[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Między miseczkami rzucała się w oczy wypalona prawie do końca łojowa świeczka.Geralt widział przyklejone do placków roztopionego tłuszczu ziarna kukurydzy i bobu, jak równieżinne, nierozpoznawalne pestki i nasionka.- Tak przypuszczałem - mruknął.- Składają mu ofiary.- W samej rzeczy - rzekł poeta, wskazując na świeczkę.- I palą diabłu ogarek.Ale karmiągo, jak widzę, ziarenkami, niby jakiegoś czyżyka.Zaraza, co za cholerny chlew.Wszystko tu ażlepi się od miodu i dziegciu.Co.Dalsze słowa barda zagłuszyło grozne i donośne beczenie.W konopiach coś zaszuściło izatupało, po czym z gęstwiny wyłonił się najdziwniejszy stwór, jakiego Geraltowi zdarzyło sięoglądać.Stworzenie miało nieco powyżej sążnia wzrostu, wyłupiaste oczy, kozie rogi i brodę.Również usta, ruchliwe, podzielone i miękkie, przywodziły na myśl żującą kozę.Dolna część ciałastwora pokryta była długim, gęstym ciemnorudym włosem aż po rozwidlone racice.Dziwolągwyposażony był też w długi, zakończony pędzlastym kutasem ogon, którym energicznie zamiatał.- Uk! Uk! - szczeknął potwór, przebierając racicami.-Czego tu? Precz, precz, bo na rogiwezmę, uk, uk!- Kopnął cię ktoś kiedyś w rzyć, koziołku? - nie wytrzymał Jaskier.- Uk! Uk! Beeeeee! - zabeczał kozloróg.Trudno było ocenić, czy było to potwierdzenie,zaprzeczenie czy też beczenie dla samej jeno sztuki.- Zamilcz, Jaskier - warknął wiedzmin.- Ani słowa.- Blebleblebeeeeee! - zagulgotał wściekle stwór, przy czym warga rozeszła się szeroko,ukazując żółte końskie zęby.- Uk! Uk! Uk! Bleubeeeubleuuubeeeee!- Jak najbardziej - kiwnął głową Jaskier.- Katarynka i dzwoneczek są twoje.Gdy będzieszszedł do domu, możesz je zabrać.- Przestań, do cholery - syknął Geralt.- Psujesz wszystko.Zachowaj dla siebie głupieżarty.- %7łarty!!! - ryknął donośnie kozloróg i podskoczył.-%7łarty, beee, beeee! Nowi żartownisieprzyszli, co? Przynieśli kulki żelazne? Ja wam dam kulki żelazne, łajdako-wie wy, uk, uk, uk!%7łartów się wam zachciało, beeee? Macie żarty! Macie wasze kulki! Macie!Stwór podskoczył i machnął gwałtownie ręką.Jaskier zawył i usiadł na ścieżce, trzymającsię za czoło.Stwór zabeczał, zamachnął się ponownie.Koło ucha Geralta coś świsnęło.- Macie wasze kulki! Beeee!Calowej średnicy żelazna kulka rąbnęła wiedzmina w ramię, następna trafiła Jaskra wkolano.Poeta zaklął szpetnie i rzucił się do ucieczki.Geralt nie czekając skoczył za nim, a kulkiświszczały mu nad głową.- Uk! Uk! Beeee! - wrzasnął kozloróg, podskakując.-Ja wam dam kulki! %7łartownisiezasrani!Kulka zaświszczała w powietrzu.Jaskier zaklął jeszcze szpetniej, chwytając się za potylicę.Geralt rzucił się w bok, pomiędzy konopie, ale nie uniknął pocisku, który trafił go w łopatkę.Trzeba było przyznać, diabeł rzucał zatrważająco celnie i wydawał się mieć nieprzebrany zapaskulek.Wiedzmin, klucząc wśród gęstwiny, usłyszał jeszcze triumfalne beczenie zwycięskiegodiabła, a zaraz potem świst kolejnej kulki, bluznierstwo i tupot nóg Jaskra zmykającego ścieżką.A potem zapadła cisza.IV- No wiesz, Geralt - Jaskier przyłożył do czoła schłodzoną w wiadrze podkowę.- Tego sięnie spodziewałem.Taka rogata pokraka z kozią brodą, taki cap kosmaty, a pogonił cię jak jakiegośchłystka.A ja oberwałem w łeb.Zobacz, jakiego mam guza!- Pokazujesz mi go po raz szósty.Nie wygląda ciekawiej aniżeli za pierwszym.- Miły jesteś.A myślałem, że będę przy tobie bezpieczny!- Nie prosiłem, byś łaził za mną w konopie.Prosiłem natomiast, byś trzymał za zębami twójniewyparzony język.Nie posłuchałeś, teraz cierp.W milczeniu, jeśli łaska, bo właśnie nadchodzą.Do świetlicy weszli Pokrzywka i zwalisty Dhun.Za nimi dreptała siwiuteńka i pokręconajak precel babuleńka.prowadzona przez jasnowłosego i przerazliwie chudego podlotka.- Mości Dhun, mości Pokrzywka - zaczął wiedzmin bez wstępów.- Zanim wyruszyłem,pytałem, czy próbowaliście już sami coś przedsięwziąć względem tego waszego diabła.Powiedzieliście, że nie robiliście niczego.Mam powody przypuszczać, że było inaczej.Czekam nawyjaśnienia.Osadnicy pomruczeli między sobą, po czym Dhun po-kasłał w pięść i postąpił krok.- Prawiście, panie.Wybaczenia prosim.Zełgaliśmy, bo wstyd nas żarł.Chcieliśmy samidiaboła przechytrzyć, sprawić, by poszedł sobie od nas precz.- Jakim sposobem?- U nas w Dolinie - rzekł wolno Dhun - już dawniej objawiały się straszydła.Smokilatające, wijuny ziemne, burdałaki, upiry, pająki ogromniaste i żmije różne.A my zawżdy sposobuna plugastwo wszelkie w naszej księdzeszukali.- W jakiej księdze?- Pokażcie księgę, babko.Księgę, mówię.Księgę! Krew mnie zaleje zaraz! Głucha, by pień!Lilie, rzeknij babce, żeby księgę pokazała!Jasnowłosa dziewczyna wyszarpnęła wielką księgę ze szponiastych palców staruszki ipodała ją wiedzminowi.- W księdze tej - ciągnął Dhun - którą w rodzie naszym mamy od niepamiętnych czasów, sąsposoby na wszystkie potwory, czary i cudactwa, jakie na świecie były są albo będą.Geralt obrócił w dłoniach ciężkie, grube, obrosłe tłustym kurzem tomisko.Dziewczynawciąż stała przed nim, mnąc dłońmi fartuszek.Była starsza, niż początkowo przypuszczał - zmyliłago jej filigranowa postać, tak różna od krzepkiej postury innych dziewcząt z osady, zapewne jejrówieśniczek.Położył księgę na stole i odwrócił ciężką drewnianą okładkę.- Rzuć na to okiem, Jaskier.- Pierwsze Kuny - ocenił bard, zaglądając mu przez ramię, z podkową ciągle przyłożoną doczoła.- Najstarsze pismo używane do czasu wprowadzenia nowoczesnego alfabetu.Oparte jeszczena runach elfich i krasnoludzkich ideogramach.Zabawna składnia, ale tak wówczas mówiono.Ciekawe ryciny i iluminacje.Nieczęsto widzi się coś takiego, Geralt, a jeżeli już, to w bibliotekachświątynnych, nie po wsiach na krańcu świata.Na wszystkich bogów, skąd to macie, włościaniekochani? Chyba nie chcecie nam wmówić, że umiecie to czytać? Babko? Umiesz czytać PierwszeRuny? Umiesz czytać jakiekolwiek runy?- Czegoooo?Jasnowłosa dziewczyna zbliżyła się do babki i szepnęła jej coś wprost do ucha.- Czytać? - starowinka pokazała w uśmiechu bezzębne dziąsła.- Ja? Nie, złociutki.Tejsztuki nie posiadła żem.- Objaśnijcie mi - rzekł Geralt zimno, odwracając się do Dhuna i Pokrzywki - jakimsposobem korzystacie z księgi, nie umiejąc czytać runów?- Najstarsza babka zawżdy wie, co w księdze stoi -rzekł ponuro Dhun.- A tego, co wie,uczy jaką młodą, gdy już jej pora do ziemi.Sami baczycie, że naszej babce już pora.Babka tedyprzygarnęła Lilie i uczy ją.Ale póki co, babka najlepiej wie.- Stara wiedzma i młoda wiedzma - mruknął Jaskier.- Jeśli dobrze rozumiem - powiedział Geralt z niedowierzaniem - babka zna całą księgę napamięć? Czy tak? Babciu?- Całą nie, gdzieżby tam - odrzekła babka, znowu za - pośrednictwem Lilie - jeno to, copodle obrazka stoi.- Aha - Geralt otworzył księgę na chybił trafił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]