[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. %7łycie moje było jednym nieustającym prześladowaniem ze strony męża, którego niena-widzę.Prawo jest za nim i on może lada dzień zmusić mnie do powrotu pod małżeński dach.Wówczas, kiedy pisałam list do sir Karola, dowiedziałam się, iż mogłabym mieć widoki od-zyskania wolności, gdybym poniosła pewne koszta.Chodziło tu o całe moje życie, o spokój,szczęście, szacunek dla samej siebie, słowem, o wszystko.Znana mi była wspaniałomyślnośćsir Karola i pomyślałam, że gdyby usłyszał te szczegóły z moich ust, dopomógłby mi. Dlaczegóż więc pani nie poszła? Dlatego, że otrzymałam pomoc z innego zródła. Czemu nie zawiadomiła pani o tym sir Karola?93  Uczyniłabym to, ale wyczytałam nazajutrz rano w dzienniku wiadomość o jego śmierci.Wszystko, co pani Lyons mówiła, brzmiało prawdopodobnie, a moje dalsze pytania niezdołały jej zmusić do zmiany wyznań.Pozostało mi jeszcze sprawdzić, czy istotnie przedsię-wzięła kroki rozwodowe przeciw mężowi w tym samym czasie, kiedy rozegrała siętragedia śmierci sir Karola.Nie ośmieliłaby się chyba powiedzieć, że nie była w Baskerville Hall, gdyby rzecz miałasię inaczej; stamtąd mogła wrócić do Coombe Tracey dopiero nazajutrz wczesnym rankiem.Taka wycieczka nie utrzymałaby się w tajemnicy.Prawdopodobnie zatem mówiła prawdęalbo przynajmniej jej część.Wyszedłem od pani Lyons zgnębiony i zniechęcony.Spotkałem się znów z owym nieprze-niknionym murem, wznoszącym się na każdej ścieżce, którą usiłowałam dotrzeć do celu.Ajednak, im bardziej zastanawiałem się nad twarzą tej kobiety i nad jej obejściem, tym silniejczułem, że coś przede mną ukrywa.Dlaczego tak zbladła? Dlaczego musiałem przemocą wy-dobywać z niej każde wyjaśnienie? Dlaczego przemilczała uparcie szczegóły, dotyczące sa-mej tragedii? Wyświetlenie tego wszystkiego wykaże z pewnością, że nie jest tak niewinna zajaką chciała uchodzić przede mną.Na razie jednak dalsze śledztwo w tym kierunku byłobybezskuteczne; należało zabrać się do zagadki pieczar na moczarach.Wskazówki, jakie mi dał Barrymore, były bardzo niedokładne.Uprzytomniałem to sobie wdrodze do domu na widok łańcucha pagórków, z których każdy wykazywał ślady prastarychsiedzib ludzkich.Kamerdyner powiedział mi tylko, że nieznajomy przebywał w jednej z opuszczonych pie-czar, a setki ich były rozsiane wzdłuż i wszerz moczarów.Miałem wszakże własny punktoparcia, dostrzegłem przecież owego mężczyznę, stojącego na Czarnym Szczycie.Zatem tambędzie punkt wyjściowy mojego działania.Stamtąd będę kolejno przeszukiwał wszystkie pie-czary na moczarach, dopóki nie znajdę właściwej.Gdy już spotkam owego mężczyznę, zdołam, za pomocą rewolweru, zmusić go do wyzna-nia, kim jest i dlaczego nas szpiegował.Mógł nam się wymknąć wśród tłumu na ulicy Re-genta, ale tu, na pustkowiu, to mu się nie uda.Jeżeli zaś odnajdę pieczarę, a mieszkańca w niej nie będzie, pozostanę dopóty, dopóki niepowróci.Holmes nie zdołał go schwytać w Londynie.Co za triumf dla mnie, gdybym zwy-ciężył tam, gdzie mój mistrz poniósł porażkę.Los był nam dotąd przeciwny w naszych poszukiwaniach, lecz teraz nareszcie zaczynał misprzyjać.Zwiastun pomyślnego zwrotu ukazał się w postaci pana Franklanda, który stał przedfurtką swego ogrodu, wychodzącą na gościniec.94  Dzień dobry, doktorze Watson  zawołał, a jego czerwona twarz, okolona siwymi fawo-rytami, promieniała wyrazem niezwykłego humoru  pana konie muszą wypocząć, a panwstąpi do mnie na kieliszek wina.może mi pan też powinszować.Nie żywiłem dla niego przyjaznych uczuć od chwili, gdy się dowiedziałem, jak postępuje zcórką, ale pilno mi było odesłać Perkinsa i powozik do domu; sposobność nastręczała się do-skonała.Wysiadłem tedy i kazałem stangretowi poinformować sir Henryka, że wrócę naobiad, po czym wszedłem z Franklandem do jadalni. Dziś wielki dzień dla mnie, jeden z tych, które podkreślać należy w kalendarzu czerwo-nym ołówkiem  mówił chichocząc. Odniosłem podwójne zwycięstwo.Nauczę ja tuwszystkich, że prawo jest prawem i że istnieje człowiek, który nie obawia się na nie powoły-wać.Stwierdziłem, że mamy prawo do przeprowadzenia drogi publicznej przez sam środekparku starego Milddletona, o jakieś sto metrów od głównej bramy jego domu.Cóż pan na to?Nauczymy tych magnatów, że nie wolno im tratować końskimi kopytami praw wieśniaków!Nadto ogrodziłem i zamknąłem lasek, w którym mieszkańcy Fernworth urządzają zazwyczajpikniki.Te przeklęte dumie myślą, że istnieje prawo własności i że wszędzie mogą rozkładaćsię z zatłuszczonymi papierami i butelkami.Sąd zawyrokował już w obu sprawach, doktorzeWatsonie, w obydwu na moją korzyść.Takiego dobrego dnia nie miałem od czasu, gdy zmojego powództwa sir Jan Mortland został skazany za wykroczenie przeciw prawu, bo polo-wał we własnej królikami! W jaki sposób, u licha, pan to przeprowadził? Przejrzyj pan akta sądowe.Opłaci się przeczytać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •