[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie wiesz, jak to się nazywa, synku?Jim potrząsnął głową na znak, że nie ma nic do powiedzenia.— Chłopcy mówili, że ona ma trypra.To prawda, synku? Takem słyszał, o ile dobrze pamiętam.Jim Leslie niemal niedostrzegalnie skinął głową.Póki mógł siedzieć i patrzeć na Gryzeldę, był skłonny puszczać pytania ojca mimo uszu.Nie interesowały go, dopóki Gryzelda tu była.— No, żal mi ciebie, synku, bo to piekielna szkoda, że musiałeś wziąć sobie zarażoną dziewczynę.Ale pewnie byś tego nie zrobił, gdyby cię tak nie przyparła do muru, że już nie mogłeś się wykręcić.Jeżeli tak było, to i sam Pan Bóg nic by tu nie poradził.Aleś zasłużył na coś lepszego.Piekielna szkoda, że musiałeś to zrobić.Tay Tay przysunął się z krzesłem bliżej do syna.Pochylił się naprzód i ruchem głowy wskazał Gryzeldę.— Wielka szkoda, że tak się stało z tą twoją żoną, sam ci to mówię.Bo weź choćby taką Gryzeldę: jest zdrowiutka i najładniejsza dziewczyna, jaką w ogóle można zobaczyć.Tylko się jej przyjrzyj! Wiesz doskonale, że nigdy nie widziałeś ładniejszej, prawda?Jim Leslie uśmiechnął się, ale nic nie powiedział.— Och, dajże spokój, tato — odezwała się z niepokojem Gryzelda.— Proszę cię, nie zaczynaj znowu.Nie mów przy nim takich rzeczy.To nie wypada.— Czekaj, czekaj, Gryzeldo.Jestem z ciebie okropnie dumny i muszę cię wychwalać.Przecież nie jesteśmy tu obcy.A bo to Jim Leslie nie należy do rodziny tak samo jak Miła Jill i cała reszta? Chcę cię ogromnie wychwalać.Jestem z ciebie dumny jak kwoka ze swojego jedynego kurczęcia.— No, ale już nie mów nic, proszę cię.— Synu — zaczął Tay Tay, zwracając się do Jima Leslie.— Gryzelda jest najładniejszą dziewczyną w całym stanie Georgia, a myślę, że to jest coś, z czego można być dumnym.Rany boskie! Przecież ona ma dwa najśliczniejsze sterczące cudeńka, jakie kiedykolwiek widziano.Gdybyś je mógł zobaczyć pod bluzką, przekonałbyś się, że ci tu gadam prawdę, którą sam Pan Bóg mógłby potwierdzić, gdyby umiał mówić.A i nie byłbyś wcale pierwszym, który by dostał fioła od samego patrzenia.— Och, tato! — powiedziała błagalnie Gryzelda, zakrywając twarz rękami, jakby się chciała zapaść pod ziemię.— Proszę cię, przestań, no, proszę cię!— Już ty siedź cicho, kiedy cię wychwalam, Gryzeldo.Wiem, co robię.Dumny się czuję, jak o tobie mówię.Jim Leslie nigdy nie widział takich rzeczy.Jego żona w ogóle nie może się z tobą równać.Wygląda tak, jakby była całkiem wgnieciona z przodu i nic jej nie sterczy.Wielki to wstyd i szkoda, niech mnie licho, że musiał się ożenić z taką paskudną dziewczyną.Cud, że to może wytrzymać, i jeszcze z tą chorobą na dodatek.Tylko mi nie przerywaj, kiedy cię chwalę, Gryzeldo, bo jestem z ciebie okropnie dumny i będę cię wynosił pod samo niebo.Gryzelda rozpłakała się.Ramionami jej wstrząsał szloch i musiała trzymać chustkę przy oczach, ażeby łzy nie kapały na kolana.— Synu — ciągnął Tay Tay.— Czy to nie najładniejsza dziewczyna, jaką widziałeś? Za młodu wydawało mi się, że wszystkie są do siebie mniej więcej podobne poza małymi przyrodzonymi różnicami i pewnie ty do tej pory myślałeś tak samo.Ale kiedy porządnie przypatrzysz się Gryzeldzie, zrozumiesz dokumentnie, żeś masę stracił, wierząc w takie bzdury przez całe życie.Pewnie już wiesz, o co mi idzie, synu.Siedzisz tu, spoglądasz tak na nią i czujesz, że coś ci w środku wzbiera.To właśnie jest to.Mało wyjeżdżałem z Georgii, więc nie mogę mówić o innych częściach świata, ale jak mi Bóg miły, za moich czasów niejedno widziałem tam, na miejscu, i powiadam ci, że nie ma co szukać gdzieś dalej podobnych cudności.Rany boskie! Gryzelda jest taka śliczna, że człowiekowi czasem aż żal patrzeć.Gryzelda łkała.Tay Tay poszperał w kieszeni, wreszcie wśród gwoździ, sztyftów od uprzęży i drobnych pieniędzy odszukał dwudziestopięciocentówkę i wręczył ją Gryzeldzie.— No, powiedz, czy nie mam racji, Jimie?Jim Leslie spojrzał na niego, a potem znów na Gryzeldę.Najwyraźniej był o wiele mniej zły na ojca niż przedtem.Zapragnął coś powiedzieć do Gryzeldy albo do Tay Taya na jej temat.— Może i nie było słusznie zadawać ci to pytanie — mówił stary — i chyba je cofnę.Bo przecież nie miałeś okazji tak oglądać Gryzeldy jak ja, i nie możesz mi wierzyć na słowo, jeżeli sam nie widziałeś.Ale jak ci się kiedy zdarzy ją zobaczyć, przypomnisz sobie, żem ci nie skłamał ani odrobiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •