[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Główna linia kolei 136/ostała poprowadzona bardziej na południe, gdzie wybudowano dla niej nowy i solidny most wiszący.Pitt przykucnął na chwilę, próbując odtworzyć sobie w wyobraźni ową fatalną noc.Prawie udało mu się zobaczyć czerwone światła ostatniego wagonu, malejące w miarę, jak pociąg wjeżdżał na główne przęsło mostu.Niemal słyszał szczęk miażdżonego metalu i straszny plusk obojętnej na wszystko rzeki.Jego myśli przerwał nagle inny dźwięk; był to dolatujący z oddali przenikliwy, wysoki pisk.Pitt podniósł się i nadstawił uszu.Przez chwilę słyszał tylko wycie wiatru.Potem dźwięk powrócił chyba z północy, rozbijając się o skaliste brzegi Hudsonu, o nagie konary drzew i o mroczne wzgórza doliny wielokrotnie powtarzanym echem.Był to gwizd pociągu.Początkowo niewyraźne, potem coraz większe żółte światło zbliżało się w jego stronę.Doszły do tego nowe dźwięki: stukot, zgrzytanie oraz syk pary.Niewidoczne ptaki, przestraszone nagłym hałasem, frunęły w czarne niebo.Pitt nie wierzył, że to wszystko dzieje się naprawdę.Wydawało mu się niemożliwe, by pociąg pędził po opuszczonym torowisku, na którym nie było szyn.Stał bez ruchu nie czując zimna.Szukał wyjaśnienia.Wszystko wydawało^ mu się urojeniem, z wyjątkiem gwizdu i zbliżających się świateł.Przez dziesięć, może dwadzieścia sekund Pitt stał zlodowaciały niczym konary drzew wzdłuż toru.Podwyższony poziom adrenaliny we krwi i paroksyzm lęku sprawiły, /e przestał logicznie myśleć.Zaczął tracić przytomność, czując jedynie kleszcze strachu opasujące mu gardło.Przeraźliwy gwizd na nowo rozdarł ciszę nocną.Widmo zatoczyło łuk i z łomotem zmierzało w stronę nie istniejącego mostu, świecąc oślepiającym reflektorem.Pitt nie mógł sobie nigdy przypomnieć, jak długo był sparaliżowany tym, co w istocie było przerażającym przywidzeniem.W końcu zwyciężył jednak instynkt samozachowawczy.Błyskawicz­nie rzucił się do ucieczki.Obie strony wąskiego, stromego nasypu pogrążone były w ciemnościach, za nim była po prostu rzeka.Poczuł się w pułapce.Widmo lokomotywy zbliżało się z wściekłością; dźwięk dzwonu przebijał się przez ryk pary.Pitt zamiast strachu poczuł nagle złość na własną bezsilność i bezradność.W jednej sekundzie - długiej jak ży­cie - podjął decyzję.Miał tylko jedno wyjście.Jak sprinter, wyskakujący z bloków na strzał startera, skoczył na spotkanie z nieznanym.Rozdział 31Oślepiające światło nagle zniknęło; piekielny hałas zastąpiła nc cisza.Pitt zatrzymał się i skamieniał.Nic nie rozumiał.Usiłował na nov przyzwyczaić wzrok do ciemności.Wsłuchiwał się w cisze.Słych było tylko wycie północnego wiatru.Poczuł ostre zimno gołych dłc i bicie własnego serca.Przez następne dwie minuty nic się nie działo.Zaczął wolno bi« po torowisku, co chwila zatrzymując się po to, by przyjrzeć ośnieżonej ziemi.Na niezmąconej bieli niczego jednak nie mó dostrzec, z wyjątkiem własnych śladów.Zachowując ostrożność bie jeszcze przez około pół mili; ciągle liczył na jakiś ślad mechanicznej widma.Nic z tego; wyglądało na to, że żaden pociąg tędy przejeżdżał.Nagle potknął się o coś i runął na śnieg.Rozgarnął go szerol rękami i wyczuł dwie równoległe wstęgi zimnego metalu.- Mój Boże, tu są szyny!Pochyliwszy się jeszcze bardziej, by im się przyjrzeć, nagle dostrzejj kątem oka niebieskawą poświatę telewizora, migającą w oknie donn Szyny zdawały się przechodzić tuż przed jego frontowym wejściem.Z wnętrza dochodziło szczekanie psa, przez uchylone drzwi sączyli się światło.Pitt stanął w cieniu.Olbrzymi, kudłaty owczarek wyskocz) na podkłady kolejowe, zachłysnął się lodowatym powietrzem i znk chęcony zimnem szybko cofnął się do ciepłego wnętrza.Drzwi zamknęły.Podszedłszy bliżej Pitt dostrzegł wielki czarny kadłui stojący na bocznym torze.Była to lokomotywa z węglarką.Ostrożni^ wszedł do parowozu i dotknął paleniska.Metal był zupełnie zimny! Rdza zostawała na rękach; kotły nie były używane od dawna.Opuścąj tor i zapukał do drzwi domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •