[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i to dla zdobyciajakiegoś zapomnianego przez ludzi niewielkiego świata gdzieś na końcu nicości,dla kawałka ziemi, który dla logicznie myślącego człowieka nie wart byłby jedne-go wystrzału z miotacza.A przecież generał nie jest idiotą.Przeciwnie, rzekłbym,że jest nadzwyczaj inteligentny.Rozumiesz mnie? Nie mogę tego powiedzieć, panie.Sekretarz obejrzał dokładnie swoje paznokcie i powiedział: Wobec tego słuchaj dalej.Generał nie traciłby ludzi i statków dla czczejsławy.Wiem, że mówi o sławie i honorze Imperium, ale jest oczywistym, że niechodzi tu o pragnienie dorównania dumnym półbogom z zamierzchłych bohater-skich czasów.On pragnie czegoś więcej niż sławy.a przy tym przejawia on44 dziwną, zbyteczną troskę o ciebie.Otóż, gdybyś był moim jeńcem i powiedziałmi tak niewiele, jak powiedziałeś jemu, to kazałbym ci rozpruć brzuch i owinąćcię twoimi własnymi flakami.Devers nawet nie mrugnął powieką.Jego wzrok przesunął się wolno na jedne-go, potem na drugiego z goryli sekretarza.Zdawali się tylko czekać, byli gotowi,piekielnie gotowi.Sekretarz uśmiechnął się. No, Devers, milczysz, ale siedzi w tobie diabeł.Według naszego generała,nawet sonda psychiczna nie wywarła na tobie wrażenia.To był błąd z jego strony,bo utwierdziłem się w przekonaniu, że nasz wojskowy narwaniec kłamie.Sekretarz wydawał się mieć świetny humor. Mój ty uczciwy handlarzu  powiedział  ja mam swoją własną sondępsychiczną, taką, która powinna szczególnie poskutkować w twoim przypadku.Widzisz to.Między kciukiem a palcem wskazującym prawej ręki sekretarza pojawiły się,niedbale trzymane, różowo-żółte prostokąciki o zawiłym wzorze, których prze-znaczenie było całkowicie oczywiste. Wygląda to na pieniądze  powiedział Devers. To są pieniądze.najlepsze pieniądze w Imperium, bo mają pokryciew moich dobrach, które są większe niż dobra cesarza.Sto tysięcy kredytów.Tutaj!Między tymi dwoma palcami! Są twoje! Za co, panie? Jestem niezłym handlarzem, ale każdy handel odbywa sięw dwie strony. Za co? Za prawdę! Czego chce generał? Dlaczego prowadzi tę wojnę?Lathan Devers westchnął i pogładził w zamyśleniu brodę. Czego chce?  Jego wzrok wędrował za ruchami ręki sekretarza liczącegowolno, banknot po banknocie, pieniądze,  Krótko mówiąc, Imperium. Hmm! Jakie to proste.W końcu zawsze przychodzi do tego.Ale jak? Jakażto szeroka i tak zachęcająca droga prowadzi z krańca Galaktyki na szczyt Impe-rium? Fundacja  rzekł cierpko Devers  ma swoje sekrety.Mają księgi, stareksięgi  tak stare, że język, w którym są napisane, zna tylko kilka najwyżej posta-wionych osób.Ale by dotrzeć do tych sekretów, trzeba się przedrzeć przez otoczkęreligijnego rytuału, a poza tym nikt nie może tej wiedzy zastosować w praktyce.Ja próbowałem to zrobić i teraz jestem tutaj, a tam czeka na mnie kara śmierci. Rozumiem.A co to za sekrety? No dalej, za sto tysięcy kredytów mogęchyba poznać szczegóły. To sekret transmutacji pierwiastków  powiedział krótko Devers.Oczy sekretarza zwęziły się i nie patrzyły już tak obojętnie. Mówiono mi, że zgodnie z prawami atomistyki transmutacja jest praktycz-nie niemożliwa.45  Tak, jeśli używa się energii jądrowej.Ale starożytni byli niezłymi sprycia-rzami.Są zródła energii potężniejsze niż atom.Gdyby Fundacja sięgnęła do tychzródeł, jak sugerowałem.Deversowi żołądek podszedł do gardła.Spławik tańczył po wodzie  rybaszczypała przynętę. Mów dalej  rzekł nagle sekretarz. Jestem pewien, że generał dosko-nale zdaje sobie z tego sprawę.Ale co zamierza zrobić, kiedy już zakończy tęoperetkową wojnę?Głos Deversa był twardy jak skała: Transmutacja da mu kontrolę nad całą strukturą gospodarczą Imperium.Kopalnie minerałów staną się guzik warte, kiedy Riose będzie mógł otrzymaćtungsten z aluminium albo iryd z żelaza.Cały system produkcji opierający sięna niedostatku pewnych pierwiastków i nadmiarze innych ulegnie rozprzężeniu.Nastanie taki chaos, jakiego Imperium jeszcze nie widziało i tylko Riose będziew stanie przywrócić porządek.No i jest jeszcze sprawa tej nowej energii, o którejwspomniałem, a z której Riose będzie mógł korzystać bez obawy wzbudzeniahisterii religijnej.Teraz nic go już nie powstrzyma.Złapał Fundację za kark i nim miną dwa lata,zostanie imperatorem. A więc to tak  Brodrig roześmiał się lekko. Iryd z żelaza, tak chybapowiedziałeś? Słuchaj, zdradzę ci tajemnicę państwową.Czy wiesz, że Fundacjajuż się skontaktowała z generałem?Devers zesztywniał. Wyglądasz na zaskoczonego.Dlaczego? Teraz wydaje się to układać w lo-giczną całość.Zaproponowali sto ton irydu rocznie w zamian za pokój.Sto tonżelaza przemienionego w iryd z pogwałceniem zasad ich religii dla ocalenia wła-snej szyi.Aadna oferta, ale nic dziwnego, że nasz nieprzekupny generał odmówił,skoro może mieć i iryd, i Imperium.A biedny Cleon nazwał go swym jedynymuczciwym generałem.No, mój brodaczu, zasłużyłeś na zapłatę.Rzucił pieniądze i Devers puścił się w pogoń za fruwającymi banknotami.Lord Brodrig odwrócił się w drzwiach. Jeszcze jedno, handlarzu.Ci dwaj tutaj, z miotaczami, towarzysze moichzabaw, nie mają ani słuchu, ani daru wymowy, ani wykształcenia, ani inteligen-cji.Nie słyszą, nie mówią, nie piszą i nawet sonda psychiczna nic by z nich niewyciągnęła.Ale są za to ekspertami od ciekawych egzekucji.Kupiłem cię za stotysięcy kredytów.Będziesz dobrym i wartościowym nabytkiem.Gdybyś jednakkiedyś zapomniał, że cię kupiłem i spróbował.powiedzmy.powtórzyć nasząrozmowę Riose owi, to koniec z tobą.Ale ten koniec ja sam obmyślę.Na jego delikatnej twarzy pojawił się nagle wyraz bezwzględnego okrucień-stwa, który zmienił wystudiowany uśmiech w przerażający grymas.Przez ułamek46 sekundy Deversowi wydawało się, że diabeł przestrzeni, kupiec jego kupca, wy-gląda mu z oczu.Czując lufy miotaczy  towarzyszy zabaw Brodriga miedzy żebrami, ruszyłw milczeniu do swojej kabiny.Na pytanie Ducema Barra odpowiedział z wyrazną satysfakcją: Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że to o n przekupił mnie.Dwa miesiące trudnej wojny pozostawiły swój ślad na Bel Riosie.Był niesa-mowicie poważny i łatwo wybuchał gniewem.Do wpatrzonego weń jak w obrazsierżanta Luka rzekł z wyraznym zniecierpliwieniem: Zaczekacie na zewnątrz, żołnierzu, i odprowadzicie tych ludzi z powro-tem do ich kabiny, kiedy skończę.Nikt nie może wejść bez mojego wezwania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •