X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nawet nazwał was po imieniu. Prawdopodobnie wziął mnie za kogoś innego.A gdyby nawet tak nie było, skąd miałbymwiedzieć? Ten człowiek nosił maskę, jak wasza miłość zapewne zauważyłeś  odparł Ignacio, chcącuniknąć odpowiedzi. Macie słuszność, przyznaję. Rzeknijcie mi raczej  ciągnął kupiec, zmieniając temat rozmowy  czy to wy jesteścieprzełożonym tego kościoła? Nie, nie stoję na czele Zwiętego Grobu  sprostował templariusz. Powiem wam więcej,nawet tu nie mieszkam.Jestem tylko przejazdem, dokładnie tak jak wy.Ludzie, którzy przybyli wamna ratunek, znajdują się pod moim dowództwem. Rozumiem. Ignacio przyjrzał się surowym rysom twarzy weteranów skupionych za plecamiLusignana.Następnie rzucił okiem na kościół Zwiętego Grobu, zastanawiając się, skąd pochodzą ciludzie i dokąd zmierzają. Nie chcę was dłużej zatrzymywać.Już noc i pewnie jesteście zdrożeni. Filip nie przestawałsię wpatrywać w kupca. Każę was odprowadzić do domu gościnnego przy kościele.Jutropowiadomimy ojca przełożonego o waszym przybyciu.Templariusz wykonał kolisty ruch ręką, przywołując do siebie młodego brata serwienta, któryprzykląkł w oczekiwaniu na rozkazy.Był odziany tak samo jak Filip, z wyjątkiem białego płaszcza. Jarenton  rzekł Filip  zadbaj o kwatery dla przybyszów.Brat serwient skinął głową, wstał i powiedział do Ignacia: Chodzcie za mną.Nie martwcie się o konie, ja się nimi zajmę.Pielgrzymi pożegnali Lusignana z wdzięcznością i podążyli za Jarentonem.Uberto wpatrywał się weń z podziwem.Musiał być niewiele starszy od niego, chociaż zniszczonatwarz nadawała mu poważny wygląd.Brat serwient zaprowadził trójkę towarzyszy do budynku na tyłach kościoła Zwiętego Grobu,którego przeznaczeniem było gościć pątników. Tutaj damy sobie radę sami  oznajmił Ignacio. To bardzo miłe z waszej strony, żeście namtowarzyszyli, bracie serwiencie. Spełniam swój obowiązek  odparł Jarenton głosem zdradzającym jego młody wiek.Skłoniwszy się na pożegnanie, oddalił się.===Pwk6WWwIPA5rCWhZYQI6DDtdaF0+DDoMOAEzAmcDZVE= 55Nazajutrz rano, gdy Uberto otworzył oczy, w żołądku burczało mu z głodu.Siadł na posłaniui rozejrzał się po pustej izbie.Ignacio i Willalme wyszli, nie budząc go, za to zostawili mu obokłóżka czarkę mleka i duże zielone jabłko.Kiedy się najadł i napił, opuścił dom gościnny w poszukiwaniu swych towarzyszy.Na zewnątrzujrzał siedzącego na ławce Jarentona, który polerował szczotką parę nagolenników.Zbliżył się dońi zapytał o swych przyjaciół. Dopiero co weszli do kościoła  odparł brat serwient, nie odrywając wzroku od pracy, poczym jednym ruchem szczotki usunął z metalowej powierzchni spory kawał błota. Pewnie chcieli się spotkać z ojcem przełożonym  domyślił się Uberto. Nie wydaje mi się  odrzekł Jarenton. Stary ojciec przełożony jest bardzo chory i od wieludni nie wstaje.Chyba wasi towarzysze szukali messer Filipa.Pewnie wspięli się na wieżę  wskazałwieżę kościoła Zwiętego Grobu.Spojrzawszy do góry, Uberto spostrzegł, że ogień na wieży został ugaszony.Podziękował bratuserwientowi i ruszył ku wejściu do świątyni, zwieńczonemu łukiem półkolistym.Pchnął przymkniętedrzwi i wszedł do środka.Wąskie okienka umieszczone z każdej strony ośmiokątnej budowli przepuszczały porannejaskrawe światło.Jak wyjawił mu Ignacio, ośmiokąt był jedną z ulubionych figur geometrycznychtemplariuszy, ponieważ mieści w sobie kwadrat i okrąg, czyli Ziemię i niebo.Wokół było pusto, toteż Uberto spojrzał w górę w poszukiwaniu wejścia na wieżę.Spostrzegłwówczas zachwycające sklepienie w kształcie kopuły, wsparte na splocie ożebrowań, które tworzyłygwiazdę.Na jego środku widniał krzyż o równych ramionach.Kiedy młodzieńcowi udało się oderwać wzrok od sklepienia, wypatrzył wejście na wieżę zaapsydą.Wdrapał się na schodki wiodące na górę.Gdy dotarł na wyższe kondygnacje, natknął się nakapelana o sędziwym wyglądzie.Starzec posłał mu łagodne spojrzenie. Dzień dobry, synu, nie szukasz przypadkiem dwójki nieznajomych? Tak  odparł chłopiec. Są tam, w głębi. Mężczyzna wskazał krótki korytarz prowadzący do wieżyczki umieszczonejna dachu kościoła. Idz po schodach, ale nie wychylaj się przez okna.Uberto przytaknął.Mnich położył mu dłoń na głowie i pożegnał się.Na czubku wieżyczki, również na planie ośmiokąta, zupełnie tak samo jak kościół, Willalmerozkoszował się górskim widokiem na Sierra de Cod�s, jednocześnie przysłuchując się rozmowiemiędzy Ignaciem a Filipem z Lusignan. Przewożę bardzo cenny ładunek, messer  tłumaczył właśnie templariusz. Dlategoprzemieszczam się w towarzystwie wielu zbrojnych. Skarby ze Wschodu?  zapytał kupiec. Nie mogę odpowiedzieć.Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Ależ oczywiście. Mam rozkaz udania się na Zachód, aż do Tomaru.Ignacio znał zamek Tomar.Była to forteca wzniesiona nad brzegiem rzeki Tag, na linii granicznejmiędzy chrześcijańską Hiszpanią a muzułmańską Andaluzją.Jakieś trzydzieści lat wcześniej, gdymieszkał w pobliżu Toledo, dotarła do niego wieść, że pod jej murami rozbiły się duma i wojskamarokańskiego króla Almanzora.W tym miejscu templariusze skrywali tajemnice i bogactwa.  Jutro rano wyruszamy  ciągnął Filip, wpatrując się w widoczne na zachodzie płaskowyże.Pojedziemy Camino de Santiago aż do Burgos, potem skręcimy na południowy zachód. Ja także zmierzam do Burgos  powiedział kupiec. Jeżeli chcecie, możemy odbyć część drogi razem; w ten sposób skorzystacie z naszej eskorty,aby uniknąć kolejnych nieprzyjemnych starć  podsunął nieoczekiwanie templariusz.Propozycja ta zaskoczyła Ignacia.Eskorta templariuszy z pewnością powstrzymałaby Dominusai jego sługusów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •