[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem odważny, ale swoichhakorękich nie posłałbym na pewną zgubę. Wsypał do urny kolejne zmielone chili.Trzeba ci się spotkać z rodziną Renalich.Też mają córkę. Tych, co sprzedają kelijskie wino ryżowe?  Raphel spojrzał wilkiem. Bardzo niskomnie dziadek ceni.Starzec roześmiał się. O? To mój wnuk jest jednak Jaijczykiem? Nigdy nie byłem nikim innym. A pójdziesz spalić Keli? Nie ma wojny. Wojna nigdy się nie kończy.Nawet teraz ich towary i ludzie podchodzą do nas corazbliżej.Nawet przyzwoite dziewczyny, jak Mala, noszą kelijskie chusty.Ile jeszcze potrzebaczasu, żebyśmy stali się jak Kaijczycy, jeszcze jeden naród, który ubiera się, wygląda i gadajak w Keli? Takie wojny nigdy się nie kończą.Jeśli chcesz udowodnić, że jesteś Janczykiem,pomożesz mi z kolejną wojną, pokażemy Kelijczykom, gdzie ich miejsce.Raphel się zaśmiał. Z jaką kolejną wojną?Stary Gawar zerknął na Raphela, potem przeniósł wzrok z powrotem na mozdzierz.Wkącikach jego ust zamigotał kpiący uśmiech. Mój hakowaty nóż ciągle jest ostry.Już dogaduję się z innymi wioskami w niecce.Wielu chce pójść na Keli.Jeśli jesteś Jaijczykiem, pomożesz nam.Raphel pokręcił głową. Paszowie nie prowadzą wojen.Jeśli dziadek chce pozyskać dla wioski więcej wody,mogę pomóc.Jeśli chce lepiej nakarmić dzieci, przysłużę się i do tego.Ale tego, o co dziadekprosi, nie mogę dziadkowi dać. Nie możesz? Raczej nie chcesz!  Starzec przyjrzał się Raphelowi, po czym uśmiechnąłsię, pokazując starte, żółte zęby. Ta wiedza paszów, którzy wszystko widzą i ze wszystkimisię dzielą. Splunął. Jedna ręka z okiem, otwarta, druga za plecami z pętlą ze sznura.Popatrz tylko na brudasów-Kaijczyków, jak jęczą pod kelijskim jarzmem.Oni skorzystali ztwojej wiedzy. Przed nami nie znali ani pisma, ani choćby podstaw higieny.Głodowali.Teraz są grubii zadowoleni. I nie do odróżnienia od Kelijczyków.Paszowie przyszli, dali im pismo i przestali byćKaijczykami. Splunął ponownie.Raphel pochylił głowę.  Mówi dziadek, że moje mądrości są kelijskie, ale to będzie prawda, tylko jeśli niezechcemy z nich skorzystać.Jeśli wykorzystamy je dla siebie, będą i jaijskie.Wiedza nie znawłaściciela.Narzeka dziadek na kelijską elektrostatykę, ale z mojej wiedzy skorzystać niechce. Jaijczycy nie będą pracować w fabrykach.Nie jesteśmy handlarzami.W porzedeszczowej siejemy.W porze suchej wojujemy.Tak jest po jaijsku. A więc Jaijczycy odejdą w przeszłość, a Keli będzie kwitło.Starzec się zaśmiał. Nie, Keli się spali, a my napiszemy im epitafia na błocie tego upalnego miasta.Jużposłałem hakorękich na peryferie niecki.Tysiące odpowiadają na odezwę.Nie bądz takizdziwiony.Keli wchodzi nam tu z butami.Wielkokołowce, chusty, ichni alkohol i nadajnikiwdzierają się wszędzie.Jeśli jesteś Jaijczykiem, pomożesz nam zrównać Keli z ziemią raz nazawsze. Paszowie są neutralni.Nie przykładają ręki do wojen.Starzec machnął z irytacją ręką.Była szklistoczerwona od resztek suszonych papryczek. Tak myślisz, że nie przykładacie ręki do wojen? Tylko dlatego, że nasze uliczki niespływają krwią? Jednego dnia elektrostatyki i kosmetyki z Keli, drugiego słuchaweczki?Wasze paszowskie dary zabijają nas z dnia na dzień.Gdzie to się ma skończyć? Wtedy, gdyJaijczycy zaczną jeść ryby? To właśnie jest wojna, cokolwiek sobie twierdzicie wy, paszowie,i wasi protegowani. Wbił w Raphela twarde spojrzenie czarnych oczu. Jeśli jesteśJaijczykiem, wykorzystasz tę całą wiedzę, którą masz na skórze, do jaijskich celów, i będzieszwojować.Raphel zmarszczył brwi. A co z tej wiedzy jest dziadkowi aż tak bardzo potrzebne? Coś, żeby napromieniowaćkelijskie jeziora i ryby, żeby rozchorowały się ichnie kobiety, a mężczyzni zostali bezpłodni?Jakiś wirus dopasowany do ich klimatu? Coś, co zaściele trupami ich mosty, a na tysiącujezior pozostawi tylko wiatr?  Machnął ręką ku obrzeżom wioski. Co nam mówi naszestare miasto, jeśli chcemy znów posiąść taką niszczącą siłę? Właśnie przez szaleństwostarożytnych muszę teraz siedzieć o pięć kroków od dziadka. Nie pouczaj mnie, chłopcze.Sam też nauczyłem się kiedyś pierwszego tysiąca strof. A potem próbował dziadek zniszczyć wszystko, co stworzyli paszowie.Jak kapryśnedziecko, co tłucze glinę, bo nie może jej uformować tak jak chce. Nie! To ja nie chciałem się uformować, tak jak oni chcieli! Ich wielki plan to śmierćJaijczyków.Czy za tysiąc lat coś jeszcze będzie różniło nas od Kelijczyków? Czy naszekobiety będą nosić srebrne paski, a ich złote bransolety na rękach? I co wtedy? Co zJaijczykami?Raphel pokręcił głową. Nie mogę dać tego, o co dziadek prosi.Garstka dobrze wtajemniczonych ludzi mogłaby zmieść z powierzchni ziemi całe życie, wszystko, co pozostało.My, paszowie, strzeżemyteraz wiedzy.Nasi przodkowie pędzili szybko do przodu, niecierpliwi jak mrówki.Myidziemy powoli i ostrożnie.Rozumiemy, że wiedza jest jak potworny ocean, który trzebaprzepłynąć, z nadzieją że po drugiej stronie czeka mądrość.To nie jakaś zabawka, używananonszalancko i dla przyjemności.Stary Gawar się skrzywił. Elegancko powiedziane. Retoryka.Paszo musi ładnie przemawiać, albo zginie w dalekich krainach. Aadnymi słowami maskujesz złe uczynki.Pozwalacie dzieciom umierać na żółtągorączkę, a dorosłym wykrwawiać się z ran bitewnych.Macie pewnie stosowną wiedzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •