mądra.- Kiedy Wędrują­ca Po Snach wchodzi do Świata Snów, jedynie najdrobniejsze skrawki jej samej pozostają w ciele, tyle tylko by utrzymać je przy życiu.Jeśli jednak pogrąża się w najpłytszym śnie, tak że może być tutaj i jednocześnie rozmawiać z tymi, którzy otaczają ją na jawie, wygląda dokładnie w taki sposób, jak ty w oczach tych, którzy przebywają tutaj pełnią swoich jaźni.Być może zasada jest taka sama.Nie wiem, czy mi się to podoba, że każda kobieta potrafiąca przenosić może wchodzić do Tel'aran'rhiod, nawet w taki sposób.Zwróciła ter'angreal Nynaeve.Tłumiąc westchnienie ulgi, Nynaeve szybko schowała tar­czkę.W żołądku ciągle czuła nieprzyjemne ściskanie.- Jeżeli już powiedziałyście o wszystkim.- Amys za­wiesiła głos, natomiast Nynaeve i Elayne szybko potwierdziły, że tak, to już wszystko.Błękitne oczy tamtej patrzyły jednak na nie przenikliwie, z niedowierzaniem.- Wobec tego mu­simy już wracać.Przyznaję, że ze spotkań tych wynika więcej, niż na początku się spodziewałam, ale dzisiejszego wieczoru mam jeszcze dużo do zrobienia.Zerknęła na Egwene i zniknęły w tej samej chwili.Nynaeve i Elayne nie wahały się ani przez moment.W mgnieniu oka otaczające ich wielkie kolumny, zmieniły się w niewielki wyłożony ciemną boazerią pokój, wyposażony su­rowo, ze skąpym umeblowaniem.Od pewnego czasu gniew Nynaeve powoli rozwiewał się, a wraz z nim jej uchwyt na saidarze, jednak widok gabinetu Mistrzyni Nowicjuszek wzmocnił jedno i drugie.Uparta i wyzywająca, doprawdy! Miała nadzieję, że Sheriam jest w Salidarze, prawdziwą przy­jemnością byłoby spotkać się z nią jak równa z równą.A rów­nocześnie przecież odczuwała nieprzeparte pragnienie znale­zienia się zupełnie gdzie indziej.Elayne wpatrywała się we własne odbicie w lustrze z obłażącymi, złoconymi ramami, nonszalancko poprawiając fryzurę obiema dłońmi.Tylko że tutaj nie miała żadnego powodu, by to robić.Jej również nie zachwycał pobyt w tym pomieszczeniu.Dlaczego Egwene za­proponowała spotkanie właśnie tutaj? Gabinet Elaidy nie był wprawdzie szczególnie przyjemnym miejscem, ale na pewno lepszym niż to.Chwilę później pojawiła się Egwene, po przeciwnej stronie szerokiego stołu; dłonie wsparte na biodrach i chłodne spoj­rzenie nadawały jej wygląd pełnoprawnej lokatorki tego po­mieszczenia.Zanim Nynaeve zdążyła choćby otworzyć usta, Egwene powiedziała:- Czy wy dwie, bezmózgie, kłapiące szczękami kobiety zmieniłyście się dla odmiany w pozbawione piątej klepki pro­staczki? Jeżeli was proszę, byście zatrzymały coś dla siebie, to musicie zaraz wszystko wypaplać pierwszej osobie, jaką spotkacie? Czy nigdy wam do głowy nie przyszło, że nie należy wszystkich zaraz o wszystkim informować? Sądziłam, że po­traficie dochować tajemnicy.- Nynaeve poczuła, że jej po­liczki stają się cieplejsze; miała nadzieję, że nie jest tak czer­wona jak Elayne.Egwene jednak jeszcze nie skończyła.­Jeśli zaś chodzi o to, jak tego dokonałam, przykro mi; nie mogę was nauczyć.Nie jesteście Wędrującymi Po Snach.Ale nie mam pojęcia, jak się dotyka czyjegoś snu za pomocą pierście­nia.I wątpię, by wam się to udało, gdybyście użyły tego dru­giego przedmiotu.Spróbujcie skupić się na tym, co robicie.'To wszystko, ja też mam jeszcze dzisiejszej nocy coś do zrobienia.Przynajmniej postarajcie się zachowywać rozsądnie!I zniknęła tak nagle, że ostatnie słowa, jakie wypowiedziała zdawały się dobiegać z pustej przestrzeni.Zakłopotanie wzięło w Nynaeve górę nad gniewem.Kiedy jednak Egwene poprosiła ją, by się opanowała, omal wówczas nie wybuchła.I jeszcze problem z Birgitte: jak dotrzymać taje­mnicy, jeśli tamta druga i tak wie? Zmieszanie zwyciężyło, saidar wyślizgnął jej się niczym piasek przelatujący przez palce.Nynaeve obudziła się nagle, wciąż ściskając w dłoni cie­mnożółty ter'angreal.Odrapana lampa pod sufitem rozsiewała wokół mętne światło.Elayne leżała przytulona do niej, jeszcze spała; pierścień zawieszony na rzemieniu zsunął się do zagłę­bienia nad obojczykiem.Mamrocząc coś do samej siebie, Nynaeve przepełzła nad tamtą i odłożyła tarczkę, potem nalała odrobinę wody do mied­nicy, by zmoczyć twarz i kark.Woda była ciepława, ale jej zdała się chłodna.Spojrzawszy do lustra, miała wrażenie, że rumieniec wciąż jeszcze barwi jej twarz.Gdyby tylko spotkały się gdzie indziej.Gdyby tylko nie rozpuściła języka niczym jakaś bezmózga dziewczyna.Poszłoby jej lepiej, gdyby użyła pierścienia, a tak wyglądała w oczach tamtej niby widmo.To wszystko wina Thoma i Juilina.I Uno.Gdyby jej nie rozzło­ścili.Nie, to przez Neresa.On [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •