[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kestrel powoli okrążyła mężczyznę, uważnie mu się przyglądając. Zastanawiam się, co twoim zdaniem mogłoby mnie skłonić do podjęcia tak heroicznych wysiłków, byocalić ci skórę.Twój urok osobisty? Twoje nienaganne maniery?Popatrzył na nią.Zatrzymała się, zawieszając wzrok na jego bliznie.Arin zesztywniał.Na usta Kestrelwypłynął zjadliwy półuśmiech. Na pewno nie twój wygląd.Mężczyzna zacisnął zęby.Dziewczyna miała wrażenie, jakby w jej gardle utkwiły ciernie.Obrzydzenie do samej siebieprzyprawiało ją o fizyczny ból.Zmusiła się jednak, by uśmiechnąć się szerzej. Nie chcę, by zabrzmiało to okrutnie, ale te twoje pomysły są cokolwiek nieprawdopodobne.I,wybacz, proszę, nieco rozpaczliwe.Fantazjujesz na mój temat.Nie wydaje ci się, że widzisz to, cochcesz widzieć? Nie.Kestrel dostrzegła jednak, że wiara Arina zaczyna się kruszyć. Naprawdę nie dostrzegasz, że sam sobie opowiadasz bajki? Obydwoje jesteśmy dorośli. Czyżby? zapytał schrypniętym głosem. Och, ja jestem.I ty przestań zachowywać się jak dziecko.Najwyższa pora dorosnąć. Tak wycedził mężczyzna przez zęby.Kestrel rozpoznała ten ton i zmroziło ją aż do kości.Tak mówił ktoś, kto ostatecznie pozbył sięzłudzeń, ktoś, kto zrzucił z oczu zasłonę kłamstw i urojeń.To był głos człowieka, który odzyskał jasnośćwidzenia, a wraz z nią również wewnętrzną siłę. Masz rację oznajmił Arin.Kiedy ponownie zwrócił się ku niej, nie było w nim ani krztychłopięcości, którą wcześniej dostrzegła.Wrażliwy chłopiec znikł, zupełnie jakby Kestrel tylko go sobiewymyśliła. Musiałem zle cię zrozumieć powiedział mężczyzna. To się więcej nie powtórzy.Formalnie, z klinicznym wręcz chłodem, Arin dotknął trzema palcami wierzchu dłoni Kestrel, a potemwyszedł, zamykając za sobą drzwi.44HUK ZATRZASKIWANYCH DRZWI ODBIA SI W SALONIKU głośnym echem.Strach skręcałwnętrzności Kestrel.Jej wątpliwości narastały.Przyjęła złą strategię, ale z drugiej strony czy mogłabyw inny sposób naprawić błędy, które popełniła? Uchwyciła się najważniejszej zasady, której nauczył jąojciec: pokonaj niebezpieczeństwo, nim ono pokona ciebie. Ojcze? zawołała, a potem jeszcze raz, głośniej powtórzyła: Ojcze?Nie usłyszała odpowiedzi.Czyżby generał był zbyt wstrząśnięty tym, co usłyszał? A może już jąosądził i nie chciał z nią rozmawiać?Kestrel dopadła do drzwi i otworzyła je na oścież.Korytarz był pusty.Arin zniknął.Woda z mydlinamiz przewróconego wiadra rozlała się na podłodze.Kestrel czuła, jak przemakają jej buty.Przez chwilęstała w kałuży z mokrymi i zziębniętymi stopami.W panice ruszyła przed siebie i zaczęła przesuwaćpalcami po rzezbach w korytarzu, póki nie odnalazła drewnianego przycisku w środku ozdobnego kwiatu.Panel przesunął się i światło z korytarza oświetliło ukryty pokój.Nikogo w nim nie było.Co to mogło oznaczać? Kestrel zastanawiała się, czy ojciec nie wyszedł przypadkiem zaraz po tym, jakjego zegarek wybił godzinę, jeszcze przed przybyciem herrańskiego gubernatora.Czy wszystko, copowiedziała Arinowi, było niepotrzebne?Przycisnęła do skroni opuszki palców.Jej umysł miotał się między możliwymi wersjami wydarzeń, jejtętno szalało.Kestrel nie tyle myślała, co myśli bezładnie przeskakiwały w jej głowie.Wróciła do saloniku muzycznego i podniosła porzucone pióro.Zaczęła pisać list do Arina.Pisała go napartyturze, kreśląc słowa pomiędzy rzędami nut.Atrament spływał z jej pióra i rozlewał się na papierze,gdy Kestrel wyznawała mężczyznie prawdę od traktatu aż po jej zaręczyny, od my po jej miłość, odwschodnich wierzchowców aż po truciznę, która zabijała jego ludzi.Odrzuciła wszelkie zahamowania,otworzyła się i pisała z takim pośpiechem, że końcówką pióra raz po raz przebijała partyturę.Słowa gładko spływały na papier.Niebawem list był gotów.Zapisana partytura paliła ją w kieszeni sukni jak gorący węglik.Kestrel poszła do apartamentów ojca.Nie zastała go, a jego służący nie wiedział, gdzie można znalezć generała.Udała się więc do swoichpokojów, gdzie dwie zachowujące się jak co dzień służące oszołomiły ją swoją zwyczajnością.Wymówiła im się i schroniła w przebieralni.W samotności skryła w rękawie maskaradną ćmę.Zapięciena nadgarstku utrzymywało ją bezpiecznie wewnątrz mankietu.Kestrel żałowała, że nie uczyniła tegowcześniej.Gdyby tylko miała ćmę w saloniku muzycznym& Mogłaby przekazać ją Arinowi jako znakrozpoznawczy.Zachowałaby się dyskretnie wystarczyłby nieznaczny ruch dłonią, potarcie nadgarstkaw pozornym zamyśleniu.Kestrel miała trzystopniowy plan działania na wypadek spotkania z Arinem.Gdyby okazało się, że jestsam, mogłaby mu po prostu wszystko powiedzieć.Jednak czy byłby skłonny jej wysłuchać? Pamiętałaspokój w jego głosie, gdy postanowił wreszcie zupełnie się od niej odwrócić.Pamiętała chłódi nieznośną lekkość jego dotyku.Była w nich rezygnacja.Kestrel ją rozpoznała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]