[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na trzeci dzień rano posłaniec przyniósł wiadomość, że król jest gotów do rozmów.- Po pierwsze, wyjaśnisz królowi, że nie jestem Koronalem Lordem Ambinole'em.Zaraz na początku negocjacji - zapowie­dział Metamorfowi Harpirias, kiedy szli placykiem w kierun­ku pałacu.- Nie na początku, książę.Błagam.- W każdym razie, nim zaczną się właściwe negocjacje.- Proszę pozwolić mi wybrać odpowiednią chwilę.- Odpowiednią chwilą była ta, w której zaczęło się to całe zamieszanie.- Tak.Być może.Lecz przerwanie przemowy władcy wyda­wało mi się wówczas czymś wyjątkowo niewłaściwym.A teraz.- Pragnę wyjaśnić to nieporozumienie!- Oczywiście.Zostanie wyjaśnione, gdy tylko nadejdzie od­powiednia chwila.- I jeszcze jedno.Od dziś, gdy powiem coś Toikelli, masz dosłownie i dokładnie tłumaczyć moje słowa.Masz także wier­nie tłumaczyć mi to, co powiedział król.- Oczywiście, książę.Oczywiście.- Wiesz, nie jestem aż tak głupi, jak ci się wydaje, i na­uczenie się używanego tu języka nie przekracza moich możliwo­ści intelektualnych.Jeśli odkryję, że nie jesteś absolutnie uczci­wym tłumaczem, zabiję cię, Korinaamie, zrozumiałeś?Brutalne słowa tak zaskoczyły Metamorfa, że przez moment utracił on zdolność utrzymania formy.Kontury jego ciała za­mazały się i zadrżały, długie, smukłe członki oraz tułów skur­czyły się, grubiejąc przy tym; Korinaam jakby zapadł się w so­bie, szukając schronienia w innej postaci.Bladozielona skóra zmieniła kolor na ciemniejszy, szaroniebieski, a twarz zwarła się tak, że oczy i usta stały się niemal niewidoczne.Zmienno-kształtny zadrżał nagle, westchnął i przybrał normalny wygląd.- “Zabiję”, książę?- Zabiję.Jak zwierzynę w lesie.- Nie oszukiwałem cię dotąd, panie.I nie mam zamiaru oszukiwać w przyszłości.- Nawet o tym nie myśl.Harpirias ze zdziwieniem stwierdził, że król jest w dobrym - więcej, doskonałym humorze.Dziwne zdarzenie sprzed paru dni jakby nagle poszło w niepamięć.Po chłodzie czy nawet nie­chęci, z którą potraktował gościa, kiedy jeden jedyny raz spo­tkali się po uczcie, nie pozostał nawet ślad.Toikella nie siedział na tronie, lecz dziarskim krokiem prze­mierzał wielką salę.Jak poprzednio, otaczały go kobiety, a wśród nich, co Harpirias zauważył z lekkim niepokojem, była także księżniczka, której zaloty odrzucił.Król zatrzymywał się od czasu do czasu, by którąś z nich klepnąć mocno, innej zaś szepnąć do ucha - prawdopodobnie jakieś czułe słówko.Kiedy dostrzegł wchodzącego posła, odwrócił się i powitał go radośnie przemową, w której powtarzało się słowo “helmithank” - Har­pirias domyślił się z kontekstu, że oznacza ono “panie”, “wład­co” czy coś podobnego - oraz słowa “Koronal” i “Lord Ambinole”.Wściekły, zerknął na Korinaama.Zawinione przez niego nieporozumienie trwało i stawało się coraz trudniejsze do wyja­śnienia.Na razie jednak nic nie można było poradzić.Król, śmie­jąc się donośnie, objął Harpiriasa w niedźwiedzim uścisku i przez dłuższą chwilę ryczał mu do ucha coś niezrozumiałego.Po jakimś czasie posłowi udało się mniej lub bardziej taktow­nie wywinąć z potężnych rąk Toikelli i spojrzeć na Metamorfa.- Co powiedział?