[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest Formu³a tych Pasm dotycz¹ca.Jeœli znajdzie siê na Agarach trochê ludzi niepotrzebnych, jeñców na przyk³ad, uwolniê ich na parê tygodni od potrzeby snu, co piêknie wyd³u¿y ich czas pracy.A jest wiele Formu³, przywo³uj¹cych moc Pasm, których odbiciem jest Kamieñ.- Dlaczego nikt dot¹d nie u¿y³ Porzuconych Przedmiotów w ten sposób? - zapyta³a oszo³omiona nieco Ridareta.- Zdaje siê, ¿e Piór i Wachlarzy u¿ywano kiedyœ przy budowie kilku fortec na armektañskiej Po³nocnej Granicy.Z ca³¹ pewnoœci¹ pos³u¿y³y te¿ do wzniesienia dartañskiej Rollayny.Ale prawda jest taka, ¿e Przedmiotów nie rozdaj¹ garœciami.Trzeba po nie przyjœæ do Obszaru, znaleŸæ je.i wynieœæ.Nie ka¿demu pomagaj¹ w tym orki.I znudzeni, zgorzkniali Przyjêci.- Orki? - Nie zrozumia³a.- A, to ju¿ nie mnie o to pytaj.- Tamenath przepi³ do Raladana.- Tyle, ile wieziecie w ³adowni, wszyscy poszukiwacze przygód nie wynios¹ z Obszaru przez lat dziesiêæ, albo i dwadzieœcia, zreszt¹ nie wiem ile.Trzy skrzynie.Mam czyste sumienie - rzek³ jakby do siebie - nie przy³o¿y³em do tego rêki.No, najwy¿ej troszeczkê.- A dlaczego Szerñ obdarzy³a Przedmioty takimi w³aœciwoœciami, jakby stworzonymi dla ludzi? - pyta³a z ciekawoœci¹ Ridareta.Tamenath wzruszy³ ramionami.- W Romogo-Koor Pasma dotykaj¹ œwiata.Zdaje siê, ¿e potêgi takie jak Szerñ nie mog¹ istnieæ w oderwaniu od l¹dów, które s¹ dla nich ¿yciodajne.Ale jednoczeœnie na styku Szerni i œwiata coœ siê chyba psuje.Wygl¹da na to, ¿e Stra¿nicy Obszaru nie tyle pilnuj¹ Porzuconych Przedmiotów, co u¿ywaj¹ ich do ró¿nych napraw.To tylko domniemania.Ale chcê powiedzieæ, ¿e ka¿dy Przedmiot ma tysi¹ce, jeœli nie dziesi¹tki tysiêcy w³aœciwoœci.A z tej liczby jedna, a czasem wrêcz ¿adna, mo¿e byæ przydatna dla istoty ¿yj¹cej pod niebem Szereru.Równie dobrze mog³abyœ pytaæ, dlaczego kamieñ stworzono specjalnie po to, ¿eby rzuciæ nim w psa.- Ta ogromna wiedza, panie - rzek³ nagle Raladan, dowodz¹c, ¿e wbrew pozorom doœæ uwa¿nie s³ucha³ wywodów Przyjêtego - mog³aby przecie¿ przydaæ siê do czegoœ.Wiem, panie, co to jest matematyka.Nie taka, o której mówi³eœ.- zmarszczy³ brwi - ale liczby i proste wzory musi znaæ ka¿dy dowódca okrêtu.- Zrobi³ gest w kierunku ma³ego sto³u, gdzie le¿a³y tablice deklinacji s³onecznych, kwadrant i parê innych przyrz¹dów.- Wiem, ¿e mo¿na u¿yæ nauki do.bardzo wielu rzeczy.- Mo¿na, ale po co?- No.chyba.- Po co mia³bym to robiæ? - uœciœli³ Tamenath.- Dla s³awy? Czy dla z³ota? A mo¿e dla uszczêœliwienia mieszkañców Szereru? Jak przed laty Lonard Davin, Garyjczyk któremu obrzyd³ p³aszcz Przyjêtego? Plany statków powietrznych i okrêtów podwodnych.Skrzywi³ usta.- Powiesi³ siê - podsumowa³ - a jednego i drugiego jak nie by³o, tak nie ma.Dobrze chocia¿, ¿e malowa³ wspania³e portrety.- Dlaczego, panie, zosta³eœ Przyjêtym? - zapyta³ Raladan.W imiê czego, w³aœciwie, zg³êbia siê istotê Pasm Szerni? Czemu to ma s³u¿yæ?Starzec pokiwa³ g³ow¹.