[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młody Tatar patrzył weń długo, na koniec złożył pięści tuż przypiersiach, podniósł oba wielkie palce ku górze i z ust jego, które302 Pan Wołodyjowskizaledwie przed godziną Chrystusa wyznawały, wyszedł półśpiew,półprzeciągła mowa o smutnej nucie:- Lacha i Lallach, Lacha i Lallach - Mahomet Rossullach!.303 Henryk SienkiewiczRozdział XXIXAtoli Basia od rana nazajutrz odbywała naradę z mężem i panemZagłobą, jak by dwa serca kochające się i uciśnione połączyć.Oniobaj śmieli się z jej zapału i nie przestawali jej drażnić, jednakżeustępując jej ze zwyczaju we wszystkim jak rozpieszczonemu dziec-ku, obiecali jej w końcu pomagać.- Najlepiej - mówił Zagłoba - namówić starego Nowowiejskiego,żeby dziewki ze sobą do Raszkowa nie brał, że to i chłody już idą,i droga nie całkiem bezpieczna; natenczas młodzi często się tu zesobą będą widywać i rozamorują się w sobie do reszty.- O, to jest wyborna myśl! - zawołała Basia.- Wyborna, niewyborna - odrzekł Zagłoba - ale ty ich swoją dro-gą z oczu nie spuszczaj.Tyś jest baba - i tak myślę, że w końcu ichzlutujesz, bo baba zawsze zrobi swoje; pilnuj jeno, żeby i diabeł przytym swego nie zrobił.Byłby ci wstyd, że to z twojej poręki.Basia poczęła naprzód prychać na pana Zagłobę jak kotka, poczym rzekła:- Waćpan się chwalisz, żeś był za młodu Turek, i myślisz, żekażdy Turek!.Azja nie taki!- Nie Turek, tylko Tatar.Aadna kukła! Ona będzie za tatarskieafekta ręczyć!- Oni oboje o płakaniu najwięcej myślą, a to ze srogiej żałości.Ewa przy tym najzacniejsza dziewka!304 Pan Wołodyjowski- Jeno taką ma twarz, jakoby jej kto na czole napisał:  naści gęby!Hu! kawka to jest! Wczorajem to sobie zakonotował, że gdy przy stolenaprzeciw gładkiego chłopa siedzi, to tak dycha, że aż raz w raz talerzodrzuca i musi go sobie przysuwać.Czysta kawka, mówię ci!- Waćpan chcesz, żebym sobie poszła?- Nie pójdziesz, jak o swaty chodzi.Znają cię, nie pójdziesz!A ponoś ci jeszcze za wcześnie ludzi swatać, bo to sędziwychniewiast rzemiosło.Pani Boska mówiła mi wczoraj, że gdy ciępowracającą z wyprawy w hajdawerkach postrzegła, rozumiała, żesynalka pani Wołodyjowskiej widzi, któren się na podjezdku kołopłotów wprawia.Nie kochasz ty powagi, ale i powaga ciebie nie ko-cha, co się zaraz z twojej misternej postaci okazuje.Czysty żak, jakmi Bóg miły! Inne teraz niewiasty na świecia! Za moich czasów, gdypodwika na ławie siadła, to aż ława zaskrzypiała, jakby ktoś psu naogon nastąpił, a ty byś mogła na kocie oklep jezdzić, bez wielkiej dlaonej bestii fatygi.Mówią też, że niewiasty, które zaczynają swatać,potomstwa mieć nie będą.- Zali naprawdę tak mówią? - spytał zaniepokojony mały rycerz.Lecz pan Zagłoba począł się śmiać, a Basia przyłożywszy swojąróżową twarz do twarzy męża rzekła półgłosem:- Et, Michałku! Sposobną porą ofiarujemy się do Częstochowy,to może Najświętsza Panna odmieni!- Najlepszy to istotnie sposób - rzekł Zagłoba.Na to tamci uściskali się zaraz, po czym Basia rzekła:- A teraz mówmy o Azji i o Ewuni, jak by im pomóc.Nam do-brze, niech i im będzie dobrze!- Jak Nowowiejski wyjedzie, będzie im lepiej- rzekł mały ry-cerz - bo przy nim nijak byłoby się im widywać, zwłaszcza że Azjastarego nienawidzi.Ale gdyby mu stary Ewkę oddał, może by prze-pomniawszy dawnych uraz poczęli się wzajem miłować jako teśćz zięciem.Według mojej głowy tedy nie w tym rzecz, żeby młodychzbliżać, bo oni i tak się kochają, ale w tym, by starego przejednać.305 Henryk Sienkiewicz- Nieużyty to człowiek! - rzekła pani Wołodyjowska.Na to Zagłoba:- Baśka! imainuj sobie, że masz córkę i że trzeba ci ją za jakowe-goś Tatarzyna wydać?- Azja kniaz - odrzekła Basia.- Nie neguję, że Tuhaj-bej z wielkiej krwi pochodził, ale owoi Hassling był szlachcic, a przecie by Krzysia Drohojowska nie po-szła za niego, gdyby był naszego indygenatu nie miał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •