[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mała zaczęła popłakiwać i szarpać matkę za rękaw.Mela dzwignęła córeczkęwyżej i przytuliła. Sza, Mavraike.Nie bój się pana.Zaraz idziemy, już. Nie zatrzymuję was.Melaike, bądz zdrowa, uważaj na siebie i na małą  po-wiedział Krzyczący, po czym uśmiechnął się, starając się ze wszystkich sił, żeby tik niewykrzywił mu twarzy.Prawie się udało. %7łegnajcie  odrzekła sztywno Mela, po czym oddaliła się tak spiesznie, jaktylko pozwalały jej osłabienie i ciężar dziecka.* * *Delilah roztarła grudkę białego proszku między palcami.Powąchała, a potemwzięła odrobinę na język.Kiwnęła głową i odliczyła należność. Miałeś przyjść wczoraj  zauważyła. Na drugi raz mnie uprzedz.%7łmij mruknął przeprosiny.Alchemiczka machnęła ręką. Drobiazg.Marnie wyglądasz, wszystko u ciebie w porządku?Potwierdził.Delilah zmierzyła go uważnym spojrzeniem, ale nie kontynuowałatematu.Wracając z podziemnego targowiska, Krzyczący w pewnej chwili stanął jakwryty, widząc przed sobą siwą chmurę dymu.Poczuł, że ogarnia go chłód.Spopielona równina od horyzontu po horyzont, osnuta mgłą&Kobieta w szarych szatach bierze mnie za rękę.Otrząsnął się.Dopiero teraz dotarło do niego, że słyszy pokrzykiwania; to tylkogrupka bezdomnych dzieciaków ogrzewała się wokół ogniska rozpalonego na skrzy-żowaniu korytarzy.* * *W siedzibie Jacentina tym razem królowała woń piżma, ciężka i oszołamiająca.Na stole piętrzyła się sterta podobnych do żywicy bryłek. Marnie wyglądasz, bracie. Sprzedawca zapachów zawahał się na moment. Wszystko gra?Krzyczący nie odpowiedział.Siedział przygarbiony, wpatrując się w posadzkę. Jacentin pomyślał, że oto ma przed sobą żywy przykład ceny, jaką trzeba zapła-cić za talent.Przy odrobinie pecha skażony dar potrafił zrobić z ludzką psychiką nie-ciekawe rzeczy.I Brune Keare  cóż za niespodzianka  nie był odporny na niszczy-cielskie działanie skazy.Zwężone zrenice oraz zalatujące słodkawym dymem ubraniestanowiły tego najlepszy dowód.Jacentin odnotował jedno i drugie nie bez satysfak-cji.Zobaczymy, jak będziesz wyglądał za pół roku. Jeśli czegoś potrzebujesz albo masz jakiś kłopot, mów  zachęcił na głos.Bo nie uwierzę, że zjawiłeś się u mnie ot tak, byle pogawędzić.Krzyczący otulił się ciaśniej kurtką, chociaż w laboratorium nie było chłodno.Zastanawiał się, czy rozsądnie zrobił, przychodząc po radę do Jacentina.Ale ostatecz-nie byli braćmi w profesji. Owszem.Jest sprawa, która mnie niepokoi  powiedział cicho. Może tybędziesz umiał wyjaśnić, o co w tym chodzi.Od jakiegoś czasu prześladuje mnie& cośw rodzaju wizji.Widzę na jawie obrazy jak ze snu.Kobieta w szarych szatach&Przerwał, bo Jacentin chrząknął z niejakim zakłopotaniem. My, przeklęci, jesteśmy pod wieloma względami silniejsi od zwykłych śmier-telników.Ale istnieje jedna choroba, na którą zapadamy częściej od nich.To chorobaumysłu; na pewno o niej czytałeś.Sprawia, że zaczynasz tracić kontakt z rzeczywisto-ścią, słyszeć głosy, widzieć postacie, których nie ma& Wiem, co sugerujesz. Krzyczący zmarszczył brwi. Nie jestem obłąkany. Nie powiedziałem, że jesteś.Zwracam tylko uwagę, że objawy, które opisu-jesz, są dość charakterystyczne.I poddaję pod rozwagę, że istnieją leki na to.Skutecz-niejsze niż opium.Narkotyki niczego nie wyleczą, mogą co najwyżej pogorszyć spra-wę.Tłumiąc złość, Krzyczący pożegnał się zimno.Wrócił do kryjówki, otworzyłgrymuar i po raz kolejny odszukał rozdział, który czytał już wielokrotnie, o zagroże-niach płynących z czerni.Przygryzł wargę.Znakiem szkodliwego wpływu skazy na umysł mogą być nawracające zabu-rzenia świadomości, halucynacje, urojenia.Leczy się je środkami wytłumiającymidar.Zatrzasnął księgę.Więc dobrze, niech będzie, mam zwidy.Ryzyko zawodowe.A potem zmroziła go myśl, że przecież choroby umysłu są nieprzewidywalne i za jakiś czas może go czekać kolejny atak szaleństwa, po którym albo znowu ockniesię na samym dnie, albo nie ocknie się wcale.Przemknęło mu przez głowę, że chybawolałby to drugie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •