[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tej przemowie ojciec w te słowa opowiedział mi przygody swe-go życia:HISTORIA MARGRABIEGO DE VAL FLORIDAWiesz dobrze, że ród Astorgas wygasł na twojej matce.Rodzina tawraz z domem Val Florida należała do najstarszych w Asturii.Ogólneżyczenie prowincji przeznaczało mi rękę panny Astorgas.Przyzwycza-jeni zawczasu do tej myśli, powzięliśmy ku sobie wzajemne uczucia,które miały ustalić nasze małżeńskie szczęście.Różne jednak okolicz-ności opózniły nasz związek, tak że ożeniłem się dopiero w dwudzie-stym piątym roku życia.W sześć tygodni po naszym ślubie oświadczyłem mojej żonie, żeponieważ wszyscy moi przodkowie służyli w wojsku, przeto honor na-kazuje mi iść za ich przykładem, i że zresztą w wielu garnizonach hisz-pańskich daleko przyjemniej można pędzić życie aniżeli w Asturii.Pa-ni de Val Florida odpowiedziała, że zawsze zgodzi się z moim zda-niem, ile razy będzie chodziło o honor naszego domu.Uradzono więc,że wstąpię do wojska.Napisałem do ministra i otrzymałem kompanięjazdy w pułku księcia Medina Sidonia, który stał załogą w Barcelonie.Tam właśnie urodziłaś się, moje dziecię.Wybuchła wojna; posłano nas do Portugalii, ażeby łączyć się z ar-mią don Sancha de Saavedra.Wódz ten rozpoczął wojnę sławną po-tyczką pod Vila Marga.Nasz pułk, najsilniejszy wówczas w całej ar-mii, odebrał rozkaz zniesienia kolumny angielskiej, która tworzyła le-NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG296we skrzydło nieprzyjaciela.Dwa razy natarliśmy bezskutecznie i jużgotowaliśmy się do trzeciego natarcia, gdy nagle zjawił się między na-mi rycerz w kwiecie wieku, okryty świetną bronią. Za mną!  krzyknął  jestem pułkownik wasz, książę Medina Si-donia.W istocie, słusznie uczynił, że się nazwał, gdyż bylibyśmy go wzię-li za anioła wojny lub jakiegoś księcia z niebieskiej armii, tak miał wsobie coś nadludzkiego.Tym razem rozbiliśmy angielską kolumnę i sława tego dnia należa-ła do naszego pułku.Mogę śmiało wyznać.że po księciu ja najdzielniejsobie poczynałem.Przynajmniej tak pochlebne świadectwo pozyska-łem od mego naczelnika, który natychmiast uczynił mi zaszczyt pro-szenia o moją przyjazń.Nie była to czcza grzeczność z jego strony.Staliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi: książę nigdy nie traktowałmnie z góry, ja zaś nigdy nie zniżałem się do pochlebstw.ZarzucająHiszpanom pewną wyniosłość w obejściu, wszelako jedynie unikającpoufałości umiemy być dumni bez pychy i grzeczni bez nadskakiwania.Zwycięstwo pod Vila Marga otworzyło wiele awansów.Książę zo-stał generałem, mnie zaś podwyższono na placu na podpułkownika ipierwszego adiutanta.Dano nam niebezpieczne polecenie przeszkadzania nieprzyjacielo-wi w przejściu przez Duero.Książę zajął korzystne położenie i dośćdługo się na nim utrzymywał, nareszcie całe wojsko angielskie na nasuderzyło.Przewaga liczby nie mogła zmusić nas do odwrotu, powstałaokropna rzez i nasza zguba była już nieodzowna, gdy wtem niejaki vanBerg, dowódca kompanii wallońskich, przybył nam na pomoc z trzematysiącami ludzi.Dokazał cudów waleczności i nie tylko wyrwał nas zniebezpieczeństwa, ale za jego sprawą otrzymaliśmy plac boju.Pomi-mo to nazajutrz złączyliśmy się z głównym korpusem armii.Gdy tak cofaliśmy się razem z Wallonami, książę zbliżył się domnie i rzekł: Kochany Val Florida, wiem, że liczba dwa najlepiej przystoiprzyjazni i nie można przekroczyć jej bez narażenia świętych praw tegouczucia.Sądzę jednak, że ważna przysługa, jaką van Berg nam wy-świadczył, zasługuje na wyjątek.Zdaje mi się, że wdzięczność nakazu-je nam ofiarować mu naszą przyjazń i przypuścić go jako trzeciego dowęzła, który nas łączy.Podzieliłem, zdanie księcia, który udał się do van Berga i złożył muofiarę naszej przyjazni z powagą odpowiadającą znaczeniu, jakieNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG297przywiązywał do miana przyjaciela.Van Berg zdziwił się niepomału irzekł: Wasza książęca mość wyświadczasz mi zbyt wielki zaszczyt.Muszę cię uprzedzić, że mam zwyczaj co dzień się upijać; gdy zaśprzypadkiem nie jestem pijany, gram w grę jak można najgrubszą.Je-żeli zatem wasza książęca mość masz wstręt do podobnych zwyczajów,nie sądzę, aby nasz związek mógł być długotrwały.Odpowiedz ta zmieszała księcia, po chwili jednak roześmiał się,zapewnił van Berga o swoim szacunku i obiecał mu, że użyje na dwo-rze całego kredytu, aby go jak na j świetnie j wynagrodzono.Van Bergjednak nade wszystko przekładał nagrody pieniężne.Król obdarzył gobaronią Deulen, położoną w okręgu Malines; van Berg tego samegodnia sprzedał ją Walterowi van Dydkowi, mieszczaninowi z Antwerpiii liwerantowi armii.Rozłożyliśmy się na leże zimowe w Coimbrze, jednym z na jznacznie j szych miast portugalskich.Pani de Val Florida przyjechałado mnie; lubiła żyć w świecie, otworzyłem więc dom dla znaczniej-szych oficerów armii.Wszelako książę i ja mało oddawaliśmy sięzgiełkliwym przyjemnościom towarzystwa; ważne zatrudnienia całynasz czas zajmowały.Cnota była bożyszczem młodego Sidonii, dobro ogółu  Jsgo ma-rzeniem.Zagłębialiśmy się razem nad położeniem Hiszpanii i układali-śmy plany zapewnienia jej pomyślności na przyszłość.Dla uszczęśli-wienia Hiszpanów pragnęliśmy naprzód wpoić w nich miłość cnoty iodciągnąć od niepomiarkowanej chęci zysku, co bynajmniej nie wyda-wało się nam trudne.Chcieliśmy także wskrzesić tradycje dawnegorycerstwa.Każdy Hiszpan miał być równie wierny małżonce jak kró-lowi i każdy powinien był mieć towarzysza broni.Ja połączyłem się jużz księciem; byliśmy przekonani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •