[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Został niespodzianie skończony igiełką.Wkrótce jednak powstał wielki rumor, gdy Grabner od dłuższego czasu nie miał od nich raportów, a szukając, gdzie są, doszedł, że dawno przez komin wyszli dymkiem, a co więcej, że skończył ich jego człowiek, Klehr.Było dochodzenie w całym szpitalu, jak to tych dwóch tak szybko załatwiono.Od tego czasu Klehr, zanim szpilował, musiał listę ofiar wysłać do Grabnera, wśród których tamten uważnie szperał, czy nie znajdzie kogoś w spisie swoich pracowników.Tak nadeszła Wielkanoc.Ja mieszkałem nadal na bloku 25, sala 7.Zestawiając stan sali ze stanem z Bożego Narodzenia trzeba było stwierdzić, że wielu przyjaciół nie było już wśród żywych.Wykańczał nas straszliwie tyfus.Wokół wszyscy chorowali.Tylko kilku z nas, starych przyjaciół, jeszcze się trzymało.Kto szedł na tyfus, rzadko powracał.Lecz i nasze, hodowane weszki, robiły swoje - w koszarach esesmanów też wybuchł tyfus i epidemia wzrastała.Lekarze z trudem dawali sobie radę z tyfusem syberyjskim, organizmy esesmanów - również.Szeregi SS ponosiły coraz większe straty.Odsyłano ich do szpitala w Katowicach, gdzie jednak esesmani przeważnie umierali.W czerwcu odchodził transport z Oświęcimia do Mauthausen.Transportem tym pojechał (chociaż mógł być reklamowany) płk.64, który miał zamiar, jak mówił, próbować w drodze ucieczki (co zresztą nie doszło do skutku).Tymże transportem wyjechali też pdch.15, wachm.119 i ppor.67.Przed wyjazdem płk.64 radził mi, żebym na jego miejsce zaproponował wejście płk.121, co też zrobiłem.Płk.121 zgodził się, wszedł do nas i pracowaliśmy nadal zgodnie.Prócz tego wszedł do nas płk.122.W tym czasie rozstrzelany został płk.23 i były poseł 70.Po wybudowaniu w Birkenau dwóch pierwszych krematoriów na elektryczne spalanie, rozpoczęto budowę dwóch następnych, podobnych.Tymczasem pierwsze już pracowały z całą mocą.A transporty wciąż szły i szły.Część więźniów przywożono do nas, do obozu i tu ich ewidencjonowano, nadając numery, które sięgały już ponad 40 tysięcy, lecz ogromna większość transportów szła wprost do Brzezinki, gdzie ludzi bez ewidencjonowania przerabiano szybko na dym i popiół.Przeciętnie dziennie spalano w tym czasie około tysiąca ciał.Kto jechał i dlaczego jechał wprost w paszczę śmierci?Jechali Żydzi z Czech, Francji, Holandii i innych krajów Europy.Jechali sami, bez eskorty, aż dopiero na kilkanaście kilometrów przed Oświęcimiem obstawiano wagony, przywożąc ich na bocznicę, pod Brzezinkę.Dlaczego jechali? Miałem okazję kilka razy rozmawiać z Żydami z Francji i raz, z rzadko tu spotykanym, transportem z Polski.Był to transport Żydów z Białegostoku i Grodna.Z tego, co mówili zgodnie, można było wnioskować, że wyjeżdżali na skutek ogłoszeń urzędowych w różnych miastach i państwach pod zaborem niemieckim, z których wynikało, że tylko ci Żydzi będą mogli jeszcze żyć, którzy pojadą do pracy w Trzeciej Rzeszy.Więc jechali do pracy w Rzeszy.Tym bardziej, że zachęcały ich listy pisane przez Żydów z Oświęcimia, a pewno i z innych obozów, że pracują w dobrych warunkach i dobrze im się powodzi.Mieli prawo zabrać podręczny bagaż - tyle, co sami uniosą.Więc brali jedną, dwie walizki, w których starali się przewieźć cały swój majątek, sprzedając nieruchomości i ruchomości i kupując jakieś małe wartościowe przedmioty, na przykład brylanty, złoto, złote dolary.Transporty kolejowe wiozące codziennie około tysiąca ludzi kończyły swoją trasę na bocznicy.Pociągi podstawiano pod rampy i wyładowywano zawartość.Ciekawe, jakie myśli snuły się pod czaszkami esesmanów?W wagonach było wiele kobiet i dzieci.Czasami dzieci w kołyskach.Tu mieli skończyć swe życie wszyscy naraz.Wieźli ich jak stado zwierząt na rzeź.Na razie, niczego nie przeczuwając - na rozkaz - pasażerowie wysiadali na rampę.Dla uniknięcia kłopotliwych scen zachowywano wobec nich względną grzeczność.Kazano odłożyć żywność na jedną pryzmę, na drugą - wszystkie rzeczy.Mówiono im, że rzeczy zostaną zwrócone.U pasażerów rodził się pierwszy niepokój, czy im rzeczy nie zginą, czy odnajdą swoje, czy im nie zamienią walizek.Później dzielono na grupy.Mężczyźni i chłopcy ponad 13-letni szli do jednej grupy; kobiety z dziećmi - do drugiej.Pod pretekstem konieczności wykąpania kazano im wszystkim rozbierać się w dwóch osobnych grupach, zachowując pozory poczucia wstydliwości.Ubrania układały obie grupy również w dwa wielkie stosy, celem niby przekazania do dezynfekcji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]