- Czemu, bracie - odpowiedzia³ pytaniem - zosta³eœ ¿eglarzem (zapomnijmy o twym pochodzeniu)? W imiê czego w³aœciwie kocha siê s³on¹ wodê? Czemu to niby ma s³u¿yæ?Popatrzyli po sobie.60Na wszystkie morza.co to jest? - rzek³ Raladan, zdumiony.Takiej eskadry nie widzia³ nigdy dot¹d.Mo¿e raz: wtedy gdy Demon zdobywa³ Barirrê.Ale teraz? Tutaj?- Co takiego? - zapyta³a Ridareta.- Zwyk³e ¿aglowce.- Zwyk³e ¿aglowce? Ten pierwszy to „Kaszalot” Brorroka, a na nim dziadek wszystkich piratów.Drugiego nie znam.ale trzeci, ta karawela z rejowym p³ótnem na fokmaszcie, to „Ko³ysanka” Kitara.Dwaj, najbardziej znani po Demonie, piraci Bezmiarów, defiluj¹ sobie wzd³u¿ Wysp Barierowych, gdzie siedz¹ cesarskie eskadry! Jak œwiat œwiatem, pirat przemyka³ têdy chy³kiem i nocami! Pamiêtasz? To tutaj, niedaleko, przy Barierowych w³aœnie, z³apali nas wtedy Wyspiarze!Potrz¹saj¹c g³ow¹, patrzy³ na id¹ce pó³wiatrem ku „Seili” ¿aglowce.- Mo¿e powstanie.wybuch³o wczeœniej? - podsunê³a.- Jeœli nawet.Taki chytrus, jak Brorrok, nie zaniedba³by ostro¿noœci w ¿adnym razie.- Ma trzy statki.Du¿a si³a.- Ale ¿eby siê zaraz z ni¹ obnosiæ?- Co robimy? Czekamy na nich?Raladan zmarszczy³ brwi.Spotkanie na morzu, jak zawsze, wzbudzi³o zainteresowanie za³ogi.Niemal wszyscy byli na pok³adzie, ogl¹daj¹c siê na kapitana.- Jest okazja dowiedzenia siê czegoœ.Ale z drugiej strony, wejœæ miêdzy trzy takie okrêty, to prawie tyle, co po³o¿yæ g³owê pod topór - myœla³ g³oœno Raladan.- Bohed! - zawo³a³ nagle, a gdy oficer podszed³, zarz¹dzi³: - Kufry z Przedmiotami wstaw miêdzy paki z prowiantem, te z sucharami, wiesz.Nie mamy nic w ³adowni, pamiêtaj.Powiedz ch³opcom, ¿e byliœmy w Dartanie, w Nin Aye.- Tak, kapitanie.- Jeszcze jedno: statkiem dowodzi - wskaza³ Ridaretê - Piêkna Lerena.Zapamiêtaj to dobrze.Wszyscy maj¹ o tym pamiêtaæ.Dziewczyna spojrza³a pytaj¹co.- Pamiêtasz twarze majtków, gdy ciê zobaczyli? Wszystkie trzy jesteœcie takie same.Ty i twoje córki.Podobieñstwo zawsze by³o du¿e, a odk¹d Rubin zacz¹³ doskonaliæ wasz¹ urodê, sta³yœcie siê niemal nie do odró¿nienia.Brorrok zna Lerenê, ale jeœli wydasz mu siê nawet trochê inna, pomyœli, ¿e to ta opaska na oku.Straci³aœ je niedawno, pamiêtaj.Poradzisz sobie?- Czy Brorrok nigdy nie s³ysza³ o jednookiej córce Demona? - zagadnê³a.- Swego czasu na Agarach by³o o tym g³oœno.- Dziesiêæ lat.Ju¿ dawno w³o¿ono tê historiê miêdzy bajki.Brorrok widzia³ córkê Demona i mia³a dwoje oczu.£atwiej uwierzy w to, ¿e córka Rapisa straci³a oko ostatnio ni¿ w to, ¿e córek Rapisa jest kilka i do tego s¹ takie same.Poradzisz sobie?- Bez obaw.A jak nie, to podpalê te ³ajby!Popatrzy³ pytaj¹co.- Umiem niejedno - powiedzia³a zarozumiale.- To nie zawsze jest proste, i nie zawsze przychodzi ³atwo.Bardzo mêczy.Ale dzisiaj jest dobry dzieñ.Bez problemów spalê im ¿agle.Serce w nim uros³o.By³a taka, o jakiej zawsze marzy³, by by³a: beztroska, zadowolona, zuchowata.Móg³bym p³ywaæ z t¹ dziewczyn¹ po morzach zawsze i do koñca ¿ycia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •