[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prądy wodne zniosły łódz na otwarte morze i niktwięcej jej nie widział ani o niej nie słyszał.Ale dla wujka Jesse ego to zdarzyło się wczoraj albo trwa dodziś. Całe miesiące po tym wydarzeniu błąkałem się po wybrzeżu w poszukiwaniu ukochanej opowiadał ze smutkiem ale morze jej nie oddało.Lecz kiedyś ją odnajdę.Boże, jakżeż chciałbym wamją opisać, ale nie umiem.Nie ma takich słów, aby w pełni oddały jej piękno.Często wpatrując się weWrota podczas wschodu słońca widziałem delikatną mgiełkę wiszącą na horyzoncie, która wydawała sięprzypominać jej kształty.Kiedy indziej spotkałem w lesie białą brzozę, przywodzącą mi na myśl jejwizerunek.Jasnobrązowe włosy otaczały jej drobną; bladą twarzyczkę.Palce miała jak twoje, Mary,długie i wysmukłe, tylko bardziej opalone.Czasami budzę się w nocy i słyszę morze, które zdaje się mniewołać głosem Margaret.Gdy nadchodzi sztorm, a fale szlochają i pojękują, słyszę jej lamentwydobywający się z głębin morskich.Nawet wtedy, kiedy morze jest spokojne i migoce jaskrawo wsłońcu, jego szum przypomina mi słodki, delikatny śmiech ukochanej.Morze odebrało mi ją, leczpewnego dnia z pewnością ją odnajdę.Przecież to nie będzie trwać wiecznie.Nie minęło wiele czasu, gdy wuj Jesse pokazał mi ową księgę życia , jak nazywał swój pamiętnik.Wręczył mi księgę bez przesadnego krygowania się, chciał, bym ją przeczytała, był dumny ze swegodzieła.Stary, obłożony w skórę zeszyt, wypełniony zapiskami dotyczącymi odbytych wypraw iprzeżytych przygód.Zastanawiałam się, jaką skarbnicą mogłyby okazać się dla prawdziwego pisarza.Każdy fragment stanowił istną bryłkę złota.Zapiski same w sobie nie posiadały żadnej wartościliterackiej; pióro i atrament w jednej chwili zabijały cały wdzięk i czar gawędziarza.Pamiętnik stanowiłjedynie zbiór notatek o najważniejszych wydarzeniach; pełen niedostatków stylistycznych i potknięć wortografii.Jednak każdy, kto przeczytałby te proste słowa o pełnym odwagi i przygód życiu, dostrzegłbyprawdziwą historię człowieka, zapisaną między linijkami.To był materiał na wspaniałą powieść.Czystakomedia i poruszająca tragedia sąsiadowały ze sobą w tej księdze życia , czekając na cudowną rękępisarza, by rozbłysnąć pełnym blaskiem, by rozśmieszać, wzruszać i przerażać tysiące czytelników.Pomyślałam o moim kuzynie, Robercie Kennedym, który potrafił posługiwać się językiem literackim wmistrzowski sposób, nie radził sobie jednak z kreacją charakterów i zdarzeń.A tu miałby materiał.Robertjednak wyjechał w interesach do Japonii.45Jesienią, gdy zatokę i posępne listopadowe niebo zaczęły otulać mgły, wróciłyśmy z mamą do miasta.Rozstanie z wujkiem Jesse em było smutne.Wyjeżdżając zaprosiłyśmy go do nas.Pokręcił jednakprzecząco głową: To zbyt daleko, Mary.Gdyby Margaret wzywała mnie, mógłbym jej nie usłyszeć.Kiedy nadejdziemój czas, muszą być na miejscu.Nie wolno mi się teraz oddalać.W okresie zimy często pisałam do wujka Jesse ego.Posyłałam mu książki i czasopisma.Cieszyły go,choć był przekonany, po części słusznie, że przy jego pamiętniku traciły swój blask. Jeśli ktoś podjąłby się napisania książki na podstawie mojego pamiętnika, przebiłby wszystkich" dowodził w jednym z kilku listów, jakie od niego dostałam.Wiosną pełne radości wróciłyśmy do Golden Gate, Wszystko zastałyśmy tak, jak w zeszłym roku.Złotą plażę obmywaną przez błękitne wody morza, wiatr wiejący wesoło i delikatnie muskającyzałamujące się, spokojnie szumiące fale.Nic się nie zmieniło z wyjątkiem wujka Jesse ego.Ten jeden rokbardzo odbił się na jego wyglądzie.Wydawał się znacznie słabszy i bardziej zgarbiony niż przedtem.Pewnego dnia, kiedy wyszedł od nas, mama westchnęła: Wujek Jesse już niedługo wybierze się na poszukiwanie Margaret.W czerwcu przyjechał Robert.Z miejsca zaprowadziłam go do wujka Jesse ego.Wujek Jesse, gdydowiedział się, że Robert jest prawdziwym pisarzem , był bardzo poruszony. Robert chciałby usłyszeć kilka twoich opowieści, wujku Jesse.Opowiedz tę historię o zwariowanymkapitanie, któremu zdawało się, że jest Latającym Holendrem.Była to najlepsza historyjka wujka Jesse ego.Doskonała kompozycja humoru i horroru, i pomimo żesłyszałam ją kilkakrotnie, śmiałam się; jak gdybym słuchała po raz pierwszy.Pózniej nastąpiły kolejneopowieści: o malajskich piratach, którzy opanowali statek Jesse ego; o stłumieniu groznego pożaru, którywybuchł na statku; o pomocy, jakiej Jesse udzielał uciekającym z Ameryki Południowej więzniompolitycznym różnej narodowości.Nigdy nie chełpił się swoimi zasługami, ja jednak nie mogłam wyjść zpodziwu dla jego bohaterstwa.Był odważnym, prawdomównym, zaradnym, pełnym altruizmuczłowiekiem.Siedział z nami w swym małym pokoiku i bardzo chętnie opowiadał po raz wtóry odoznanych przygodach.Oszczędnie gestykulując i unosząc lekko brwi, malował przed naszymi oczamiwiele barwnych scen ze swego bogatego życia.Na koniec pożyczył Robertowi pamiętnik.Tej nocy Robert nie spał.Przeczytał całą księgę życia ina śniadanie przyszedł rozpromieniony. Mary, to cudowna książka.Gdybym mógł nad nią popracować, usystematyzować, ubrać wodpowiednie słowa.Miłość wujka Jesse ego do Margaret byłaby wątkiem wiążącym całość.Ta książkama szansę zostać powieścią roku.Gdybyśmy go zapytali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]