[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektórzy przechodnie rozpoznawali Udałowa, kłaniali mu się albo ściskali ręce.Korneliusz był w podniosłym nastroju, uprzejmie i serdecznie rozmawiał ze sprzątaczką z Atlantydy.O pięknej Tulii nie mówili.W końcu doszli do jakiejś restauracji.Udałow zaprosił nawet sprzątaczkę na kolację, ale odmówiła, tłumacząc, że w restauracji jest za drogo.Przypomniało to Udałowowi o jego niejasnej sytuacji materialnej.Uśmiechając się z zakłopotaniem, z czym było mu bardzo do twarzy, przyznał się do tego sprzątaczce.- Mogłem tu co prawda trochę zarobić - napomknął - ale zamiast pieniędzy wolałem dostać pewien unikat.I opowiedział sprzątaczce o środku, który dostał za niepotrzebne wspomnienia.Potem wyjął z kieszeni buteleczkę.Sprzątaczka przyjrzała się buteleczce, zmarszczyła brwi i westchnęła:- Oszukano cię, Korneliuszu Iwanowiczu.Wykorzystano twoją prostoduszność.To nie jest środek od wszystkiego, tylko lekarstwo na pryszcze.Bardzo dobre, ale nic prócz pryszczy nim nie wyleczysz.Można je kupić w każdej aptece.Udałow bardzo się zmartwił, ale od razu wziął się w garść.- Dobry środek na pryszcze też niełatwo dostać.Poza tym zapłaciłem za niego zeszłorocznym śniegiem.Wychodzi na to, że złodziej złodziejowi ukradł pałkę.Właśnie przechodzili obok kina.- Chodźmy do kina - zaproponowała sprzątaczka.- Bilety nie są drogie.Jak będzie pan mógł, to mi pan za nie odda.Udałow był wzruszony taką bezpośredniością.Poszli do kina.Na początku pokazywali film o podróży kosmicznej.Sprzątaczka wyjaśniła mu szeptem, że to film dokumentalny - innych tu nie znają - i został zgrany z pamięci pewnego znanego kosmonauty.Potem zaczął się film „Pierwsza miłość".Wtedy właśnie Udałow przeżył wstrząs.Na ekranie, w realnych kolorach i wymiarach pojawiła się pylista, dziwnie znajoma ulica.Po obu jej stronach stały parterowe domki z ogródkami, w których rosły astry i floksy, leniwie poszczekiwały psy, wsuwając nosy między sztachety.Było ciepło, panował spokój.Nad domami, na końcu ulicy, pod niebem płonęła złota kopuła.- Ziemia - wyszeptała radośnie sprzątaczka z Atlantydy.- Ziemia - powiedział Udałow.I dodał: - Wielki Guslar, ulica Kułubina.To było bardzo dziwne wrażenie.Udałow czuł, jakby zatapiał się w dawny, dziecięcy sen.Przecież on, kierownik przedsiębiorstwa budowlanego, doskonale wiedział, że ta ulica wygląda teraz inaczej, domki po prawej stronie zostały częściowo wyburzone, a na ich miejscu zbudowano piętrowe przedszkole i pralnię ze szklanymi ścianami.Ulicą szła dziewczyna, bardzo młodziutka, w błękitnej kretonowej sukience i z warkoczykami do ramion.Uśmiechała się do swoich myśli.Udałowowi wydała się w jakiś sposób podobna do pięknej Tulii.Najwidoczniej to samo zauważyła również sprzątaczka, bo zaszlochała:- Moja córeczka też była taka.prymuska! Dziewczynka spojrzała prosto w ekran i radośnie wykrzyknęła:- Cześć!- Cześć - odpowiedział głos jakiegoś młodzieńca i na ekranie pojawił się niewysoki młody człowiek o okrągłej twarzy, zadartym nosie i kręconych włosach, opalony na brąz.Udałow pomyślał, że skądś zna tego młodego człowieka, ale wspomnienie rozbłysło gdzieś na krawędzi pamięci i zniknęło.Udałowa bardziej interesowały widoki rodzinnego miasta.Z dumą gospodarza odnotowywał, że teraz ta ulica jest już pokryta asfaltem, dzięki czemu nie ma na niej tyle pyłu, a drzewa po obu stronach są znacznie wyższe i dają wspaniały cień.Dziewczyna i chłopak wzięli się za ręce i poszli w kierunku skweru, który zieleniał nieopodal.- Tam jest teraz plac zabaw dla dzieci, z huśtawkami - oznajmił Udałow sąsiadce, ale ona nie odrywała wzroku od ekranu.Kadr drugi.Ten sam chłopak i ta sama dziewczyna kąpali się w niedużej niebieskiej rzeczce.Gałęzie wierzby opuszczały się do samej wody, gdzieś na dnie jak złociste cienie przemykały rybki.Chłopiec płynął na drugi brzeg, a dziewczyna stała po pas w wodzie i krzyczała:- Wracaj, bo utoniesz!Następny kadr.Wieczór.Gdzieś niedaleko gra orkiestra.Dziewczyna i chłopak idą ciemną alejką.Nagle dziewczyna zatrzymuje się i wpatruje się w chłopca.W ciemności jej oczy płoną jak gwiazdy.Oczy ogromnieją, wypełniają cały ekran.Widzowie wstrzymują oddech.- Teraz założyliśmy w parku oświetlenie - wyszeptał Udałow - i prawie już nie ma ciemnych alejek.- Niech pan będzie cicho! - powiedziała szeptem zirytowana sprzątaczka.Udałow poczuł się urażony takim brakiem zainteresowania jego troską o zagospodarowanie terenu.Chłopiec delikatnie dotknął ustami policzka dziewczyny, a ona odwróciła się gwałtownie i uciekła.Pobiegł za nią.Wbiegli w krąg światła przed estradą do tańczenia, gdzie grała mała, złożona z czterech muzyków orkiestra, chłopcy łuskali pestki, a skupione w małe grupki dziewczyny wesoło szczebiotały.- Tak - westchnął Udałow.- Ja też tam kiedyś bywałem.Oto chłopiec i dziewczyna płyną w tangu po estradzie.Chłopiec nieśmiało przyciska do siebie szczupłą talię dziewczyny i patrzy na nią zakochanymi oczami.Orkiestra milknie, a oni cały czas stoją pośrodku estrady i nie wiedzą nawet, że muzyka już się skończyła.A wtedy podchodzi do nich wysoki chłopak i mówi mutacyjnym basem:- Idź stąd.Żeby twoja noga więcej tu nie postała.I żebym cię już nigdy z nią nie widział.- Ale co.- Chłopiec najwyraźniej zaczyna się bać.– Przecież ja nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •