[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słońce opadało ku horyzontowi i uświadomił sobie nagle,że jest śmiertelnie zmęczony.- Gdzie tu się śpi?- Są osobne sypialnie dla kobiet i mężczyzn - odpowiedział Mike.- Zazwyczajodprowadzam Courtney, a potem znajduję sobie miejsce do spania.- Możesz iść z nami, jeśli chcesz - zaoferowała Courtney.- Uhm.- spojrzał na Mike'a, który bez zaangażowania wzruszył ramionami, poczym kiwnął głową.- Dobrze, jeśli nie macie nic przeciw.W gęstniejącej wolno ciemności przeszli przez tłum do jednego z długichbudynków zrobionych z bali.Z bliska wyglądały na znacznie prymitywniejsze niż zdaleka, a ściany pełne były szczelin w miejscach, gdzie belki nie stykały się ze sobą.Dach pokryty został drewnianymi płytkami - lekko wypukłymi kawałkami drewna owymiarach mniej więcej dziesięć na dwadzieścia centymetrów i grubymi na kilka.Podejrzewał, że w czasie deszczu ciekło to jak sito.Poczekał, aż Courtney pocałowała Mike'a na dobranoc w policzek, po czym poszedłz młodym mężczyzną przez obozowisko.Mike zdawał się zdumiewająco dobrzeodnajdywać drogę w ciemnościach jak na kogoś, kto był tutaj tylko jeden dzień.- Wydaje mi się, że widzisz w ciemności lepiej niż ja - zauważył Herzerpo tym, jak zatoczył się na jednym z niezliczonych wybojów.Jeszcze kilkadni wcześniej cały obszar porośnięty był lasem i choć po ścięciu drzew wykopanokorzenie i zasypano po nich doły, deszcz sprawił, że ziemia się pozapadała.- Kilka pokoleń wstecz po stronie mojej matki miałem Przemianę w kota -wyjaśnił.- Rzeczywiście dobrze widzę w nocy.- Wiesz może, czemu tak mało jest tu Przemienionych? - zapytał Herzer, boznów wypłynęło na wierzch jego umysłu męczące go wcześniej pytanie.- Właściwie to nie, ale rozmawialiśmy już o tym z Courtney.Uważa, że tokwestia zdolności przystosowawczych.Większość Przemienionych wymagawięcej energii - albo w postaci jedzenia, albo dostarczanej zewnętrznie - niżzwykli ludzie.Więc naturalnie po Upadku znalezli się w gorszej sytuacji.Pomyśl naprzykład o niedzwiedziołaku.One potrzebują dużo jedzenia i to codziennie.- Racja.- Albo facet ze skrzydłami.Ma skrzydła, ale latać może wyłącznie dziękizewnętrznej energii.A te skrzydła ważą trzydzieści czy czterdzieści kilogramów.Zabierz mu energię i zmuś do marszu przez kilka dni.- Rozumiem.- Zaczynam się cieszyć, że nigdy się nie Przemieniłem.Ty kiedyś o tymmyślałeś? - Pytanie zostało zadane ostrym tonem, prawie oskarżycielsko, aleHerzer znów przypisał to osobowości swego towarzysza.- Właściwie nie - szczerze odpowiedział.- Trochę większy, odrobinę więcejmięśni.- Przed oczyma rozbłysła mu scena przy moście.Większe wymiary w niczymby nie pomogły, o ile nie byłby prawdziwym olbrzymem.- I tak jesteś już dość duży - pytającym tonem stwierdził Mike.- To głównie naturalne geny - wyjaśnił Herzer.- Ja.mięśnie są wyrzezbione, ale na niezapracowałem.Przez większość życia byłem chory i nie mogłemprzybrać na masie niezależnie od tego, jak bardzo się starałem.Więc kiedymnie w końcu wyleczono.- Jasne, wszystko jedno - stwierdził Mike.- No, jesteśmy.Mike odchylił ręką wiszącą w wejściu zasłonę - wyglądającą na zrobioną ze słabowyprawionej skóry jelenia- i wskazał drogę do wnętrza.Pomieszczenie rozbrzmiewałojuż odgłosami chrapania.- Tam jest wolne miejsce.- Wskazał w okolice środka sali.Dla Herzera wnętrze było absolutnie czarne i dość zimne.- Są tu jakieś koce?- O ile jakiegoś ze sobą nie masz, to nie, ale po jakimś czasie trochę się turozgrzewa - pocieszył go Mike.Poprowadził środkiem do miejsca między dwiemaśpiącymi postaciami.- Zostaw buty na nogach i mocno zawiąż sznurówki - poradził jego przewodnik.-Pierwszej nocy ktoś próbował ukraść moje.- Dobrze - odpowiedział Herzer, siadając na podłodze.Było to ziemne klepisko,równocześnie wilgotne i chłodne, a powietrze w sali wypełniały ciężkiezapachy i wilgoć.Nagle ucieszył się, że już pokolenia temu rozwiązano problemzapachu ludzkiego ciała, bo w innym wypadku powietrze nie byłoby tunajprzyjemniejsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]