[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym czasie ujawniło tożsamośćdwudziestu trzech imperialnych agentów starających się w najgłębszej tajemnicysabotować poczynania odradzającej się Nowej Republiki.Pomruk aparatury chłodzącej i bezruch pracujących androidów sprawiały, żewnętrze imperialnego ośrodka wydawało się niegościnne i puste.Tylko androidprotokolarny See-Threepio, jak zawsze niespokojny i ruchliwy, z brzęczeniemserwomotorów spacerował tu i tam, po raz setny obserwując pomieszczenie zapomocą złocistych sztucznych oczu.- Czy znalazłeś już coś, Artoo? - zapytał w pewnej chwili.Połączony z jednym z informacyjnych gniazd Artoo-Detoo piknął przecząco iniecierpliwie zafurczał, nie przestając przekopywać się przez przytłaczającą goilość danych.- Nie zapomnij sprawdzać wszystkiego po dwa razy -upomniał go Threepio ipowrócił do wędrówki po wielkiej sali.- I nie bój się podążać nawet zanajbardziej nieprawdopodobnymi śladami.Mistrz Luke nazywa to przeczuciami.To bardzo ważne, Artoo.Mały robot zahuczał z oburzeniem.- I pamiętaj, żeby sprawdzać każdą planetę należącą kiedyś do StarejRepubliki - ciągnął nie zrażony tym Threepio.-Imperium nie zawsze miało czasuaktualniać posiadane o nich informacje.Tym razem Artoo nie raczył nawet odpowiedzieć, tylko nadal zajmował sięabsorbującą go pracą.W chwilę pózniej Threepio usłyszał, jak drzwi wejściowe ośrodka sięotworzyły, i zobaczył, jak z niewymuszonym wdziękiem wkroczył do sali jakiśczłowiek.Jak zwykle, Luke Skywalker był odziany w płaszcz Jedi, ale tym razemkaptur płaszcza spoczywał niedbale na jego plecach.Luke podszedł bliżej,każdym sprężystym krokiem dowodząc, że się spieszy.Threepio był rad, że znów widzi u Luke a ten sam młodzieńczy zapał, którytak dobrze pamiętał z czasów, kiedy on i Artoo zostali kupieni przez niego odJawów na Tatooine.Pamiętał, że ostatnio Luke nie potrafił ukryć niepokoju woczach ani promieniującej od niego siły Jedi.- Mistrzu Luke! - zawołał.- Tak się cieszę, że przyszedł pan znów sprawdzić,jak idzie nasza praca!46 - I jak, Threepio? - odezwał się Luke.- Czy już coś znalezliście?Artoo w odpowiedzi zapiszczał, a Threepio przetłumaczył:- Artoo twierdzi, że pracuje tak szybko, jak może, ale chciałby, żebym panuprzypomniał, że musi zapoznać się jeszcze z niesamowitą ilością kolejnychdanych.- No cóż.Za kilka godzin wyruszam w drogę.Chcę pójść tropem paru innychosób, które sam odkryłem.Chciałem tylko upewnić się, że ty i Artoo maciewszystko, czego potrzebujecie w pracy.Threepio wyprostował się, zdziwiony.- Czy mogę zapytać, dokąd pan leci, mistrzu Luke?Artoo zapiszczał i Luke odwrócił głowę w jego stronę.- Nie tym razem, Artoo - odparł.- Ważniejsze jest, byście pozostali tu ikontynuowali poszukiwania.Sam poradzę sobie z pilotowaniem statku.Pózniej postanowił odpowiedzieć złocistemu androidowi.- Lecę na Bespin, żeby się tam z kimś spotkać, ale przedtem zamierzamodwiedzić dawną kolonię na Eol Sha.Mam powody, by sądzić, że może tam żyćco najmniej jeden zapomniany potomek Jedi.- Szeleszcząc płaszczem, Lukeodwrócił się i ruszył do wyjścia.- Zobaczę się z wami po powrocie.Drzwi ośrodka informacyjnego zamknęły się za nim.Threepio odezwał się pospiesznie do Artoo:- Wprowadz dane dotyczące Eol Sha.Przekonamy się, dokąd leci mistrzLuke.Artoo usłuchał, jakby to był jego własny pomysł.Kiedy obok staromodnychdwuwymiarowych obrazów na ekranie monitora ukazały się dane statystyczne oplanecie, Threepio uniósł złociste sztuczne ręce w geście pełnym przerażenia.- Trzęsienia ziemi! - zawołał.- Gejzery! Wulkany! Strumienie lawy! O rety!Kiedy statek Luke a wyłonił się z nadprzestrzeni, świetliste smugi widoczne wiluminatorze zamieniły się znów w pojedyncze gwiazdy.Prawdę mówiąc, całyotaczający go wszechświat jarzył się jaskrawymi pastelowymi barwami:karmazynową, pomarańczową i zimnym błękitem chmur zjonizowanego gazuunoszącego się w bezkresnym galaktycznym oceanie, zwanym Mgławicą Kocioł.Automatyczne przesłony optyczne w kabinie pilota włączyły się natychmiast, byprzepuścić nieco mniej intensywnego światła.Luke popatrzył przez iluminator nachmury gazu i lekko się uśmiechnął.Po opuszczeniu węzła nadprzestrzeni wprowadził do komputera dane mająceskierować statek ku Eol Sha.Jego zmodyfikowany pasażerski wahadłowiecprzelatywał łukiem przez chmury rozrzedzonego gazu, zostawiwszy MgławicęKocioł daleko w górze.Po chwili włączyły się silniki i statek o kształciepodwójnego klina rozpoczął lot ku powierzchni.Luke bardzo chciał odbyć tę podróż na pokładzie swojego wiernego myśliwcatypu X, ale była to maszyna jednoosobowa, w której za plecami pilota znajdowałosię miejsce tylko dla robota astronawigacyjnego.Luke wiedział, że jeżeli niezawiedzie go przeczucie co do potomków Jedi, będzie wracał na Coruscant zdwójką pasażerów.47 Z od dawna nie aktualizowanych informacji na temat Eol Sha wynikało, żeistniejącą tam kolonię założyli przed ponad stuleciem przedsiębiorcy.Zamierzaliprzeczesywać przestworza Mgławicy Kocioł specjalnymi statkami, wyposażonymiw strumieniowe silniki odrzutowe, żeby zasysać unoszące się tam cenne gazy.Piloci tych statków mieli pózniej destylować to gazowe żniwo, uzyskiwaćpierwiastki ziem rzadkich i sprzedawać je sąsiednim koloniom.Eol Sha była jedyną zamieszkaną planetą znajdującą się na tyle blisko innych,by produkcja cennych pierwiastków mogła być opłacalna.Jej żywot jednak miałsię ku końcowi.Okrążał ją dość duży księżyc po spiralnej orbicie tak ciasnej, żejuż wkrótce siła przyciągania miała doprowadzić do katastrofy.Powinno to sięstać w ciągu najbliższego stulecia, kiedy księżyc roztrzaska się o powierzchnię,zamieniając w gruzy i siebie, i planetę.Pomysł eksploatacji gazowych skarbów mgławicy nigdy nie przyniósł żadnychzysków.Niekompetentni przedsiębiorcy nie obliczyli prawidłowo ani kosztówpracy statków z silnikami strumieniowymi, ani nie wzięli pod uwagę znikomychilości cennych pierwiastków w rozrzedzonych gazach.W rezultacie kolonię ludzina planecie zostawiono na pastwę losu.Mniej więcej w tym samym czasie StaraRepublika upadła i rozpoczął się okres nowego ładu wprowadzony przezImperatora.O garstce ludzi wegetujących na Eol Sha przypomniano sobiedopiero przed dwoma laty, gdy odwiedził ich pewien socjolog Nowej Republiki.Opisał on ich sytuację i sporządził raport zalecający ewakuację potomkówdawnych kolonistów, skazanych na zagładę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •