[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dojechaliśmy aż za miastoFort Bragg.Tam linia brzegowa była jeszcze bardziej dzika i krętaniż w naszej okolicy, a przez to i bardziej niebezpieczna, co tylkozwiększyło nasz poziom adrenaliny.Wstążka drogi wiła się wzdłużklifowego brzegu.Po lewej widzieliśmy huczące fale Pacyfiku, apo prawej majestatycznie piętrzyły się góry.A pomiędzy mną i wzniesieniami siedział Clark, który raczyłmnie opowieściami o pionierach, którzy jako pierwsi zasiedliliwybrzeże, o poszukiwaczach złota przyjeżdżających tu zrodzinami w nadziei na zdobycie bogactwa i o miastach, którewyrastały przy złotej żyle, a potem zamierały, gdy tylko sięwyczerpała.Mówił też o piratach  pływając po tych wodach,grabili i plądrowali okolicę.W przerwach między opowieściami nastawialiśmyradiostację ze złotymi przebojami, karmiąc Bel Air tym, co kiedyśpewnie lubił, czyli radosnym rhythm and bluesem.Słuchaliśmyskocznych kawałków z dzwięcznymi dzwonkami w tle.To był przyjemny czas.Zwietnie się bawiliśmy.Autoprowadziło się bardzo dobrze.Przyspieszało sprawnie na prostejdrodze, a w zakręty wchodziło łagodnie.Prawdziwe cacko.Jezdziliśmy nim całe popołudnie  ja, mój bibliotekarz i kołyszącanas muzyka.Mój bibliotekarz.Tak, właśnie to powiedziałam.Mój bibliotekarz.Słońce powoli zaczęło zachodzić nad oceanem, malując jego niebieską taflę na złoty kolor, a my zmierzaliśmy do domu.Kiedydojechaliśmy do miasteczka, w pewnym momencie Clark kazał miskręcić w lewo na czyjś podjazd. Czemu się tutaj zatrzymujemy?  spytałam i zaparkowałamprzed pięknym budynkiem z jednostronnie spadzistym dachem wstylu z Cape Cod. Muszę zabrać coś z domu  odpowiedział, wystrzelił z autai szybko podszedł do drzwi od mojej strony.Otworzył je przedemną, poczekał, aż wysiądę, a potem je zamknął. Mieszkasz tu?  spytałam, rozglądając się. Tak.Dlaczego się tak dziwisz? Nie dziwię.Raczej ekscytuję.Bardzo chcę zobaczyć twójdom  oznajmiłam, podbiegłam do frontowych okien i zajrzałamprzez nie do wnętrza.Wszędzie było pełno książek.Niektóreporządnie poukładane na regałach, inne na blacie stołu.Wygodnygłęboki fotel.Piękna, łagodna i kojąca zieleń na ścianach.Kominek z zapełnionym paleniskiem. Wiesz, mam klucze  powiedział tuż za moimi plecami.Czułam jego oddech na czubku głowy.Był ode mnie dużo wyższy. Nie musisz podglądać.To mnie rozbawiło. Nie wiem, czy chcesz mi pokazać swój dom. Oczywiście, że tak.Ale czy nie wolisz spotkać się zMrocznym Rycerzem? Czeka na ciebie w garażu.Jeszcze raz spojrzałam na budynek. Zaproszenie aktualne w innym terminie? Jasne. Skinął głową i poprowadził mnie wąską ścieżką.Na uporządkowanym podwórku stał grill, było też palenisko.Na patio w kole ustawiono drewniane krzesła ogrodowe.Clarkzatrzymał się przed garażem. Czyli rycerz pilnuje taurusa, tak?  zażartowałam. Statystycznie to najczęściej kradzione auto w StanachZjednoczonych, Vivian.Gdybyś miała prywatnego rycerza wlśniącej zbroi, to czy nie chciałabyś, żeby strzegł tego, co z dużymprawdopodobieństwem może zostać skradzione?  uśmiechnął się, patrząc na mnie. Pewnie tak.Myślisz, że to dlatego stał w sypialni ciociMaude? Chyba obawiała się, że ktoś ukradnie jej jedną z kilkusetpar podkolanówek. Może po prostu czuła się samotna.Czasem tak bywa.Otworzył drzwi, ale żadne z nas się nie ruszyło. Każdego czasem to dopada  stwierdziłam.Znowuzwróciłam uwagę na jego wzrost.Patrzyłam na jego krawatzawiązany na węzeł windsorski, nieco już poluzowany, jakzazwyczaj pod koniec dnia.Przez rozchylony materiał koszuliwidziałam fragment jego skóry.Pamiętam, jak mocno miałopalony tors, kiedy spotkaliśmy się tamtego dnia na szlaku.Poczułam świeży zapach mydła i spojrzałam Clarkowi woczy.Przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Prawda  powiedział niewyraznie. Co? Zgadzam się z tobą.Każdy czasem czuje się samotny. Nie, jeśli ma się rycerza w lśniącej zbroi  odparłam ipoczułam, jak się rumienię.Nie chciałam, żeby się odezwał iściągnął nas na mieliznę banałów. Zabierzmy go do domu,dobrze? Zwietny pomysł.Chwilę pózniej jechaliśmy przez Mendocino z rycerzem natylnym siedzeniu.Jego nogi wystawały w stronę nieba, a torssiedział obok niego.Kiedy Clark, ja i zbroja przy głośnym akompaniamenciezłotych przebojów przejeżdżaliśmy jasnoniebieskim kabrioletem zlat pięćdziesiątych główną ulicą miasteczka, w przelociezauważyłam zaciekawioną twarz Jessiki.Dobrze, że rhythm andblues zawsze jest modny.* * *Roześmiani podjechaliśmy pod mój dom, a potemskierowaliśmy się na jego tyły.Skamieniałam, gdy zobaczyłamciężarówkę Hanka.Jedno spojrzenie, a moje serce zaczęło walić jak szalone.To było silniejsze ode mnie.Oczami wyobraznizobaczyłam go w stodole, nagiego, ze spoconym torsem, cogwałtownie pobudziło moją kobiecość.Nie potrafiłam nad tymzapanować.Jakbym była połączona z nim kablami wysokiegonapięcia.Siedziałam za kierownicą i bębniłam w nią palcami.To, żeClark wysiadł z auta, zauważyłam dopiero, kiedy stanął przymoich drzwiach i otworzył je przede mną.Oderwałam wzrok odrozerotyzowanej stodoły.Clark miał spuszczoną głowę.Niepatrzył na mnie.Ponownie zerknęłam w stronę zabudowańgospodarczych.Hank już nas zauważył i ruszył w naszymkierunku.Szybko wysiadłam, a mój towarzysz zatrzasnął drzwisamochodu. Vivian, jeśli mogę, to& Viv  krzyknął Hank.Nie potrafię znalezć słów, żeby opisać, jak porusza siękowboj.Najlepiej oddam to, używając takich określeń jakmuskulatura klatki piersiowej i brzucha, przystojniak, mięśniak,blondyn, luzak, pewność siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •