[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czas |uż skończyć z rydwanem.- Co to za sprawa? - niecierpliwie wypytywał go Jama.-- l czemu nieweźmiesz gondoli?- Garuda szybszy.A o sorawie opowiem ci, gdy wrócę.- Może mógłbym ci w czymś pomoc?- Nie, nie.- machną1 ręką Kubera.-- Sam sobie powadze.- Ale Pan Murugan leci razem z tobą?.- Tak.W tej sprawie Murugan może rui pomóc.- Nigdy dotychczas nie pozostawaliście w takiej zażyłości.- Bo tez i nie pozostajemy - - sprostował Kubera.- Po prostu jego pomocjest mi niezbędna.- Witaj, Murugan! - zwróci' się Jama do nieprzytomnego.Nie słyszącodpowiedzi, wyraźnie się zaniepokoił.- Czemu on milczy7- Bo śpi.-- Całą twarz ma we krwi.bracie.- Mały wypadek.-- Wydaje się, jakby go sponiewierano.-- Mówiłem, wypadek.Jama potarł nerwowo skroń.- Coś mi tu nie gra, Kubero.Poczekaj, wejdę do klatki.- Pozostań na zewnątrz, Panie Śmierci!- Żaden z Lokapalów nie wydaje rozkazów braciom.Jesteśmy sobie równi.·- Pozostań na zewnątrz, Jamo! Podnoszę ptakowi kaptur.- Nie waż się! - Jama uniósł dłoń.blysnąt oczami i w tej chwili nagleschudł.Czerwone szaty zwisały na nim luźno, o wiele za duże.Kubera z hakiem w garści pochylił się do przodu, zaczepił ostrzem o kaptur,po czym szybko ściągną) go z oczu ptaka.Garuda odrzucił głowę do tyłu.Razjeszcze krzyknął.- Ratri! - zawołał Jama.- Roztocz ciemności nad oczami Garudy, żebynic nie widział.Sam zaś ruszył w stronę wejścia do klatki.- Ratril - zawołał Kubera.- Roztocz ciemności nad Panem Jamą,w przeciwnym bowiem razie wszystko stracone.Ratri tylko przez moment sią wahała.Zaraz potem Pan Jama brodziłw mrokach nocy.- A teraz biegiem do nasi - zawołał Pan Kubera.- Wdrapuj się naGarudęi leć z nami.Bardzo cię potrzebujemy!Weszła do klatki i zaraz potem znikła z pola widzenia, bowiem ciemność jąogarnęła niczym ogromna plama atramentu, w której także Jama brodził,usiłując znaleźć wyjście.Szarpnięto drabiną.Po chwili Ratri była już na grzbiecie ptakaGaruda zaskrzeczał po raz trzeci, po czym wzbił się w powietrze, gdyż Jama,oślepiony mrokami Nocy.wyjął zza pasa szablę i uderzał we wszystko, conawinęło mu się pod rękę.W jednej chwili ogarnęły ich ciemności.Niebo majaczyło gdzieś w dole,niczym mała kropka na czarnym tle.Zaledwie wzbili się na wysokość mili, kopuła zaczęła się zamykać.Garuda w ostatnim momencie dopad) śluzy.Znowu krzyknął coś po swojemu.Kubera spiął wierzchowca ostrogami.- Dokąd? - spytała Ratri.- Do Keenset nad rzeką Vedra - odparł.- A oto Sam.Jak widzisz, nadalżyje.- Co się stało?- Jama go ściga.- Nawet w Keenset nie da mu spokoju?- Niewątpliwie, o Pani - Kubera potarł tłusty podbródek i pokiwał głową.- Bez dwóch zdań.Zanim jednak zdąży go znaleźć, będziemy już lepiejprzygotowani.W dniach poprzedzających Wielką Bitwę do Keenset przybyli uciekinierzy.Kubera, Sam i Ratri przynieśli mieszkańcom miasta ostrzeżenie.ChociażKeesnet wiedział już o wojennych przygotowaniach swych sąsiadów, ofensywaNieba ciągle jeszcze pozostawała dla nich tajemnicą.Sam wziął się zatem za musztrę oddziałów przeznaczonych do walkiz bogami, Kubera ćwiczył tych, którzy mieli stawiać opór ludziom.Dla Bogini Nocy wykuto czarną zbroję.Wykuto ją dla Pani Ratri, do którejzwracano się przed zapadnięciem zmroku: ,,Strzeż nas, o Nocy, przed wilkiemi wilczycą, uchroń nas od złodzieja, o Nocy".189Zaś trzeciego dnia przed namiotem Sama, rozbitym na równinie przedmiastem, stanąt słup ognia.- Oto przybywa Pan Piekielnej Studni - rozbrzmiał w jego głowie znajomygłos.- Przybywa, by dotrzymać danego słowa.- Taraka! - krzyknął uradowany.- Jak mnie tu znalazłeś?.l jak zdołałeśmnie rozpoznać?- Patrzę na ogień, którym jesteś w swej prawdziwej istocie, a nie na ciato.które ją przysłania.Przecież wiesz.- Myślałem, że nie żyjesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •