[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Właśnie jesteśmy w Awaris.Ramzes osłupiał.- Więc.więc nie zostało zburzone? - Jakiż człowiek śmiałby burzyć to, co boskie? Tutaj włada Set, mocpioruna i burzy, ten, który dał mi swoje imię.Ramzes poczuł przerażenie.Czuł, że Seti mógłby unicestwić go jednymgestem, jednym spojrzeniem; w jakimże innym celu przywiódłby go dotego przeklętego miejsca?- Boisz się, to dobrze.Tylko ludzie próżni i głupcy nie wiedzą, co tostrach.Z tego lęku winna narodzić się siła zdolna zwyciężać.Oto tajemnicaSeta.Kto jej przeczy, jak Echnaton, popełnia błąd i nadwątla Egipt.Faraonwciela też burzę, gniew kosmosu, nieubłaganą naturę pioruna.Jestramieniem, które się trudzi, a czasem uderza i wymierza karę.Wierzyć wdobroć ludzi to błąd, którego król nie może popełnić.Doprowadziłby krajdo ruiny, a lud do nędzy.Czy masz dość siły, by stawić czoło Setowi?Promień światła, wpadający przez strop kapliczki, oświetlił posągstojącego mężczyzny z zatrważającą głową o długim pysku i wielkichuszach: Set, którego przerażające oblicze wyłaniało się właśnie z mroku.Ramzes wstał i podszedł do boga.Wpadł na niewidzialny mur i musiał się zatrzymać; druga próbaskończyła się też niepowodzeniem, ale przy trzeciej pokonał zaporę.Czerwone oczy posągu lśniły niby dwa płomienie; Ramzes wytrzymałspojrzenie tych oczu, chociaż czuł palenie, jakby język ognia lizał jegociało.Ból był ostry, ale książę nie chciał mu ulec; nie, nie cofnie się przedSetem, nawet gdyby czekało go unicestwienie.Była to rozstrzygająca chwila, chwila nierównego pojedynku, któregonie miał jednak prawa przegrać; czerwone oczy opuściły oczodoły,płomień otoczył Ramzesa, książę spalał się od głowy, serce mu pękało.Stałjednak, rzucając wyzwanie Setowi, aż odrzucił go daleko od siebie, w głąbjego kaplicy.Wybuchła burza, na Awaris runęła ulewa; grad wstrząsał ścianamikaplicy.Czerwone światło przygasło, Set wrócił w ciemności.Był jedynymbogiem, który nie miał syna, lecz faraon Seti, jego ziemski spadkobierca,uznawał oto w tym momencie swojego syna za człowieka zdolnego dosprawowania władzy.- Twoja trzecia podróż dobiegła końca - wyszeptał.34.W połowie września dwór przeniósł się do Teb, by uczestniczyć wewspaniałym święcie Opet, w czasie którego faraon złączy się z Amonem,ukrytym bogiem; ten odrodzi ka swego syna, reprezentującego go na ziemi.%7ładen potomek szlachetnych rodów nie mógł pozwolić sobie nanieobecność w wielkim południowym mieście w dwutygodniowym okresieuciech; ceremonie religijne dotyczyły paru wtajemniczonych, w tym czasielud się bawił, możni zaś składali sobie wizyty w pełnych przepychudomach.Dla Ameniego ta podróż była udręką; musiał zabrać ze sobą wielepapirusów i przybory pisarskie, a nie cierpiał takich przenosinzakłócających normalny rytm pracy.Mimo widocznego niezadowoleniaprzygotował wyprawę jak najstaranniej i Ramzes był z niego zadowolony. Z wyprawy z ojcem książę wrócił odmieniony.Sposępniał, częstozamykał się i pogrążał w medytacji; Ameni nie narzucał się, tyle żecodziennie składał mu sprawozdanie ze swoich poczynań.Jako pisarzkrólewski i wyższy dowódca książę musiał rozstrzygać pewną liczbędrobnych problemów administracyjnych, od których uwalniał goprzeważnie osobisty sekretarz.Korzyść z tego wszystkiego była taka, że na okręcie płynącym do TebAmeni miał wreszcie spokój od Izet urodziwej.Podczas nieobecnościRamzesa codziennie próbowała wydrzeć z niego informacje, których niemiał.Ponieważ uroki młodej kobiety nie robiły na nim wrażenia, ichwymiana zdań miała dość ostry charakter; kiedy Izet zażądała od Ramzesagłowy sekretarza, książę odprawił ją bez żadnych względów i przez kilkadni byli ze sobą skłóceni.Piękna córka szlachetnego rodu musiałaprzekonać się osobiście, że jej kochanek nigdy nie zdradzi przyjaciela.W swojej ciasnej kajucie Ameni przygotował listy, na których Ramzesprzystawiał swoją pieczęć.Książę przyszedł właśnie i usiadł obok pisarzana macie.- Jak możesz znieść to palące słońce? - dziwił się Ameni.- Gdybym byłna twoim miejscu, wystarczyłaby godzina albo i mniej, bym umarł na udar.- Rozumiemy się ze słońcem.Ja je czczę, ono mnie karmi.Czy nigdy nieprzestaniesz pracować, by rzucić okiem na krajobraz?- Bezczynność przyprawia mnie o chorobę.Mam wrażenie, że ostatniapodróż niezbyt ci się udała.- Czyżbyś miał mi coś do wyrzucenia?- Stałeś się samotnikiem.- Biorę widać przykład z ciebie.- Nie drwij ze mnie.I możesz sobie zachować swoje sekrety dla siebie.- Sekrety.O tak, masz rację.- Nie darzysz mnie już zaufaniem.- Przeciwnie, jesteś jedynym człowiekiem, który potrafi zrozumieć to,czego nie da się wyjaśnić.- Czyżby ojciec wtajemniczył cię w misteria Ozyrysa? - spytał Ameni, wktórego oczach pojawił się wyraz niepohamowanej ciekawości.- Nie, ale zaprowadził mnie na spotkanie z przodkami.Ze wszystkimiswoimi przodkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •