[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jednym wypadku - było to przy śniadaniu - gdymu bardziej dopiekła, a każde jego zdanie wyszydzała bez miłosierdzia, Dyzma warknął:- Zapomina pani, z kim ma pani do czynienia!- Nic mnie to nie obchodzi - wzruszyła ramionami - ale szachem perskim pan chyba niejest? Czy nie trapi pana mania grandiosa?Dyzma nie zrozumiał, lecz z wyrazu twarzy pani Niny wywnioskował, że musi to byćwielka obelga.Poczerwieniał i nagle z całej siły wyrżnął pięścią w stół.- Dość tego, smarkata! - ryknął.Na stole z brzękiem podskoczyły nakrycia, a obie panieoniemiały.Dopiero po chwili Kasia blada jak papier zerwała się i wybiegła.Nina nie powiedziała anisłowa, chociaż mina jej wyrażała zarówno aprobatę dla pointy Nikodema, jak i przestrach.Zaaplikowanie tak radykalnego środka poskutkowało, lecz poskutkowało tylkozewnętrznie.Prawda, od tego dnia Kasia nie dokuczała mu więcej, lecz w jej oczach tymsilniej żarzyła się nienawiść, która wciąż się zbierając, musiała w końcu wybuchnąć.Eksplozja nastąpiła dla obu stron nieoczekiwanie jednej niedzieli z rana.Kunicki pracował w swoim gabinecie.Nina wyjechała do kościoła.Nikodem siedział w jejbuduarze i oglądał albumy z fotografiami.Na to właśnie weszła Kasia.Jeden rzut oka wystarczył, by poznała, że trzymany przez Nikodema album zawierawyłącznie niezliczoną ilość zdjęć Niny w różnych pozach, zdjęć robionych przez Kasię.- Proszę to oddać, to moje - zawołała, wyrywając mu album z impetem.- Nie można grzeczniej?! - krzyknął Dyzma.Chciała już wyjść, lecz to ją zatrzymało.Odwróciła się doń i przez chwilę milczała, leczwyglądała tak, że Nikodem przygotował się do zasłonięcia twarzy przed spodziewanym77uderzeniem, i tak, że miał ochotę chwycić ją w objęcia, przycisnąć te małe, wznoszące się wprzyśpieszonym oddechu piersi, przemocą wycałować te roziskrzone oczy i drgające pełnewargi, z których wreszcie zerwały się chlaszczące jak bicz słowa:- To jest podłość, podłość! Pan jest nikczemny! Pan ją zbezcześcił! Pan wdarł się do domumego ojca, by uwieść jego żonę! Jeżeli pan nie wyniesie się stąd zaraz, przy pierwszejsposobności, obiję pana harapem, jak psa! Drwię sobie z pańskiej pozycji socjalnej, drwię zpańskich stosunków! Rozumiesz pan! Memu ojcu możesz pan tym imponować, nie mnie!Radzę panu po dobremu: wynoś się stąd, i to prędko!.Głos jej stawał się coraz donioślejszy, a że drzwi w amfiladzie były pootwierane, dobiegłdo uszu Kunickiego.Rozpłomieniona Kasia nie słyszała jego szybkich drobnych kroczków.Nie słyszał ich i Nikodem, zaskoczony żywiołowym wybuchem tej, zdawałoby się, spokojnejpanienki.Kunicki stanął w progu, a twarz jego skurczyła się wściekłością.- Kasiu - powiedział cicho - proszę wyjść.Nie ruszyła się z miejsca.- Proszę wyjść - powtórzył jeszcze ciszej - masz przejść do mego gabinetu i zaczekać namnie.Mówił na pozór spokojnie, lecz w tym spokoju wisiał jakiś nieodparty nacisk.Kasiawzruszyła ramionami, ale jednak usłuchała rozkazu.- Co tu było? - zapytał Kunicki Dyzmę.- Co było? A to było - odparł ten - że pańska córka kazała mi się wynosić z pańskiegodomu i zrugała mnie od ostatnich.Diabli ją wiedzą, czego ona chce ode mnie, ale jak mniewyrzucają, to nie będę wracać oknem.A na pański ten.kontyngent i na podkłady kolejoweto może pan teraz pogwizdać, bo ja.Kunicki chwycił go za rękę.- Panie Nikodemie, przepraszam pana bardzo za moją córkę.Niech pan o wszystkimzapomni.Dziś jeszcze Kasia wyjedzie za granicę.Czy to da panu dostateczną satysfakcję?- Satysfakcję.a co nawymyślała mi, to co?- Mówię panu, kochany panie Nikodemie, dziś jeszcze wypędzę ją z domu.Stary był coraz bardziej poirytowany i coraz spokojniejszy na zewnątrz.Wyciągnął doDyzmy rękę i zapytał:- No, zgoda?Nikodem podał swoją.Tegoż wieczora Kasia wyjechała.Nikt w domu nie wiedział, o czym mówił ojciec z córkąw zamkniętym gabinecie.Ani on, ani ona nikomu nic o tym nie powiedzieli.W dodatkuKasia wyjechała nie żegnając się nawet z Niną.Jedyną w Koborowie istotą, z którąrozmawiała przed wyjazdem, była młodziutka garderobiana Irenka.Ta jednak opowiedziećmogła tylko tyle, że panienka była bardzo zagniewana i że ją, Irenkę, obiecała sprowadzić doSzwajcarii.Po tej burzliwej i brzemiennej w skutki niedzieli żadna już chmurka me zaciemniałahoryzontu Nikodema Dyzmy.Kunicki wysilał się na uprzejmość.Nina ani słowem niewspominała o nieobecnej, bo sama czuła się teraz lżej i swobodniej.Jezdziła z Nikodemem samochodem na dłuższe spacery.Pływali łódką.Nie zmniejszyłasię wszakże jej stanowczość i romans wciąż ograniczał się do rozmów, polegającychwłaściwie na jej własnych monologach, oraz do przelotnych pocałunków.Wszelkie perswazjei namowy Nikodema nic odnosiły skutku.Nic mógł zrozumieć powodów tego uporu.Tym bardziej że od służby dowiedział się, iżpani Nina na noc zamyka się na klucz, a podobno robiła to zawsze, od samego niemal ślubu.Lokaj, który tych informacji Dyzmie udzielił, pokpiwał nawet nieznacznie z jaśnie pana, copo to z hrabianką się ożenił, żeby córce zrobić przyjemność.78Wszystko to Dyzmie wydawało się mgliste i tajemnicze.Postanowił sobie kiedyśprzycisnąć Ninę do muru, by ta mu jasno wyłożyła, co i jak.Tymczasem dowiadywał się odniej wielu szczegółów z życia jej własnego i jej rodziny.Gdy chodziło o sprawy dotyczącemęża, Nina wykazywała zupełną nieświadomość interesów.- Nic mnie to zresztą nie obchodzi - mawiała - to jest rzecz mężczyzn.W każdym razie o tyle była zorientowana, że powtarzała Dyzmie, iż ich przyszłość odniego tylko zależy, gdyż ona własnego nie ma nic, nawet przysłowiowej koszuli.Wprawiało to Nikodema w duże zakłopotanie, ponieważ nie miał najmniejszej nadzieizdobycia takiego majątku, jaki by wystarczał na zaspokojenie obecnych wymagań Niny.Zresztą nie zależało mu specjalnie na małżeństwie z nią.Owszem, podobała się mu bardzo,no i była wielką damą, nie byle co, hrabianka Ponimirska.Ale ewentualność ożenienia się znią traktował jako rzecz nierealną, na równi z innymi swymi sukcesami ostatnich czasów.Natomiast stan uczuć Niny nie budził w nim najmniejszych wątpliwości.Każdym gestem,każdym spojrzeniem i wreszcie niemal każdym słowem manifestowała swoją miłość.Kunicki, jak wnioskował Dyzma, zbyt był zajęty interesami i zbyt mało przestawał z żoną,by mógł ich podejrzewać.Zresztą sam namawiał ich do wycieczek we dwójkę.Po powrocie z jednej z takich wycieczek Nikodem zastał w hallu depeszę adresowaną dosiebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]