[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poirot spytał krótko:- Nie żyje?- Ty byś określił, że jest absolutnie martwa! Poirot podniósł głowę na znajomy dźwięk dochodzący od drzwi umieszczonych po prawej stronie.- Tam jest portier - wyjaśnił Japp.- Wymiotuje do zlewu.Musiałem.go tu ściągnąć, aby przeprowadzić identyfikację zwłok.Skierował się wzdłuż korytarza, a Poirot podążył za nim, krzywiąc nos.- Niezbyt przyjemne - rzekł Japp.- Ale czego się spodziewałeś? Nie żyje już ponad miesiąc.Pokój, do którego weszli, był niewielką rupieciarnią i składzikiem bagaży.Na środku stała wielka metalowa skrzynia, w jakiej przechowuje się futra.Wieko było otwarte.Pfcirot podszedł bliżej i zajrzał do środka.Najpierw ujrzał stopę i zniszczony but z ozdobną klamerką.Zapamiętał tę klamerkę, gdy pierwszy raz zetknął się z panną Sainsbury Seale.Jego wzrok powędrował dalej.Dojrzał zieloną, wełnianą marynarkę, spódnicę, aż wreszcie zatrzymał się na głowie.Poirot wydał nieartykułowany okrzyk.- Tak - powiedział Japp - to naprawdę przerażające.Twarz była zmasakrowana nie do poznania.Doszedł do tego proces rozkładu i nic dziwnego, że obaj mężczyźni ze zmienionymi twarzami odwrócili się ze zgrozą.- No tak - powiedział Japp - w ciągu naszych pracowitych dni zdarzają się takie rzeczy.Czasami nasza praca jest niewątpliwie obrzydliwa.W przyległym pokoju znajdziesz trochę brandy.Dobrze ci zrobi.Salon, do którego teraz weszli, umeblowany był elegancko i nowocześnie, z dużą ilością chromowanych mebli obitych beżowym materiałem w geometryczne wzory.Poirot odszukał karafkę i nalał sobie brandy.Gdy wypił, stwierdził:- Okropne! A teraz opowiedz mi, mój drogi, wszystko o tej sprawie.Japp odrzekł:- To mieszkanie należy do pani Chapman.Jak ustaliłem, jest to dość zamożna, elegancka blondynka, w wieku około czterdziestu lat.Płaci regularnie rachunki, czasem lubi pograć w brydża z sąsiadami, ale raczej żyje samotnie.Bezdzietna.Jej mąż, Albert Chapman, podróżuje w jakiś sprawach handlowych.- Sainsbury Seale przyszła do niej wieczorem tego samego dnia, w którym przeprowadziliśmy z nią rozmowę.Było to około siódmej piętnaście.Przyszła tu prawdopodobnie prosto z hotelu "Glengowrie Court".Portier poinformował mnie, że przedtem już raz tu była.Była to więc, jak widzisz, normalna wizyta u przyjaciółki.Portier zaprowadził pannę Sainsbury Seale do windy.Ostatni raz widział ją, jak stała na wycieraczce przed drzwiami tego mieszkania i naciskała dzwonek.- Dobrze to wszystko zapamiętał, mimo upływu czasu! - skomentował Poirot.- Niestety, potem miał jakieś kłopoty żołądkowe i poszedł do szpitala, a w tym czasie zastępował go ktoś inny.Dopiero tydzień temu przypadkowo przeczytał w starej gazecie o "poszukiwanej kobiecie" i powiedział do żony: "Wygląda na to, że to jest to stare czupiradło, które przyszło do pani Chapman na drugie piętro.Miała zielony, wełniany kostium i buty z klamerkami".Potem dodał po jakiejś godzinie: "Jakoś tak nazywała się, co brzmiało «jak something».O, do licha, to było - panna Something czy jakoś tak podobnie i potem Seale!"- Następnie - kontynuował Japp - w jakieś cztery dni później, kiedy wreszcie pozbył się swojej naturalnej nieufności do policji, udał się tam i podzielił z nimi swoimi spostrzeżeniami.My oczywiście, nie sądziliśmy, że to do czegoś doprowadzi.Nie masz pojęcia, ile mieliśmy takich fałszywych alarmów.Posłałem jednak sierżanta Beddoesa - tego bystrego, młodego człowieka.Ukończył zbyt ekskluzywne szkoły, ale to nie jego wina.Teraz to modne.Beddoes miał przeczucie, że wreszcie na coś trafiliśmy.Pierwsza rzecz, która nas zastanowiła, to fakt, że nie widziano już od miesiąca pani Chapman.Wyjechała, nie podając adresu.Było to trochę dziwne.Właściwie wszystko, czego dowiedział się o pani Chapman, było dziwne.Od portiera dowiedział się, że on nie widział, jak pani Sainsbury Seale wychodziła.W tym jednak nie było nic niezwykłego.Mogła przecież zejść po schodach i opuścić dom, nie będąc zauważona przez portiera.Jeżeli chodzi o panią Chapman, to portierowi wydaje się, że wyjechała dość nagle.Następnego ranka na drzwiach wisiała kartka: "MLEKA NIE TRZEBA.POWIEDZ NELLIE, ŻE WYIECHAŁAM".Nellie to dochodząca służąca, która u niej pracowała.Pani Chapman już przedtem wyjeżdżała niespodziewanie dwa razy i dziewczynie nie wydawało się to dziwne.Niemniej dziwny był fakt, że nie zadzwoniła po portiera, aby pomógł jej znieść bagaże i przywołał taksówkę.W każdym razie Beddoes zdecydował się odwiedzić to mieszkanie.Otrzymaliśmy nakaz rewizji i klucz od administratora.Nie znaleźliśmy nic ciekawego z wyjątkiem łazienki.Wyraźnie było widać, że została pospiesznie sprzątnięta.Na linoleum pozostał jednak mały ślad krwi.Znaleźliśmy go w narożniku, gdzie przeoczono go podczas zmywania podłogi.Następnym problemem było odnalezienie ciała.Pani Chapman nie mogła wyjść z bagażem, nie będąc zauważona przez portiera.Wobec tego ciało musiało znajdować się jeszcze w mieszkaniu! Znaleźliśmy tę skrzynię na futra, która, jak wiesz, jest hermetyczna! To było dobre miejsce.Klucze były w szufladzie toaletki.Otwieramy więc skrzynię i.znajdujemy w niej naszą zaginioną! Wszystko jak należy.- A co z panią Chapman? - zapytał Poirot.- Istotnie, co z nią? Co z Sylwią (ma na imię Sylwia), gdzie ona jest? Jedno jest pewne.Sylwia lub jej przyjaciele zamordowali naszą damę i wsadzili do skrzyni.Poirot skinął głową i spytał:- Ale dlaczego zmasakrowali jej twarz? To okropne.- Dlaczego tak zrobili - można tylko zgadywać.Być może jest to akt zemsty.A może starali się w ten sposób ukryć tożsamość tej kobiety?Poirot skrzywił się i rzekł:- Ale przecie? to w niczym nic przeszkodziło w jej identyfikacji.- Nie, ponieważ otrzymaliśmy dokładny opis, w co była ubrana w chwili zniknięcia.Poza tym w skrzyni znaleźliśmy torebkę, a w środku stare listy adresowane do hotelu przy Russell Square.Poirot nagle wyprostował się.- Ależ to.To nie ma sensu!- Tak, to naprawdę nie ma sensu.Przypuszczam, że to było przeoczenie.- Istotnie, to mogło być przeoczenie.Chociaż.Poirot wstał i zapytał:- Zbadałeś już całe mieszkanie? r- Dość dokładnie.Nie ma tu nic, co mogłoby rozjaśnić nasze mroki.- Chciałbym jeszcze obejrzeć sypialnię pani Chapman.- Dobrze, chodźmy.W sypialni nie było żadnych śladów pospiesznego wyjazdu.Panował ład i porządek.W łóżku nikt nie spał, choć było przygotowane do snu.Wszystko pokryła gruba warstwa kurzu.- Dotychczas nie znaleźliśmy żadnych odcisków palców.Tylko kilka na naczyniach kuchennych, jednak przypuszczam, że pozostawiła je służąca pani Chapman - wyjaśnił Japp.- To oznacza, że po popełnieniu morderstwa dokładnie wytarto kurz?- TakWzrok Poirota błądził po pokoju.Sypialnia, tak jak i salon, były umeblowane nowocześnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •