[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widok nagiej dziewczyny musiał im coś przypomnieć, bo Webbre, młodszy z braci, zszedł w dół po schodach, by odszukać tancerkę.Jakoż niebawem pojawił się ciągnąc za sobą dziewczynę - jej twarz była mocno zaczerwieniona, a suknia w nieładzie.Kostki prawej ręki Webbrego były pokrwawione i kiedy pokazał pięść bratu, obaj wybuchnęli głośnym śmiechem.Wystraszona dziewczyna protestowała, że nie może tańczyć bez muzyki.Roześmiani bracia wyciągnęli w odpowiedzi fujarki i zaczęli dmuchać w nie, wydobywając nieharmonijne dźwięki.Wzdychając bezradnie, ciemnowłosa dziewczyna tańczyła, starając się dostosować do niezgrabnej melodii.Opyros próbował rozmawiać przekrzykując dysonansowe tony fujarek.Kane gestem nakazał braciom, by usunęli się dalej.Nie przerywając gry Webbre i Haigan wstali i ciężkim krokiem sunęli do kąta, gdzie stanęli koło złapanej w potrzask dziewczyny i kontynuowali swe dzikie wyczyny.Levardos potrząsnął głową i pozostał na miejscu.Jego twarz wyrażała jak zwykle, jedynie obojętną czujność.Opyros pochylił się ku przodowi.- Pytałem, czy sekrety Amderina umarły wraz z nim?- Sekrety?- Przywoływanie muz za pomocą tych posążków.- Och, to.Nie, nie umarły.Wywoływanie muz to dosyć proste czary.Geniusz Amderina polegał na stworzeniu tych wizerunków; z ich pomocą każdy obznajomiony z wiedzą okultystyczną może przywołać muzę.- Znasz te czary - spytał poeta napiętym głosem.Zaciskając usta z namysłem, Kane przyjrzał się swemu przyjacielowi, zastanawiając się, jak wiele Opyros może się domyślić.- Znam - oznajmił.Opyros milczał długą chwilę.Słychać było tylko kakofoniczne zawodzenie fujarki, brzęczenie dzwoneczków i zachrypnięty oddech dziewczyny.Hałas tawerny zdawał się odbijać od niewidocznej ściany; ostre krzyki graczy w kości były dalekie i przytłumione.- Gdybym mógł przekroczyć próg snu - zaczął Opyros wolnym głosem - gdybym mógł ujrzeć narodziny snu, iść śladem duchów snów, których czarów nie można pojąć umysł śniącego w momentach przytomności.Na Siedem Oczu Pana Throelleta, Kane! Możesz sobie wyobrazić potok inspiracji, który pochłonąłby moją duszę?!- I prawdopodobnie unicestwił ją - warknął Kane.Przypuśćmy nawet, że twój duch nie zostanie natychmiast zniszczony przez zanurzenie w świat bezforemnych myśli i pierwotnego chaosu obrazów.Co będzie jednak, jeśli Klinure poprowadzi cię w sferę nocnych koszmarów? Co będzie, jeśli zamiast ujrzeć kilka nieśmiertelnych wizji nieziemskiego piękna, znajdziesz się w potrzasku bezbożnych zmór nocnych, które wielu śmiałków wpędziły w gorączkę i obłęd? Ciemna muza nie troszczy się, czy jej sny ukazują eteryczne piękno, czy bezrozumny horror.Poeta uśmiechnął się beztrosko.- Mogłoby mnie to zmartwić, gdybym chciał napisać wiersz o słońcu, kwiatkach i miłości.Ale znasz moje pragnienia dość dobrze.Będę układał moje wersy na cześć mocy, będę sławił ciemne rzeczy, które unoszą się poprzez bezimienne otchłanie - będę tworzył poezję makabry, podczas gdy inni paplają o przyziemnych rzeczach.Psiakrew, Kane wiele nocy przegadaliśmy o tych sprawach i zawsze byliśmy zgodni, że prawdziwe piękno leży po ciemnej stronie życia - w śmierci, w tajemnicy - w wielkości tego, co zbadane.Doznawanie czystego piękna jest tak samo paraliżujące uczuciowo, jak ślepy strach.Uczucie niewysłowionej miłości szarpie duszę tak samo, jak doznawanie niezgłębionego przerażenia.W chwili najwyższej rozkoszy najprzyjemniejsze uczucia są nieznośnie bolesnymi błyskami; ekstaza i agonia są nierozłączne.- Nie jestem w stanie pisać „Nocnych Wiatrów", bo nie mogę otworzyć tego mrocznego świata.Nie potrafię zrozumieć uczuć, które próbuję odtworzyć.Szukałem inspiracji wszędzie - czytam nudne księgi, porzuciłem głupie nałogi, odwiedzam odludne miejsca, używam przedziwnych narkotyków.I niczego się nie nauczyłem.Gdybym mógł nakłonić Klinure, by dała mi inspirację, poprowadziła ku zagubionym snom, zaryzykowałbym każdy koszmar - co mówię, powitałbym go z entuzjazmem jeśli tylko znajdę w ten sposób twórczą energię potrzebną mi do stworzenia doskonałego poematu!Kane zmarszczył brwi.W gruncie rzeczy był zbyt podobny duchowo do Opyrosa, by szczerze odradzać mu eksperyment, niemniej jednak niepokoił się.- Decyzja należy oczywiście do ciebie.Ale chcę, byś dobrze uświadomił sobie, jakie ryzyko oczekuje cię poza progiem snu.Właściwie nie będzie to sen.Znajdziesz się w uścisku Klinure i nie będziesz mógł wyrwać się z tego kręgu nocnych koszmarów, będziesz trwał w bezsennym obłędzie.Są na przykład sny o spadaniu, z których budzisz się w chwili upadku.Opyros zamyślił się na moment.- O Bogowie? - szepnął ze zrozumieniem.- Więc myślisz, że Amderin.?- To jest ryzyko - tylko jedno spośród wielu, których natury nie możemy sobie nawet wyobrazić.Wrzawa przetoczyła się przez tawernę i tłum przy stole do gry zafalował nagle.Podniósł się gwar wielu głosów - krzyki gniewu, protestu, niezadowolenia, gratulacje.Kiedy tłum rozproszył się trochę, ukazała się krępa postać Eberhosa.Postępował w ślad za jasnowłosym najemnikiem - Waldannem, którego szerokie ramiona uginały się pod ciężarem wypchanej skórnej torby.Zaczerwieniona twarz Eberhosa jaśniała szerokim uśmiechem.- Wygrałem wszystko! - oświadczył.- Nikt nie miał dość złota ani odwagi, by grać ze mną dalej.- Nonszalanckim gestem sypnął garść złota na stół - Tu masz swoją setkę, a tu masz kolejną, tak jak obiecałem: I nie nazywaj nikogo pochopnie głupcem.A teraz rzeźba, proszę.Dźwięki fujarki umilkły raptownie.Eberhos napotkał spojrzenie zimnych oczu Kane'a i jego szyderczy triumf nagle przygasł.Nie patrząc na złoto.Kane pchnął je z powrotem do asystenta alchemika.- Nie jesteś mi nic dłużny - wyjaśnił.- Zdecydowałem się zatrzymać figurkę.Już ci za nią zapłaciłem.Cień zmartwienia wkradł się na rozświetloną uczuciem zwycięstwa twarz Eberhosa.- Nie sprzedałem jej, Kane - to była tylko dodatkowa gwarancja.Ja dopełniłem mojego zobowiązania.Tu jest setka w złocie, jak obiecałem, a teraz potrzebuję rzeźby.- Zrobił ruch, jakby chciał sięgnąć po onyksową figurkę leżącą przed Opyrosem.- Nie robiłbym tego - poradził Kane.Eberhos łamał palce, zdenerwowany i gniewny.Ale jednak nie odważył się sięgnąć po rzeźbę.- Muszę dostać ją z powrotem, zanim Damatjyst zauważy jej brak - wyjaśnił.- No cóż, po prostu powiedz swojemu panu to samo, co powiedziałbyś, gdybyś przegrał pieniądze, które ci dałem - zaproponował Kane bez współczucia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]