[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wedge, wciąż jeszcze odbieracie nasze sygnały? - zapytał.- Odbieramy, Hanie, i doceniamy, co dla nas robisz.Jesteś jedyną osobą, która wciąż jeszcze pokazuje nam, jak wygląda sytuacja w sa­mym jądrze protogwiazdy.Pozostań na swoim posterunku.- Po co? - burknął Solo.- Sovv ściągnął za mało okrętów.Powiedz mu, żeby zrezygnował z dalszej walki i odskoczył, aby ocalić te, które jeszcze zdoła.- Zaprzeczam, Hanie.- Wedge wcale nie sprawiał wrażenia wypro­wadzonego z równowagi.- Nie możemy tego zrobić.W następnej chwili pilot jakiegoś yuuzhańskiego odpowiednika gwiezdnego niszczyciela zapędził się za daleko i jego okręt przeistoczył się w płonącą dwie sekundy kulę jaskrawego światła.Inne nieprzyjacielskie jednostki, przeważnie odpowiedniki fregat i korwet, nie przestawały znikać z pola walki mniej więcej w stałym tempie.Bitwa jednak powoli przenosiła się na stronę Nowej Republiki.Wkrótce utworzyła się wyraźna luka między yuuzhańskimi liniowymi okrętami biorącymi udział w ataku a pozostałymi, które wciąż jeszcze osłaniały statki zaopatrzeniowe.Na znak lekceważenia dowódców Nowej Republiki mniej więcej jedna czwarta dużych jednostek Yuuzhan Vongów zawróciła i zaczęła skupiać się ponownie wokół gigantycznych transportowców, żeby kapitanowie mniejszych okrętów mogli nadal spokojnie pobierać żywność i amunicję.- Coś podobnego! - żachnął się Wedge.- Ich arogancja nie zna granic.Admirał Sovv powinien dać im dobrą nauczkę.- Mam nadzieję, że jest w tym lepszy niż w liczeniu - mruknął zirytowany Solo.- Hanie.- zaczęła ostrzegawczo Leia.Mąż zignorował ją i ciągnął z goryczą:- Powiedzieliśmy mu, że Yuuzhanie mają tysiąc jednostek i z każdą minutą pojawiają się następne.- Miałem tylko dziewięćset gotowych do walki - stwierdził uszczypliwym tonem Sullustanin.- A wy powiedzieliście, żebym się pospieszył.Leia zamknęła oczy i zwiesiła głowę.- Admirale Sovv, proszę wybaczyć niecierpliwość mojego męża.- Nie czuję się urażony - zapewnił Sullustanin.- Za chwilę prze­rwiemy kontakt z nieprzyjaciółmi na jakieś osiem minut, ale mam dla was nowe polecenie.Czy możecie na bieżąco śledzić taktyczną sytuację i podać nam aktualne dane, kiedy ponownie go nawiążemy? Leia odwróciła się do Hana z niemym pytaniem w oczach.- Uhmm, jasna sprawa - odparł Solo.Dopiero kiedy ujrzał piorunujące spojrzenie żony, dodał pospiesznie: - Panie admirale.- To dobrze - stwierdził Wedge.- Mamy także prośbę od pewnej osoby z Zaćmienia, która wypatruje yammoska i z radością powita wszelkie wskazówki, jakich zechcecie jej udzielić.- Proszę powiedzieć, że spróbujemy ograniczyć liczbę jednostek do najwyżej stu okrętów - obiecał Han.Kiedy Wedge i admirał przerwali połączenie, przewrócił oczami i spojrzał na żonę.- Mam nadzieję, że Luke postarał się o harpuny abordażowe- powiedział.- Pewnie kazał komuś je wykonać - rzekła Leia.- Mam tylko na­dzieję, że nie zawiodą w zetknięciu z koralem yorik.Używane legalnie i nielegalnie jak galaktyka długa i szeroka przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, gwiezdnych piratów i wszystkich, którzy pragnęli się wedrzeć na pokład statku, harpuny abordażowe były stosunkowo młodym wynalazkiem.Wyglądały jak olbrzymie strzykaw­ki wypełnione usypiającym gazem i zakończone szpikulcem, który roz­grzewał się do bardzo dużej temperatury.Szpikulec przetapiał kadłub atakowanego statku i klinował się w otworze, a potem uwalniał pleksiglasową błonę, aby nie dopuścić do ucieczki atmosfery.Dopiero wtedy ze strzykawki wydobywał się usypiający gaz.W zależności od rozmia­rów atakowanej jednostki i sprawności jej systemu wentylacyjnego, wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zapadali w sen w czasie od minuty do kwadransa.Podobnymi harpunami mieli także posługiwać się rycerze Jedi.Han żywił nadzieję, że nie będą musieli czekać dłużej niż minutę.Zajęli się teraz przeszukiwaniem promieniami skanerów jądra protogwiazdy.Identyfikowali najważniejsze cele, obliczali odległości i praw­dopodobieństwa trafienia, a także oceniali, jak szybko toczące walkę okręty liniowe Yuuzhan Vongów zdołają się pozbyć przeciwników i za­wrócić w kierunku jądra protogwiazdy.W ciągu niespełna pięciu minut opracowali taktyczną ocenę sytuacji, z której niezbicie wynikało, że po­mimo przewagi, jaką mogło zapewnić im zaskoczenie, kapitanowie okrę­tów floty Nowej Republiki powinni zachować ostrożność i nie rzucać wszystkich sił do frontalnego ataku.Nie był to decydujący cios, na któ­rego zadanie liczył Han, ale nie mógł przecież dyskutować z faktami.Leia zmarszczyła brwi i mruknęła, że coś jej się nie podoba.Zaczęła jeszcze raz sprawdzać w komputerze opracowaną analizę.Tymczasem Han nie przestawał omiatać promieniami skanerów całego Bantha.Nie odrywał spojrzenia od ekranu głównego monitora i chyba nawet ani razu nie mrugnął.Nie wyczuwał żadnego podstępu, nie widział na ekranie niczego niezwykłego.Zdołał nawet ograniczyć liczbę yuuzhańskich okrę­tów, na których pokładach mógł znajdować się yammosk, do trzech od­powiedników gwiezdnych niszczycieli i sześciu ciężkich krążowników.Leia także nie próżnowała.Wpisywała do pamięci komputera coraz to nowe polecenia.Mrucząc pod nosem i zapisując potrzebne dane w pod­ręcznym komputerowym notesie, pracowała bez wytchnienia.Zanim jed­nak zdążyła ukończyć obliczenia, na ekranie głównego monitora zaczęły się pojawiać świetliste kropki wyskakujących z nadprzestrzeni okrętów Nowej Republiki.Z uwagi na rozproszoną masę jądra protogwiazdy, większość wyłaniała się właśnie w tamtym rejonie.Kiedy w końcu pojawił się okręt flagowy admirała Sowa, z hangarów pozostałych wylatywały już roje gwiezdnych myśliwców, a z baterii potężnych turbolaserów leciały ku okrętom liniowym Yuuzhan Vongów błyskawice śmiercionośych strzałów.Niebawem pani oficer łącznościowiec ponownie nawiązała kontakt z „Sokołem” za pomocą komunikatora.Leia wybrała kanał kodowanej łączności i przesłała uaktualnioną sytuację taktyczną.Czekając, aż admirał Sovv i Wedge przetrawią uzyskane informacje, Han ze zdumieniem zauważył, że okręty liniowe Yuuzhan zostały w pobliżu statków zaopatrzeniowych.Ich kapitanowie nie zdecydowali się pospieszyć na spotkanie nadlatujących okrętów Nowej Republiki, choć dałoby to czas na przegrupowanie i odpoczynek walczącym ziomkom.Han wybrał kanał foniczny i połączył się ze stanowiskiem dowodzenia.- Wedge, może powinieneś spowolnić tempo ataku pierwszej grupy -zasugerował.- Wydaje mi się, że tamte skały mają coś do ukrycia.-Tak, to prawda - odezwała się nagle Leia, unosząc w końcu głowę znad ekranu komputerowego notesu.- Ale nie wstrzymuj ataku.Kapitanowie tamtych okrętów po prostu jeszcze nie pobrali zaopatrzenia i właśnie to starają się przed nami ukryć.Do rozmowy włączył się admirał Sovv.- Jest pani tego pewna? - zapytał.- Tak, panie admirale - odparła stanowczo kobieta.- Nasz komputer zidentyfikował każdą jednostkę Yuuzhan Vongów, a ja uważnie zapoznałam się z informacjami na temat ich udziału w poprzednich walkach, kapitan żadnej nie wziął jeszcze zaopatrzenia.- Rozumiem - odparł z namysłem Sullustanin.- Co pani proponuje.Zanim odpowiedziała, spojrzała na męża [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •