[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjdź ze mną przed namiot i daj mi imię.Bo liczy się tylko to, co zostało nazwane.Chwiejnym krokiem wyszedł Piastun przed namiot, gdzie zebrały się setki wojowników jego młodszej drużyny.Zobaczono jak przed Piastunem klęka wielki wódz Petronas, a Dago Pan i Władca wyjmuje z pochwy swego zaczarowanego Tyrfinga i uderza nim w prawe ramię klęczącego.– Oto jest mój pierworodny syn, zrodzony z królowej Zyfiki i wysłany dla nauk do Rhomajów.Imię jego brzmiało ongiś Kir, teraz zaś zwie się Petronas.Jest więc on tak samo olbrzymem jak inni moi synowie, którzy mnie zdradzili, a ja nie chcąc ich zabijać dobrowolnie oddałem im tron w Gnieździe.Powtarzam wszystkim: olbrzymem jest Petronas.To on po mnie weźmie kiedyś tron w Gnieździe, ponieważ urodzony jest z królowej i mojej pierwszej żony.Podniósł się Petronas, ujął dumnie pod boki i zakrzyknął do żołnierzy:– Aby posiąść tron w Gnieździe synowie Dago Pana nazwali go karłem, a siebie okrzyknęli olbrzymami.Powiedzcie sami, czy może karzeł spłodzić olbrzymów? Pozostał olbrzymem Dago Pan i Władca, bo tak jak żubr nie spłodzi tura, tak karzeł nie może spłodzić olbrzyma.Mnie też spłodził Dago Pan z królowej Zyfiki i dlatego jestem olbrzymem.Tajemnicą okryłem swoje pochodzenie, ponieważ wiedziałem, że kiedyś zdradzony zostanie mój ojciec.Imię moje brzmiało: Kir.A co znaczy to imię? Żałobą okryją się żony tych, co zdradzili swego władcę.Wielka polana leśna wypełniła się łoskotem mieczy uderzających o tarcze.I łoskot ten przetaczał się po polanie jak grzmot, odbijał echem w puszczy i znowu wracał na polanę.Żołnierze kochali Petronasa, gdyż to on pokazał im jak trzeba zwyciężać Wieletów, a także nie dał się zamknąć w żadnej warowni, ale pozostawał na wolności, aby kryjąc się po lasach mogli urastać w siłę i pomścić krzywdę Dago Pana.Nadszedł wieczór.Rozpalono ogniska, przy których pieczono zabite owce i cielęta.Między żołnierzy rozdano beczki z piwem i miodem.Polana wrzała od setek głosów, albowiem naprawdę wielka armia znajdowała się na owej polanie.W największym namiocie siedzieli naprzeciw siebie: Piastun i Kir.– Mogłem cię, panie, zabić po tysiąc razy, gdyż zawsze byłem przy tobie.Myśl o pomście za śmierć mojej matki, za to, że skazałeś mnie także na śmierć, prosiła o sztylet.Lecz ja chciałem, abyś mnie uznał za syna i ogłosił olbrzymem.Tak się stało, bo tak się stać musiało.– A jednak zachowałem się jak karzeł – stwierdził cicho Dago.– Nie, panie.Tylko olbrzym mógł znieść takie upokorzenie, jakie ci zgotowali twoi trzej synowie.Opowiadano mi jak jednym cięciem swego Tyrfinga zabiłeś aż trzech wojowników Siemowita.Czy taką rzecz może uczynić karzeł? Począł cię, panie, olbrzym Boża, a mnie począł olbrzym Dago.Któż się nam oprze, jeśli dowie się o tym lud? Pójdziemy teraz do Łęczyc, gdzie czeka na nas garbaty Orzy, który także jest olbrzymem, ale nazwano go karłem, gdyż urósł mu garb.Do niego wraz z dzieckiem zrodzonym z Orzy uciekła żona Siemowita imieniem Walaszka.To, panie, córka księcia Lacha.Od Lacha otrzymamy pomoc.I od ludu, który nie chce książąt i komesów, ale pragnie Piastuna.Jeśli lud uwierzy, że pozostałeś olbrzymem, a ja jestem ocalałym Kirem, Siemowit okaże się samozwańcem.Tego wieczoru Piastun jadł i pił dużo.A rano obudził się z poczuciem przedziwnej lekkości i wolności.Nie nosił już w sobie ciężaru winy za śmierć Zyfiki.Królowa Zyfika wróciła do niego jako Zoe, a potem odeszła do Nawi, ale nie było już w tym jego winy.Obok niego odnalazł się jego pierworodny syn, Kir, który przeżył dzięki mądrości Herima, największego przyjaciela Piastuna.Bogowie chcieli, aby Dago Pan poznał smak swoich błędów i pojął czym jest pycha.Kobieta nie musi umrzeć, aby zrodzić olbrzyma, ponieważ olbrzyma poznaje się dopiero po jego czynach.“Bogowie mi sprzyjają" – myślał Dago i postanowił żercom i wróżom na Wroniej Górze wysłać garść złotych nomizmatów, aby dla jego chwały palili ofiarne ognie i zabijali byki.Przypomniał sobie ostatnie zdania z Księgi Grzmotów i Błyskawic: “Władca musi być wielki, aby lud i możni korzyli się przed jego wielkością.Często jednak władca powinien stać się mały, aby lud mógł się do niego upodobnić i tym bardziej pokochać".A tymczasem w Gnieździe aż sześć dni czekał Siemowit na uroczyste nałożenie mu korony komesa.Złotnicy robili ją powoli, szlachetnymi kamieniami dodając jej blasku i świetności.Byli pełni lęku, czy mu się spodoba, czy nie wypędzi ich, nie obatoży, nie skaże na śmierć.Albowiem, jak to już wielu zdążyło się przekonać, srogim był panem Siemowit.Z powodu nawet małej, ale niepomyślnej sprawy wybuchał gniewem i karał surowo, skazując na biczowanie, na pręgierz, a nawet szubienicę.Każdego, kto nawet w swym najbliższym gronie wspomniał o Piastunie – jeśli doniesiono o tym Siemowitowi – karał najsurowiej.Lud nie poczuł do niego miłości i dlatego może nie zdradzono mu kobiet, które były żonami Sogdów, a także nie wskazano sogdyjskich dzieci.Siemowit nie należał do ludzi z natury gwałtownych i okrutnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]