[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przedstawiało się to zbyt różowo, więc schowałem się za jakąś chmurę, trochę pokluczyłem i wziąłem kurs na bazę.Jak najszybciej się dało.W takich wypadkach wchodzi sięw lot nurkowy.Zwiewam w te pędy, a tu słyszę działko maszynowe.Jedna ze „stodziewiątek” musiała za mną polecieć.Jak błyskawica szarpnąłem za drążek i wszedłem w dużą pętlę.Dobrze się rozejrzałem, ale nic nie było widać.Musiałem go zgubić.- No to znowu na nos do bazy.A tu, wyobraź sobie, znowu strzelają.Szarpię za drążek i od razu przestają strzelać.Szedłem ostro do góry i szukałem chmury, kiedy nagle mnie oświeciło.Nieźle mną rzucało.Gdy nurkowałem, musiałem ściskać drążek coraz mocniej.A na wierzchu drążka jest spust.Czyli strzelałem z własnych działek i narobiłem sobie strachu.Kręciłem wygibasy po niebie jak jakiś dureń.Jean uśmiechnęła się.- Powiedziałeś o tym po powrocie.- Nie.Z początku nie.Dopóki jeden facet się nie przyznał do jeszcze większej wpadki.A wtedy wszyscy pomyśleli, że się zgrywam.- Czy ludzie zawsze się przyznają, jeśli coś wyjdzie nie tak?- Jasne, że nie.- Do czego ty się nie przyznałeś?- Do czego się nie przyznałem? Do tego, co wszyscy.Że się bałem.Że się bałem sprawić im zawód.Że myślałem, że nie wrócę.Zawsze można było poznać, kiedy ktoś o tym myślał.Siedziało się w świetlicy i nagle człowiek zauważa, że ktoś jest uprzejmy.Znaczy tak ewidentnie, ni stąd, ni zowąd.I uświadamiasz sobie, że tak było od kilku dni, że zawsze podawał cukier, mówił cicho, nikomu nie odpysknął.I cały czas myślał o tym, że nie wróci.Chce, żeby go zapamiętano jako miłego gościa.Oczywiście nie wie, że to robi; nie ma zielonego pojęcia.- Czy też miałeś coś takiego?- Skąd mam wiedzieć? Człowiek nie wie, że tak się zachowuje.Może robiłem coś innego.Brzęczałem monetami w kieszeni albo coś.- Nie wolno się przyznać, że się człowiek boi?- Jasne, że nie.W złym guście.Nawet jeśli wiesz, że inni to poznają.- Mogę o coś spytać?- Przecież już pytałaś.- Prosser rzucił w jej stronę uśmiech, jakby chciał powiedzieć: tak, jestem dziś w lepszym nastroju.Jean spuściła głowę tak, jakby ktoś ją złapał na dzwonieniu monetami w kieszeni.- No, wal.- No więc, zastanawiałam się, jak to jest być odważnym.- Odważny m? - Prosser spodziewał się innego pytania.- Po co ci to wiedzieć?- Interesuje mnie.To znaczy, jeśli nie chcesz.- Nie o to chodzi, tylko że to trudno wytłumaczyć.Bywa różnie.Czasem zrobisz coś normalnego, a ludzie uznają, że byłeś odważny.Innym razem myślisz sobie, że się wykazałeś, a oni nawet tego nie zauważą.- Więc kto decyduje, czy byłeś odważny? Oni czy ty?- Nie wiem.Chyba raczej ja, oni decydują, kiedy przyjdzie do orderów i tych spraw.Właściwie to nie myśli się w ten sposób.- Nie ma powodu udawać skromnego.- Jean zauważyła wstęgi na mundurze Prossera Wstań-Słońce.- Nie udaję skromnego.Chodzi o to, że nie postanawiasz sobie „Teraz będę odważny” albo nie myślisz sobie potem „Jeju, ale byłem odważny”.- Ale jakąś decyzję podejmujesz.Kiedy widzisz, że ktoś jest w tarapatach i mówisz sobie „Lecę mu na pomoc”.Mię.Nie mówisz sobie nic takiego, co można by potem dać do druku.To nie taka decyzja, jak w cywilu.Tam masz trzask, prask i już decyzja podjęta.Zdarza się, że jest więcej pola rnanewru i czasu do namysłu, ale myślisz to, czego nauczono cię myśleć w takich okolicznościach, czasami dokładnie nie wiadomo, co się dzieje, ale z reguły jest trzask, prask.- Aha.- Przepraszam, jeśli się rozczarowałaś.Może u innych jest inaczej.Nie mogę ci powiedzieć, jak to jest być odważnym.Nie da się tego wziąć do ręki.To przychodzi na człowieka, kiedy on sam o tym nie wie.Nie czuje się podniecony, oszołomiony czy coś.Czasem można odnieść wrażenie, że ma się większą świadomość tego, co się robi, ale to wszystko, co można powiedzieć.Do ręki tego nie weźmiesz.- Prosser trochę się podochocił.- W ogóle to nierozsądnie być odważnym.Rozsądnie jest robić w majtki ze strachu.To rozsądna reakcja.- Czy być wystraszonym, to coś zupełnie innego?- Tak, strach to coś całkiem innego.- Uspokoił się równie szybko, jak przedtem się rozgorączkował.- Całkiem.Opowiedzieć ci?- Tak, proszę.- Jean nagle zdała sobie sprawę, że z Prosserem rozmawia jej się zupełnie inaczej niż z Michaelem.Pod pewnymi względami trudniej, ale.- Pierwsza rzecz: wiesz, kiedy się boisz.Druga rzecz: inni też wiedzą.Trzecia rzecz: kiedy coś robisz ze strachu, wiesz, że to robisz ze strachu.- A co robisz ze strachu?- Wszystko.Z początku niewiele.Trochę więcej patrzysz do lusterka.Lecisz trochę wyżej albo trochę niżej, niż trzeba.Dostajesz bzika na punkcie bezpieczeństwa.Odpadasz ociupinkę wcześniej niż zwykle.Walniesz kolejkę w mesie.Wynajdujesz więcej usterek w samolocie niż przedtem.Drobne sprawy, przez które zawracasz wcześniej albo tracisz kontakt z eskadrą.- Potem przychodzi moment, że zaczynasz to zauważać.Może po prostu zauważasz, że inni zauważyli.Wracasz do bazy, a obsługa naziemna robi to, co zawsze - sprawdza, czy użyłeś dział.Jeśli kilka razy z rzędu nie użyłeś, wyobrażasz sobie, że trochę mruczą pod nosem.Zawsze to samo: cykoria.Więc myślisz sobie, nie będą mi mówić, że mam cykora, więc zaczynasz się odłączać od eskadry, chowasz się w chmurach i strzelasz z dział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]