[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kim.- wykrztusił z najwyższym trudem.Człowiek zbliżył się, zaciskając ukryte w rękawicach dłonie.Ben poczuł przykry zapach, kojarzący się ze starością, w którym po chwili rozpoznał naftalinę.Nieznajomy oddychał głośno przez nos.- Ukradłeś mi dziewczynę, ty skurwysynu - powiedział Floyd Tibbits zgrzytliwym, cichym głosem.- Zabiję cię za to.Ruszył do ataku, podczas gdy Ben daremnie usiłował w dalszym ciągu zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.ROZDZIAŁ DZIEWIĄTYSusan (II)1Susan przyjechała z Portland kilka minut po trzeciej i weszła do domu, dźwigając trzy foliowe torby wypchane po brzegi.Udało się jej sprzedać trzy obrazy za łączną kwotę nieco ponad osiemdziesięciu dolarów, więc postanowiła trochę zaszaleć.W torbach znajdowały się dwie nowe spódnice i wełniana kamizelka.- Czy to ty.Susie? - rozległ się głos matki.- Tak, to ja.Właśnie.- Pozwól tutaj, Susan.Chciałabym z tobą porozmawiać.Rozpoznała od razu ten ton, choć nie słyszała go już od bardzo dawna, a dokładniej od czasu, kiedy chodziła do szkoły i kłótnie na temat długości sukienek oraz nowych chłopców powtarzały się niemal codziennie.Postawiła torby na podłodze i weszła do salonu.W stosunku do Bena Mearsa matka zajmowała coraz bardziej sztywne stanowisko i Susan przypuszczała, że teraz będzie miała okazję usłyszeć jej Ostatnie Słowo w Tej Sprawie.Matka siedziała przy oknie w fotelu na biegunach i robiła na drutach.Telewizor był wyłączony.Wszystko wskazywało na to, że rozmowa będzie naprawdę poważna.- Przypuszczam, że nie słyszałaś najświeższych nowin - powiedziała pani Norton.Druty migotały w jej dłoniach, splatając nitki grubej ciemnozielonej wełny.Powstawał nowy zimowy szalik.- Rano wyszłaś bardzo wcześnie z domu.- Jakich nowin?- Dziś w nocy w domu Matthew Burke'a umarł Mike Ryerson, a przy jego łożu śmierci był nie kto inny, jak oczywiście twój przyjaciel, ten wymoczkowaty Ben Mears!- Mike.? Ben.? Jak to?Pani Norton uśmiechnęła się ponuro.- O dziesiątej rano zadzwoniła Mabel i wszystko mi powiedziała.pan Burke twierdzi, że spotkał wczoraj wieczorem Mike'a w barze Della - choć doprawdy nie wiem, co sądzić o nauczycielu, który włóczy się nocami po knajpach - i zabrał go ze sobą do domu, ponieważ Mike jakoby nie wyglądał zbyt dobrze.Umarł w nocy, ale najciekawsze jest to, że nikt nie wie, co tam robił pan Ben Mears!- Znali się - odparła machinalnie Susan.- Ben mówił, że kiedyś nawet się lubili.Mamo, co się stało Mike'owi?Lecz pani Norton nie dała się tak łatwo zbić z tropu.- Sporo osób uważa, że od chwili, kiedy w naszym miasteczku pojawił się ten pisarz, dzieje się tu zbyt wiele rzeczy trudnych do wytłumaczenia.Zdecydowanie zbyt wiele!- Przecież to głupota! - wybuchnęła Susan.- Powiedz mi, na co umarł Mike?- Jeszcze tego nie stwierdzono - odparła matka, rozpoczynając następny motek.- Niektórzy twierdzą, że mógł się czymś zarazić od małego Glicka.- Jeżeli tak by miało być, to dlaczego nikt więcej się nie zaraził? Na przykład rodzice?- Młodzi ludzie zawsze uważają, że zjedli wszystkie rozumy - zauważyła z przekąsem pani Norton.Druty zamieniły się w dwie błyskawice.Susan wstała z miejsca.- Pójdę do miasta i zobaczę.- Usiądź jeszcze na chwilę - przerwała jej matka.- To nie wszystko, co miałam ci do powiedzenia.Susan posłuchała, starając się niczego po sobie nie pokazać.- Czasem jednak okazuje się, że nie wiedzą czegoś, o czym powinni wiedzieć - podjęła poprzednią myśl pani Norton.Susan natychmiast zdwoiła czujność, w głosie matki bowiem pojawił się ton fałszywego współczucia.- Na przykład?- Cóż, wygląda na to, że kilka lat temu pan Ben Mears miał poważny wypadek.Zaraz po tym, jak ukazała się jego druga książka.Jechał po pijanemu motocyklem i zabił swoją żonę.Susan ponownie wstała z fotela.- Nie mam zamiaru tego słuchać.- Mówię ci to wyłącznie dla twego dobra.- Kto ci o tym powiedział? - Susan nie czuła ani dobrze znanego, bezsilnego gniewu, ani pokusy, żeby uciec do swojego pokoju i zaszyć się w najciemniejszym kącie.Była opanowana i spokojna, jakby przyglądała się wszystkiemu z pewnego oddalenia.- Na pewno Mabel Werts, prawda?- Nieważne.Istotne jest tylko to, że to prawda.- Oczywiście.Podobnie jak to, że wygraliśmy w Wietnamie i że codziennie w południe w środku miasteczka pojawia się Jezus Chrystus w gokarcie.- Mabel cały czas wydawało się, że gdzieś go już widziała, więc przejrzała dokładnie stare roczniki gazet i.- Masz zapewne na myśli popołudniowe brukowce, specjalizujące się w astrologii, wypadkach drogowych i cyckach aktorek? Tak, to doprawdy źródło godne zaufania! - Susan roześmiała się szyderczo.- Nie staraj się być wulgarna.Wszystko było napisane czarno na białym.Ta kobieta - niby żona, rozumiesz - jechała z nim na motocyklu, którym uderzyli w bok jakiejś ciężarówki.W gazecie podali, że musiał dmuchać w balonik.W balonik, wyobrażasz sobie? - zapytała z triumfem w głosie pani Norton, podkreślając wagę swych słów ruchami drutów trzymanych w obu dłoniach.- Więc dlaczego nie siedzi w więzieniu?- Ci artyści zawsze mają masę znajomych - odparła z niezachwianą pewnością siebie.- Ktoś go z tego wyciągnął i tyle.Wystarczy być odpowiednio bogatym.Sama zresztą wiesz, co wyrabiali bracia Kennedy.- Czy miał sprawę w sądzie?- Powiedziałam ci przecież, że musiał.- Wiem, mamo, ale chcę wiedzieć, czy był pijany.- Mówię ci, że był! - Na policzki Ann Norton wystąpiły rumieńce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •