[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał włócznię, miecz inóż.Ereko nie zauważył żadnej broni strzelającej pociskami.Jego ulga jednak ulotniła sięszybko, gdy ujrzał kobietę - właściwie młodą dziewczynę - która pojawiła się nagle nadziobie statku.To była jedna z ich czarownic.Jej długie wystrzępione szaty, szale oraz chustypowiewały w podmuchach słabej bryzy.- Zejdz nam z drogi, Przedwieczny - zażądała.Wódz zerknął na nią.- Może powinniśmy zabrać go ze sobą?- Nie jego.On nie jest wojownikiem.Przez szum fal przebił się szczęk broni.Tiste Edur zwrócili ciemne oczy ku drugiemustatkowi.- Zabijcie go i ruszajmy - rozkazał wódz.- Stójcie! - zawołała dziewczyna.- Nie wolno go ruszać.Jest nietykalny.Wódz odwróciłsię błyskawicznie.- Kto tak powiedział? -Ja!- Wodzu.- odezwał się jeden z Edur.- Słucham!Wojownik wskazał głową na drugi statek.Wódz spojrzał w tym samym kierunku, wktórym patrzyli jego podkomendni.Jego szara twarz pobladła nagle.Ereko zauważył, żeodgłosy walki przed chwilą ucichły.Fala się cofnęła i wojownicy runęli do szarży, omijającolbrzyma.- Tamtego chyba pozwolisz nam zabić?! - zawołał do dziewczyny wódz.Młoda czarownica była jednak głucha na jego szyderstwo.Ona również zauważyłaWędrowca, a co za tym idzie, wszystko, co ze sobą przynosił.Jej ciało zamarło, ale na licuodmalowała się walka - przerażenia, oszołomienia, fascynacji i grozy.Wódz pędził naspotkanie z Wędrowcem, Ereko wolał jednak obserwować walkę, która rozpętała się natwarzy dziewczyny, gdy jedna wiara uważana za niepodważalną prawdę napotkała wcielenieinnej.Kto okaże się zwycięzcą?Do tej pory we wszystkich duchowych kryzysach, jakie widział u tych, którzy byli na niepodatni, triumf odnosił Wędrowiec, czy raczej to, co z nim wędrowało.Woda zafalowała i towarzysz Ereka zatrzymał się u jego boku.Koszulę miał pociętąmieczami i zbryzganą krwią.Z jego irchowych spodni wznosiły się czerwone obłoki,barwiące wodę.Dziewczyna gapiła się na nich, wykrzywiając twarz w grymasie, któregowidok sprawiał olbrzymowi ból.Potem zawyła i zniknęła im z oczu.- Co zrobimy zestatkami? - zapytał Ereko.Obaj wiedzieli, że na nic im się nie zdadzą.Nie mieli załogi.-Będziemy musieli je spalić.- Szkoda.Konstrukcja wygląda ciekawie.Mam nadzieję, że wykorzystamy choć częśćdrewna? To znacznie przyśpieszyłoby prace.- Proszę bardzo.Ale nie bierz nic charakterystycznego.Odwrócił się.Ereko podążył zanim, wychodząc na brzeg.Jego umysł wypełniały liczne pytania, ale ich osobliwa znajomośćnie pozwalała na nic, co przypominałoby wyjaśnienia.Wędrowiec z jakichś osobistychpowodów pragnął, by tak to wyglądało.Ale przecież Ereko również.- Odsłonięty! - rozległsię z tyłu przenikliwy krzyk.To była dziewczyna.Stała w wodzie, trzymając się dziobu statku.Aachmany zwisały zniej niczym wodorosty.Wygramoliła się powoli na czarny żwir brzegu.- Proszę! Błagam owasze przewodnictwo!- Co ona mówi? - zapytał Wędrowiec.- Ach, nie znasz języka Edur.Będę tłumaczył.Pragnie przewodnictwa.- Ereko ściszyłgłos.- Czy powinniśmy pozwolić jej żyć? Jest świadkiem.Istnieje grozba odwetu.- Niektóre wydarzenia wymagają świadectwa.Odpowiedz Wędrowca wstrząsnęłaolbrzymem.Nawet on, nieśmiertelny członek innej rasy, wyczuł w tych słowach najbledszeecho tego, co ten mężczyzna może przynieść ze sobą na świat.Implikacje wypełniły gobojaznią.Po chwili wskazał na dziewczynę, która padła przed nimi na twarz na mokrychkamieniach.- Co mam jej rzec?-Jeśli pragnie przewodnictwa, powiedz jej, że nie mogę jej dać niczego, czego już nieposiada.-To, czego szukasz, kryje się w tobie - przetłumaczył Ereko.Zawyła rozpaczliwie,rozgrzebując palcami kamyki.- Nie mam nic.Wszystko okazało się kłamstwem! Całe mojeżycie utraciło sens! Jestem pusta! - Powiedz, żeby zaniosła innym wieści o tym, co widziała.Olbrzym zastanowił się nad słowami Wędrowca.- Jak masz na imię, dziecko? Otarła oczy gwałtownym ruchem.- Smutek.Prastara Matko!Teraz to Ereko wbił w nią wzrok, aż wreszcie dziewczyna zwiesiła głowę, błędnierozumiejąc jego milczenie.Musiał odchrząknąć, by odzyskać głos.- Smutek, wróć do świata i zanieś mu słowo o tym, co tu odsłonięto.Całym ciałem dziewczyny targnęły konwulsje, jakby ją uderzył.Uniosła ku niemu twarz izobaczył, że w głębi jej ciemnych oczu pojawił się ogień.Płonął coraz jaśniej, aż wreszcie łzyspływające po policzkach Smutek rozjarzyły się w jego blasku.Wstała.Zacisnęła usta, aż przerodziły się w bezkrwistą linię, a potem opadła na jednokolano.- Wrócę do mojego ludu i wszystkie starożytne kłamstwa obrócą się w gruzy.Zaniosę munową prawdę.Ereko przetłumaczył jej słowa.Wędrowiec się zachwiał.- Nie.Natychmiast ją zabiją.Każ jej iść na północ.Tam może mieć szansę.-Twoi bracia nie są jeszcze gotowi na przyjęcie prawdy, Smutek - przetłumaczył Ereko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]