[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I jeśli właściciel chce wcześniej zamknąć, to tylko dlatego, że rozmawiacie na zbyt poważne tematy!Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem - wszyscy oprócz niego.- A w jakim miejscu można dyskutować wyłącznie na poważne tematy? - zapytał mój przyjaciel.- W kościele! - odparł ten sam, mocno już podpity gość.Tym razem cała sala pokładała się ze śmiechu.Mój towarzysz wstał.Pomyślałam, że go pobije.Wszyscy bowiem powróciliśmy duchem do naszych młodzieńczych lat, gdy bójki, prowokacyjne pocałunki i pieszczoty na oczach wszystkich, zbyt hałaśliwa muzyka i szybkie samochody stanowiły nieodłączną część dobrze spędzonego wieczoru.Tymczasem uczynił coś zupełnie nieoczekiwanego: wziął mnie za rękę i pociągnął do drzwi wyjściowych.- Lepiej będzie, jak sobie już pójdziemy - powiedział.- Robi się późno.Deszcz pada na Bilbao i deszcz pada na całą ziemię.Kto kocha, musi umieć zgubić się i odnaleźć.On akurat potrafił dobrze równoważyć obie te umiejętności, i podczas drogi powrotnej do hotelu był pełen radości, nucił nawet pod nosem jakąś piosenkę.Son los locos que inventaron el amor [To szaleńcy wymyślili miłość]Wino szumiało mi jeszcze w głowie, jednak powoli wracała świadomość.Muszę panować nad sobą, abym jutro była w stanie ruszyć z nim w drogę.Nie będzie to wcale trudne, gdyż nie jestem już zakochana.Ten, kto potrafi poskromić swoje serce, potrafi podbić cały świat.Con un poema y un trombón a desfelarte el corazón.[Wierszem i puzonem, ożywią twoje serce]“Wolałabym nie poskramiać serca - myślałam w duchu.- Gdybym dała mu się ponieść bodaj przez parę dni, to krople spływającego po mojej twarzy deszczu miałyby inny smak.Gdyby miłość była prostą sprawą, moglibyśmy iść teraz przytuleni do siebie, a słowa piosenki opowiadałyby historię naszej miłości.Gdybym nie musiała wracać do Saragossy, pragnęłabym, aby ten błogi stan odurzenia winem nigdy nie minął.Bez obaw mogłabym się do niego przytulić, pocałować, mówić i słuchać tych słów, które zazwyczaj szepczą sobie zakochani”.Ale nie.Nie mogłam.Nie chciałam.Salgamos a volar, ąuierida mia - mówi piosenka.Niech zatem tak się stanie.Wyjedziemy i oderwiemy się od ziemi, ale na moich warunkach.Jeszcze nie wiedział, że przyjmuję jego zaproszenie.Dlaczego podjęłam to ryzyko? Ponieważ w tej chwili byłam pijana i znużona dniami podobnymi do siebie.Jednak to znużenie na pewno minie.I zapragnę wrócić do Saragossy - miasta, które wybrałam, by w nim żyć.Czekały tam na mnie studia, czekał egzamin konkursowy.Czekał i przyszły mąż, którego muszę spotkać, ale przecież nie będzie to trudne.Przede mną spokojne życie z dziećmi i wnukami, stały dochód i urlop raz do roku.Nie znałam jego koszmarów, ale znałam swoje.Nie potrzebowałam nowych.Te, które już miałam, w zupełności mi wystarczają.Nigdy nie mogłabym zakochać się w kimś takim jak on.Znałam go zbyt dobrze, żyliśmy za długo obok siebie, nie były mi obce ani jego słabości, ani obawy.I nie potrafiłam podziwiać go bezgranicznie, jak inni.Wiedziałam, że miłość jest jak tama.Jeśli pozwolisz, aby przez szczelinę sączyła się strużka wody, to w końcu rozsadza ona mury i nadchodzi taka chwila, w której nie zdołasz opanować żywiołu.A kiedy mury runą, miłość zawładnie wszystkim.I nie ma wtedy sensu zastanawiać się, co jest możliwe, a co nie, i czy zdołamy zatrzymać przy sobie ukochaną osobę.Kochać - to utracić panowanie nad sobą.Nie.Nie mogłam dopuścić do pęknięcia muru.Nawet najmniejszego.- Chwileczkę!Mój przyjaciel natychmiast przestał śpiewać.Gdzieś w oddali mokry trotuar odbijał echo szybkich kroków.- Chodźmy! - powiedział, pociągając mnie za sobą.- Proszę poczekać! - zawołał za nami jakiś człowiek - Muszę z panem pomówić.- To nie do nas - stwierdził.- Chodźmy do hotelu.Jednak chodziło o nas: wokół nie było żywego ducha.Moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]