- Wita was ponownie na swym dworze.- Mówił więcej.Z pewnością.Kontur ciała Korinaama zadrżał lekko.- Chcę dokładnego tłumaczenia - rozkazał Harpirias.- Al­bo.- i palcem szybko przeciągnął po gardle.Zmiennokształtny przewrócił oczami.- Mówił też, że zastanawia się, z jakich ludzi składa się ple­mię Majipoorzan, skoro pozwalają rządzić władcy, który jest babą.-Co?- Prosiłeś o dokładny przekład, panie.- Tak.Oczywiście.Tylko o co mu chodzi z tą “babą”? Mó­wi o mnie, prawda? Nie o prawdziwym Koronalu Ambinole'u? Z jakiego powodu nabrał przekonania, że ma do czynienia z “babą”?- Mam wrażenie - powiedział ostrożnie Metamorf - że cho­dzi mu o oddalenie jego córki.- Ach! Ach! No, tak.więc.więc przede wszystkim po­wiedz mu, że nie jestem królem Majipooru, lecz tylko królew­skim ambasadorem.Potem podziękuj mu za to, że wysłał mi swą piękną córkę.Następnie wyjaśnij, że nie jestem babą, co udowodnię z łatwością, jeśli zechce zaprosić mnie na polowa­nia do swego parku myśliwskiego.W końcu przypomnij mu tak­że, że ślubowałem czystość, by kobiece ramiona nie przeszka­dzały mi w rozmyślaniu o ważkich sprawach.Korinaam powiedział coś do króla, krótko - zdaniem Har­piriasa o wiele za krótko, biorąc pod uwagę, co miał powiedzieć.Toikella zarżał, radośniej nawet niż poprzednio, i odpowiedział kilkoma prostymi słowami.-No i.?- Król twierdzi, że powinieneś uwolnić się od takiego głu­piego, szkodliwego ślubu.- Pojmuję jego stanowisko.Na razie jednak nadal mam za­miar żyć w czystości.Korinaam przetłumaczył.Król mówił coś przez chwilę.- Podziwia twoją determinację, książę - wyjaśnił Metamorf.- Twierdzi także, że ślub czystości to dla niego coś rów­nie dziwnego jak śnieg padający w górę.On sam ma jedena­ście żon i co noc kocha się przynajmniej z trzema.Ponad setka mieszkańców wioski to jego dzieci.- Gratuluję mu zarówno wigoru, jak i płodności.- Oczy Harpiriasa zwęziły się nagle.- Jak zareagował na informację, że nie jestem Koronalem?Ciało Korinaama tym razem drżało dłużej.- Nie powiedziałem mu tego, książę.- Jeśli dobrze pamiętam, kazałem ci tłumaczyć wszystko dokładnie.Pod karą śmierci, Korinaamie!- Tak.No właśnie.Doskonale to rozumiem, książę.Jak mam ci jednak wytłumaczyć, że nie jest to informacja, którą mogę rzucić, tak ot sobie, podczas rozmowy o innych sprawach? Król spodziewał się, że Koronal odwiedzi go osobiście.Wierzy, że ty jesteś Koronalem.Jeśli poinformuję go, że się myli, ne­gocjację skończą się, nim się w ogóle zaczęły.- Korinaamie.! Metamorf uniósł rękę.- Raz jeszcze proszę cię, książę - powiedział z naciskiem -byś pozwolił mi wybrać chwilę odpowiednią do wyjaśnienia tej sprawy i wstrzymał się na razie z wydaniem rozkazu.rzuca­niem gróźb - dodał po przerwie.Harpirias na chwilę przymknął oczy.Musi znaleźć jakiś sposób na kontrolowanie rozmów z Toikellą albo zginie.- Powiedz królowi - powiedział stanowczo, choć pan Othinoru przemawiał właśnie grzmiącym głosem - że pragnę poroz­mawiać z nim o zakładnikach, w szczególności zaś proszę o po­zwolenie natychmiastowego odwiedzenia ich; mam zamiar osobiście przekonać się, w jakim są stanie.- Mój dobry książę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •